ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

wtorek, 31 grudnia 2013

piątek, 27 grudnia 2013

DO KOŃCA...

(3 LATA TEMU)

Święta, święta, no i po świętach... ;)
Dzisiaj w brzeskim sądzie miała odbyć się
rozprawa o znęcanie, ale... nici z tego... ;)
Sąd odwołał ją w ostatniej chwili - dzień przed Wigilią.
To na wniosek... mojego krakowskiego adwokata,
który pewnym..., w sumie, szczęśliwym trafem...
o mało co... nie przekręcił się lub jak ktoś woli...
nie przeniósł się... na łono Abrahama. ;) Che che...
Tym... zrządzeniem losu rozprawa została przeniesiona...
na początek lutego. Hmmm..., z pewnych względów...,
myślę, że to może i dobrze. ;) Chyba tak... ;)

Nawet jeśli nie załatwię wszystkiego do końca
tego roku, to i tak niewiele zostało... do końca... ;)

Wczoraj późnym wieczorem dostałam kolejnego
durnego SMS-a od tego oszołoma, który chyba
znów się trochę zaktywizował w tym względzie:


ILE NAWARZYSZ, TYLE WYPIJESZ.
NICZEGO NIE WYLEJESZ - TEGO MOZESZ BYC PEWNA.
CIEN TWOICH ZBRODNI BEDZIE TWOIM JEDYNYM TOWARZYSZEM.
NIE WYPELNISZ JUZ SWOJEGO PASOZYTNICZEGO, PUSTEGO WNETRZA
ZADNYM "PRAWDZIWYM", ANI "PIEKNYM" CZLOWIEKIEM;
NIE SKRADNIESZ MU JUZ ENERGII.
POZOSTALO CI TYLKO OCZEKIWAC NA NIEUCHRONNY CZAS
SPLATY TEGO, Z CZEGO OKRADLAS MNIE I DZIECI.
ON WYPELNI CIE DO KONCA...

środa, 25 grudnia 2013

BEZ BLASKU...

















(3 LATA TEMU)

Tegoroczne Święta... świętuję... podwójnie. ;)
To dlatego, że jestem już... wolna, che che... ;)
To znaczy, byłam już wcześniej, ale teraz, hmmm...,
odkąd mam to... na piśmie, czuję się... bardziej... ;)
Niestety, szkoda tylko, że ten oszołom jednak... żyje. ;)
Nawet w Wigilię... nie dał nam o sobie... zapomnieć,
bo wydzwaniał, to na domowy, to znów na moją komórę.
Oczywiście bezskutecznie. ;) Musiałabym być chyba głupia,
żeby mu w takie... rodzinne święta pozwolić porozmawiać
z dziećmi, nawet przez telefon; zwłaszcza że od kilku
miesięcy wytrwale... perswaduję Jankowi i Lence,
że ich ojciec, to przecież wcale nie jest... rodzina. ;)
Tłumaczę im, że ten świr zawsze pozostanie... ojcem,
ale to wcale nie znaczy, że... należy do rodziny... ;)
Myślę, że wystarczy im to odpowiednio często przypominać,
a same w końcu to... zrozumieją i zapomną o nim... ;)
Staram się także zachęcić oboje do... zmiany nazwiska...
na moje, bo przecież jak rodzina... to rodzina, che che
i powinni mieć takie, jak ich mamusia i... babcia... ;)
Zresztą, osobiście uważam, że ojciec... nie jest im...
potrzebny i lepiej im będzie z mamą, babcią i ciocią. ;)
Co prawda, ostatnio w Sądzie mówiłam, iż w żaden sposób,
nie utrudniałam, nie utrudniam i nie zamierzam utrudniać...
moim dzieciom kontaktów z ich ojcem, che che; ale to tylko...
teoria, bo przecież... w praktyce..., nie będę ich... zmuszać
do tego, aby zechciały się z nim spotykać, che che... ;)
Przeciwnie, staram się ich przekonać, na różne sposoby,
że... nie warto tego robić. ;) I chyba coraz lepiej...
to wszystko... rozumieją... i czują... tak, jak... ja. ;)

Poza tym, ja wcale tych ich... wzajemnych kontaktów...
nie utrudniam, tylko..., che che, uniemożliwiam im je... ;)
A przecież, to nie jest... to samo, prawda? Che che... ;)
Wracając do tegorocznych Świąt... - nie wiem, co ten
świr teraz porabia i czy wyjechał gdzieś, czy nie...
W każdym razie jego samochód stoi tam, gdzie zawsze...,
ale... nie pojawił się wczoraj na naszej posesji... I dobrze!
Jak wspomniałam, dzwonił tylko... bezskutecznie, che che,
zaś późnym wieczorem przysłał mi krótkiego SMS-a:


UPADLAS. TWOJE SERCE ZGASLO.
NIE JEST LSNIACA, JASNIEJACA GWIAZDA,
TYLKO WIELKA CZARNA DZIURA.
BEZDENNA, BEZ BLASKU I ODBICIA,
POCHLANIAJACA WSZELKIE SWIATLO...


