ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

piątek, 18 listopada 2011

WSPANIAŁY DOWÓD...

(3 LATA TEMU)

Chyba doszły do niego pogłoski o Nas,
znaczy się o mnie i o Piotrze... :)
Niby wiedział, że się przyjaźnimy
i pisujemy do siebie maile,
i że rozmawiamy czasem na przerwach.
Sama mu to mówiłam. Kiedyś. Jeszcze rok temu...
No ale to jest tylko część... prawdy o Nas... ;)
Albo coś podejrzewa i zaczął węszyć...
Nie wiem. Nie mam pewności.
W końcu kiedyś dokuczał mi żartując,
że chyba się zakochałam, bo prawie codziennie
wspominam o Piotrze i piszę do niego...
Kiedy pod koniec wakacji mama chciała się pochwalić
i zorganizowała wyjazd dla nauczycieli naszego gimnazjum
na film Szymona do kina w Bochni, i miałam nadzieję
spotkać się tam z Piotrem, też coś przeczuwał...
Nie wiem tylko, czy tak żartował wtedy,
czy mówił poważnie... Zresztą, to bez znaczenia.
W każdym razie przysłał mi dziś w nocy kilka SMS-ów,
które stały się powodem mojego niepokoju:

ZA BARDZO CI UFALEM I WYKORZYSTALAS TO.
DALEJ CIE ONIESMIELA TWOJ PRZYJACIEL?
A MOZE JESTES JUZ TAK SPOUFALONA, ZE NIE...?
SWIAT UJRZY PRAWDE W SWOIM CZASIE.

PRZEZ ROK UDAWALAS PRZED SOBA
I PRZEDE MNA SWOJA NIEWINNOSC...
ALE DLUZEJ SIE NIE DALO JUZ, PRAWDA?
GLUPI BYLEM...
ZA BARDZO CIE KOCHALEM...

JA GLUPI, SPRAGNIONY TWEGO CIEPLA I MILOSCI,
A TY W TYM CZASIE ODDAWALAS SIE KOMU INNEMU...
I TO NIE JEST ZDRADA? PRZYKRE...

Do tej pory nie pisał do mnie takich rzeczy.
Wprawdzie w ostatnim wspólnym tygodniu,
kiedy go wieczorami unikałam... ;)
wspomniał coś, że czuje się zdradzany duchowo...,
ale nie miał żadnych argumentów... ;)
Zarzucił mi jedynie, że od jakiegoś czasu
mało z nim rozmawiam i wolę wieczorami
pisać maile do Piotra, zamiast być z nim.
Przyznał się wówczas, że z tego powodu
zajrzał ostatnio do kilku moich listów.
Był zdziwiony i ponoć przykro mu było,
że do tak młodego, krótko znanego człowieka,
i to mojego ucznia, kieruję osobiste i rodzinne zwierzenia...
W sumie, to nie bardzo wiedziałam, o co mu chodzi...
Przecież Piotr, tak jak Magda, jest moim przyjacielem...
A do niej od lat piszę listy o wszystkim...
Dlatego powiedziałam mu, żeby się nie czepiał,
bo w tych listach nie ma nic niewłaściwego,
a ja nie robię niczego złego... ;)
Poza tym dałam mu odczuć, że bardzo mi się
nie podoba to, iż bez mojej wiedzy i zgody
przeczytał tych parę maili do Piotra.
Teraz pewnie do wszystkich zagląda...
Żałuję, że nie skasowałam ich z programu
pocztowego zanim poszłam do mamy.
Teraz już nie dam rady tego zrobić,
bo zmienił nasze hasło do komputera
i nie mogę go włączyć...
Ale może niepotrzebnie się martwię.
Przecież nie mam powodów do obaw...
W tych listach nie ma niczego niestosownego...
Dobrze, że te bardziej osobiste nie zostały w archiwum.
Kasowałam je zaraz po wysłaniu i nie ma tam po nich śladu. ;)
A on, mimo wszystko, bardzo mi ufa... i mam nadzieję,
że nie domyśli się niczego i nigdy się nie dowie o nich...
I o tym co w nich było... Chyba zabiłby mnie za to... :)
Pewnie jakiś dobry duch wtedy czuwał nade mną... :)
Tylko, że ja się zawsze boję, że one wrócą...
Wygląda na to, że w samą porę zaczęłam
rozpowiadać o jego chorobliwej zazdrości
i ciągłych posądzeniach o zdrady... ;)
W tej sytuacji, te jego SMS-y, to teraz dla mnie,
tylko jeszcze jeden wspaniały dowód na to,
który mogę każdemu pokazać... :)
Nie tylko rodzinie i znajomym, ale także
na Policji, w Prokuraturze i w Sądzie... ;)