Nie przejmuję się tym. Mam go... gdzieś!

wtorek, 24 grudnia 2013

SZCZODRE GODY...



***
MOCY BOŻEJ
WIARY, NADZIEI I MIŁOŚCI
SZCZĘŚCIA, ZDROWIA I RADOŚCI

ŚWIATŁA PRAWDY
POEZJI, MUZYKI, CISZY I SPOKOJU
WOLNOŚCI, ODWAGI, MĄDROŚCI I POKOJU

ŻARU UCZUĆ ŻYWYCH
MYŚLI PIĘKNYCH, CZYSTYCH SŁÓW
GODNYCH CZYNÓW, JASNYCH, PROSTYCH DRÓG
CIEPŁYCH DOMÓW, BLISKICH LUDZI I SAMOTNOŚCI
KTÓRA UKOI ŻYCIA ZMĘCZENIE, W STWÓRCY OBECNOŚCI

I aby te życzenia były wiecznie żywe
choć zwykłe - wielkiej mocy, szczere i prawdziwe
Jak Ten, który wciąż na nowo w małym Człowieku się rodzi
i w ciszy, pokorze do serca ludzkiego cierpliwie przychodzi

przynosząc
WIARĘ
w spełnienie
NADZIEI

(Boże Narodzenie, 2013)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

sobota, 21 grudnia 2013

SIĘ STAŁO...





















...czyli
NIEPRAWOMOCNA WOLNOŚĆ...



(3 LATA TEMU)

Yes! Yes! Yes!!!
I love my... freedom! ;)
Tak! Nareszcie jestem wolna!
Wprawdzie nieprawomocnie jeszcze,
ale jednak... słowo ciałem... się stało...;)
O tak! Tyle czasu czekałam na tę...
wielką chwilę - dokładnie... 2 lata i 3 miesiące.
I oto... po tym jak uciekłam w ową... równonoc
- w pierwszy dzień kalendarzowej... jesieni,
teraz dostępuję wolności w czasie... przesilenia
- w najkrótszy dzień roku (za to najdłuższa... noc!
- Carpe Noctem..., che che ;), w pierwszy dzień... zimy.
Nie sądzę, żeby to był tylko... zwykły przypadek... ;)
Z pewnością - to coś... więcej! Może Los mi sprzyja... ;)
Skąd by inaczej taki... kosmiczny wymiar działania mego...? ;)


Wracając... na ziemię, wszystko... poszło dziś szybciutko
- minął... kwadrans, może więcej, i było... już po wszystkim. :)
Sędzia szybko ogłosiła wyrok - orzekając winę... obu stron. ;)
Następnie, krótko go uzasadniła uznając winę pozwanego
w jego nieustannym, nagannym zachowaniu..., che che...
zaś mnie obciążając w tej kwestii tylko... przyjaźnią ;)
z nieletnim Piotrem, której to relacji nie zerwałam,
mimo iż dobrze wiedziałam, że męża to... denerwuje
(nie dała wiary, że to nie ja pisałam do niego maile ;),
a także tym, że po mojej ucieczce do własnej mamusi...
nie dążyłam już więcej do pogodzenia się z mężem. ;)
Cóż, może i nie tego... oczekiwałam... najbardziej,
ale rozumiem, że w... tych okolicznosciach jest to...
najkorzystniejsze dla mnie rozstrzygnięcie i...
szanuję to i... doceniam, no bo... wiadomo... ;)
Mała... zadra wprawdzie jest, ale nie pozwolę,
by przysłoniła mi ona celu, który oto... osiągnęłam. ;)
Tym bardziej, że i w pozostałych kwestiach wyrok jest...
zasadniczo po mojej myśli, gdyż dzieci pozostają ze mną,
a temu oszołomowi Sąd ograniczył władzę rodzicielską... ;)
Może nie tak jak chciałam z uwagi na... przemoc, che che,
tylko dlatego, że nie ma między nami... zgody (a wtedy
Sąd z urzędu ogranicza prawa jednego z rodziców), ale...
i tak... na jedno wychodzi, więc mam to gdzieś... ;)
Jeśli ktoś myśli, że pozwolę temu świrowi w czymkolwiek...
współdecydować w sprawqch dzieci, to się grubo myli. ;)
A o spotykaniu się z nimi może zwyczajnie... zapomnieć. ;)
Na wysokość alimentów też nie mam co narzekać, bo choć to
trochę mniej niż chciałam, ale więcej niż on deklarował. :)
Wszelkie pozostałe zobowiązania Sąd umorzył i zniósł... ;)
Tak więc sami widzicie, że całkiem dobrze na tym... wyszłam. ;)


Ale to nie dzisiejszy werdykt mnie zaskoczył (w końcu...,
hmm..., spodziewałam się takiego zakończenia... z grubsza ;),
tylko... nieobecność tego oszołoma na ogłoszeniu orzeczenia...
W sumie..., to nawet się ucieszyłam, bo pomyślałam sobie,
że może go w końcu... szlag trafił, choć trochę późno... ;)
Cóż, dziwna sprawa..., bo odkąd to wszystko się zaczęło...,
- zawsze był; zawsze, i to bez wyjątku, niczego nie opuścił!
A tu taka... ważna chwila, najważniejsza, a jego... nie ma.
Podobno dzwonił do sądowego sekretariatu kilkadziesiąt minut
przed wyznaczoną godziną ogłoszenia wyroku, że nie zdąży...
Podobno mówił wtedy, że jest w drodze, ale samochód...
odmówił mu posłuszeństwa po przejechaniu... kilku kilometrów.
Nie wiem czy to prawda, czy tylko jakaś... ściema, bo przecież
nigdy wcześniej nie miał z tym autem żadnych problemów...
Poza tym jeszcze przedwczoraj zdawało mi się, a nawet jestem
tego pewna, że widziałam go jak jechał za nami do Brzeska... ;)
Wprawdzie życzyłam mu, żeby go coś... przejechało, no ale...
wcześniej, a nie dopiero teraz... w dzień... rozwodu... ;)
Śmiesznie by to wyszło..., nie ma co, che che che...

Ale to chyba jakaś awaria tylko, o ile coś nie... kombinuje...
Chociaż nie wydaje mi się, zbyt obowiązkowy jest na to. ;)
A jeśli to prawda, to daje mi to dopiero... do myślenia...
No bo, oznaczałoby to..., bardzo dziwne... zrządzenie Losu.
Aż strach pomyśleć, dlaczego jakaś tam... siła wyższa...
ułożyła to akurat tak, by ten oszołom nie pojawił się na...
formalnym ogłoszeniu... kończącym nasze małżeństwo...
Nie wierzę w przeznaczenie (bo zdecydowanie wolę...

wolną wolę ;) i również nie chcę być... przesądna...,
ale w przeciwieństwie do..., hmm... Sądów... ludzkich
- niezbadane są zamierzenia i wyroki... boskie... O tak!
Więc, nie wiem co faktycznie ... się stało. Lecz co... się stało,
to się już... nie odstanie, niestety, w każdym razie ten świr
wciąż... żyje, napewno, bo wieczorem przysłał mi SMS-a,

po angielsku, a w nim... fragment, chyba piosenki,
bo brzmi znajomo, choć co to jest, jeszcze nie wiem...


There's no time for us
There's no place for us
What is this thing that builds our dreams
yet slips away from us

There's no chance for us
It's all decided for us
This world has only one sweet moment
set aside for us

Who dares to love forever?
When love must die...


>>>

piątek, 20 grudnia 2013

KOPIA MATKI...

czyli PRZEDŚWIĄTECZNA SZOPKA...


(3 LATA TEMU)

Jak już wiecie, wczoraj byłam z moją mamusią
w dawnym magistracie na imprezie... kulturalnej. ;)
Dzisiaj natomiast towarzyszyłam jej, tuż obok...,
w brzeskim sądzie, na pierwszej, hmm... rozpoznawczo-
-zaczepnej, che che..., rozprawie..., w związku
ze złożoną przez tego świra (zaraz po jego eksmisji)
skargą na czynność naszego komornika (komorniczki? ;)
Zdziwił się pewnie, kiedy obie nas tam zobaczył... ;)
Pewnie spodziewał się... komornika, na którego wszak
złożył skargę, a nie nas; a tu taka... niespodzianka. ;)
Zresztą same nie miałyśmy najmniejszej ochoty go oglądać.
Owszem, wcale nie musiałam tam być, ale moja  mama
była tak tym wszystkim zdenerwowana, że chciałam jej
dodać otuchy, robić jej za... profesjonalne wsparcie...
W końcu mam już... spore doświadczenie jeśli idzie
o te wszystkie sądowe (i nie tylko)... szopki... ;)
Poza tym, moja mamusia ma od jakiegoś czasu pewne...
problemy ze słuchem, więc i pretekst, usprawiedliwienie
dla Sądu mojej obecności u jej boku na rozprawie...
był jak... znalazł, usuwając ewentualne przeszkody. ;)
Zresztą okazało się, że sprawę prowadzi znana nam Sędzia
(i vice versa), która wcześniej orzekała o eksmisji. :)
Więc bez problemu uzyskałam zgodę na obecność przy mamie,
zaś... oswojone już sędziowskie towarzystwo sprawiło,
że stres nam... nieco puścił, zwłaszcza mamusi...
Niestety, na krótko tylko...; bowiem na wstępie już...,
pani Sędzia oznajmiła jej z... rozbrajającym uśmiechem,
iż zupełnie oczywistym jest, że nie można przeprowadzać
eksmisji do... schroniska, gdyż przepisy prawa zupełnie
na to nie pozwalają, więc jeśli faktycznie tak było...
W tym momencie mojej mamusi znów zrobiło się... niewyraźnie.
Tym niemniej, Sędzia po krótkim wysłuchaniu obydwu stron,
(a w zasadzie to oszołoma i mnie, albowiem byłam dla mej
mamusi nie tylko... uchem, ale jednakowoż... jej ustami),
postanowiła przeprowadzić postępowanie... dowodowe... ;)
Oczywiście byłam na to... przygotowana, oznajmiając,
że mogę przedstawić świadków na to, że ten świr...
wcale nie mieszka w owym schronisku tylko gdzieś indziej... ;)
W końcu moja siostra, szwagier, mąż kuzynki, czy ich znajomi
widywali czasem tego oszołoma, jak się kręcił... w pewnym
miejscu i nie było to miejsce... jego pracy, che che che...
Co prawda, nie mamy dowodów na to, iż faktycznie tam mieszka,
a nie jak twierdzi, trzyma tam tylko część swoich rzeczy,
które musiał zabrać z dawnego mieszkania, ale nie szkodzi. ;)
W każdym razie, Sąd wezwał strony do szybkiego złożenia
ewentualnych wniosków dowodowych i... odroczył rozprawę...
na przyszły rok, kończąc tę... przedświąteczną szopkę... ;)
Tak więc, dzielnie dziś walczyłam w... imieniu mojej mamusi. ;)
Byłam nie tylko jej... cieniem, ale jej... uchem i ustami,
a nawet... jej tarczą, jej orężem, jej... kopią, che che...
W najbliższych dniach złożę odpowiedni wniosek na piśmie,
musimy tylko rozeznać, kto zgodzi się dla nas... świadczyć. ;)
Nie ukrywam, że jestem... raczej, ...dobrej myśli, a do tego
jutro popołudniu ma zostać ogłoszony... wyrok rozwodowy...
Nie mogę się już doczekać tej... wielkopomnej chwili... ;)
Tego dobrego... nastroju nie jest mi w stanie popsuć nawet
dzisiejszy, wieczorny SMS od tego oszołoma, chociaż...
i tak nie wiem, co on tam znowu... kombinuje:


Chociaz uwazalas, ze nadaje Twemu zyciu tor
i dbam o wszystko, to tak trudno bylo Ci czasem
przyznac mi racje. Nawet wtedy, gdy doskonale
wiedzialas, ze ja mam. Tak, jakby przez sam
ten fakt mialo Cie ubyc.
Ostatni czas pokazal, ze tak naprawde,
nie mialo nawet czego ubywac.
Jestes tylko tym, czym zdolasz sie wypelnic.
Zaluje, ze wczesniej nie chcialem w to uwierzyc
(tak samo, jak w Twoje dawne manipulacje,
ktorych nie traktowalem powaznie),
bo prawdziwie Cie kochalem.
Teraz jestes jedynie tragiczna kopia wlasnej matki.
Wypelniona po brzegi wszystkim, czym przez cale lata
gardzilas i czego nienawidzilas.
Krzywdzisz nasze dzieci i nie jestes juz godna
nazywac sie ich matka.
Chociaz jeszcze tego nie rozumieja, bardzo im wspolczuje.
Ktoz chcialby miec za matke kogos, tak nikczemnego?
Nie ludz sie, prawda o Tobie przelamie szerzony wokol falsz.
Dzis znow przekonalas sie, ze to ja mam racje, a nie komornik
i Twoja matka. To mi w tej sprawie zupelnie wystarczy.
W przeciwienstwie do Ciebie, mam wglad w istote rzeczy
i nigdy nie upieram w sprawach, na ktorych sie nie znam.
Przynajnniej tyle powinnas juz wiedziec, podobnie jak to,
ze nie myle sie co do Ciebie. Zadna sfalszowana,
ani powierzchowna opinia tego nie zmieni. Z pomoca klamstwa,
ukladow i ignoranctwa daleko zabrnelas i pewnie jeszcze
nie raz pozornie cos zyskasz. Wcigasz w swoje bagno
coraz wiecej osob. Choc tego nie rozumiesz,
musisz jednak wiedziec, ze w ostatecznym rachunku
juz jestes przegrana, ale o tym przekonasz sie
we wlasciwym czasie...

czwartek, 19 grudnia 2013

TUTAJ JESTEM...
















(3 LATA TEMU)

Chciałam się dzisiaj czymś... pochwalić. ;)
Ale na początek cytat:


Zwykło się powracać do własnej przeszłości za pomocą obrazów.
Jednak mapa wspomnień działa czasem inaczej - posiada
nieoczekiwane przejścia do chwil, zatrzymanych w pamięci
mocno poprzez zapach, smak, dźwięk i dotyk.
Ulotne wrażenia, będące drogą na skróty do krainy pamięci
istniejącej gdzieś głęboko w nas. Indywidualny szyfr.
Bo pamięć jest strażnikiem tożsamości. (...)
Brzesko, stolica gminy i powiatu, przyczyniło się do rozwoju
mej osobowości w sposób niewątpliwy. I myślę, że kiedy tu już
wróciłam po studiach jako istota mniej więcej świadoma
i podjęłam pracę zawodową, miałam szczery zamiar,
by odwzajemnić mu się tym samym. (...)

Teraz z wyboru jestem Jadowniczanką. Zasiedlam ziemię
moich przodków  istotami sobie podobnymi (dwa egzemplarze),
czuję się tu u siebie. Czasem swojsko, a czasem klaustrofobicznie.
Lubię myśl o kontynuowaniu tradycji wcześniejszych pokoleń
w różnych sprawach, dużych i małych. I lubię też tym tradycjom
robić czasem na przekór.
Brzesko i Jadowniki tworzą dla mnie obraz dopełniający się wzajemnie.
Wywodząca się z tradycji galicyjskiej wieś z cudownym poczuciem
separatyzmu i autonomiczności, i przyklejone do niej miasteczko,
też galicyjskie, mające nadzieję, że kiedyś Jadowniki dadzą się
przekonać na integrację ze stolicą gminy i powiatu.
(Nie licz na to, Brzesko !)
Tutaj jestem i byłam, tu się urodziłam. Mogłam wyjechać
i stąd się oddalić, ale jednak zostałam, z tymi co zostali...



To oczywiście cytat z... mojej TFUrczości, która została
opublikowana w ostatnim numerze (grudzień 2010, s. 32-33)
naszego lokalnego miesięcznika, gdzie... kiedyś pracowałam,
a skąd następnie... uciekłam do... szkoły. Dawne dzieje... ;)
Od tego czasu, o ile mnie... pamięć nie myli, zdarzyło mi się
popełnić jeszcze jakiś tekst dla nich, ale to też... dawno,
więc... nieprawda. Mówiąc szczerze... brakowało mi trochę
tego, dlatego teraz, aż mi się... łezka kręci w oku... ;)
Niestety nie tylko z sentymentu, ale też i ze złości...
Zwyczajnie... szlag mnie trafia i cholera mnie bierze,
bo ten tekst z... pewnych względów był dla mnie...
bardzo ważny i bardzo... osobisty (jeszcze nigdy tak...
bardzo nie odsłoniłam się... publicznie...), naprawdę...
Jak wspomniałam, sama pracowałam kiedyś w redakcji
i rozumiem, że czasem trzeba dokonywać różnych skrótów...,
czy innych poprawek korektorskich, naprawdę to rozumiem.

Mimo, że osobiście denerwuje mnie i wkurza wycinanie...
pewnych wyrażeń czy zmiana rodzaju męskiego na żeński...
Zwłaszcza to ostatnie może być bardzo irytujące, o tak!...
Nie wspominając o usuwaniu... emotikationów, które lubię. ;) 
(Rzecz jasna, mam tu na myśli moje własne teksty, nie czyjeś.)
Ale bez przesady... Nie można wywalić... większości tekstu,
bo wtedy całość jest... bez sensu, albo się... poważnie zmienia.
A oni większość tych moich... autystycznych, znaczy się...
artystycznych doznań, tych ulotnych..., przede wszystkim,
dziecięcych i młodzieńczych wrażeń... dużego kalibru, po prostu...
wycięli z mojej mapy pamięci, mojej... krainy wspomnień...
Uważny czytelnik (chociaż nie wierzę, że taki się znajdzie,
ale mniejsza o to) od razu zauważy, że jest tylko... zapach.
A gdzie są pozostałe... moje zmysły? Gdzie jest smak i dżwięk?
Gdzie są... dotyk i obrazy? Tak nie można, bo to się ze sobą
wszystko... tam, jakoś... łączy wzajemnie. I ze sobą... miesza.
Cóż z tego, że teksty dwóch pozostałych konkursowiczów...
(bowiem wysłałam go na konkurs ogłoszony w związku
z obchodami 625-lecia Brzeska i wcale nie zraża mnie to,
że to były już wszystkie zgłoszone tam prace - aż... trzy ;),
że ich teksty też zostały skrócone. Nie wszystko przecież...
można w taki sposób... potraktować. Ich teksty może i tak...
Kto wie...? W każdym razie mój - z pewnością nie, naprawdę.
I tu już nie chodzi o to, że się dużo opisałam, a tu...
jest tylko tyle..., ile jest... Ale przede wszystkim o to właśnie,
o czym wcześniej wspominałam - tu jest ważne wszystko...
Z osobna, ale i... razem. Od początku... do końca. W całości!
Bo to wszystko jakoś tam... łączy się ze sobą i... miesza,
tak bardzo, że aż trudno mi to wytłumaczyć... To jest koło.
Dlatego z jednej strony cieszę się z tej publikacji, zawsze to...
jakaś tam... satysfakcja i sława, jak by nie było, z drugiej zaś...
poczucie... niesmaku i... rozczarowania, z w/w powodów...
Jestem wkurzona także z innej przyczyny, stąd ten temat.
Mianowicie jako jeden z laureatów wspomnianego konkursu
zostałam zaproszona na dosyć urozmaiconą imprezę do MOK-u,
gdyż w tym właśnie czasie miało tam również nastąpić...
wielkie wręczenie wcześniej zapowiadanych już nagród...
Więc, wybrałam się tam dziś z moimi dziećmi i moją...
dumną (nie wiem tylko czy z samej siebie czy ze mnie ;)
mamusią, która zawiozła nas do dawnego magistratu...
No i tam... od razu poczułam się trochę... nieswojo,
gdyż okazało się, że imprezę prowadzi..., hmmm... Iwona,
która tak jak ja (tylko kilka lat później, choć obecnie
już nie) redagowała pismo, w którym ukazało się moje dzieło.
Oczywiście... moje odczucia nie wynikały... z tego powodu.
Zwłaszcza, że nawet kiedyś poznałam ją osobiście, będąc oto
z krótką wizytą w pracy... mojego męża, kiedy to jeszcze wspólnie
pracowali przy składzie tejże... gazetki. Rzecz natomiast w tym,
że na ostatniej rozprawie rozwodowej (zaledwie kilka dni temu),
przy pomocy mojej mecenas starałam się..., che che, wrobić go
w... bliższą znajomość z tą panią (zaś między nami mówiąc,
naprawdę szczerze mu tego życzyłam ;), więc... rozumiecie. ;)
Czułam też niepokój, że ten świr może nagle się tam pojawić
i zepsuć nam moje święto i moje... wrażenia, tym bardziej,
że zdawało mi się, że... jechał za nami samochodem...
Na szczęście, mimo tak dużego... prawdopodobieństwa,
nie zaszczycił nas tam swoją... obecnością. I dobrze!
Ale w sumie to nie o tym chciałam..., tylko o tym...
co mnie tam wkurzyło. A wkurzyła mnie... moja nagroda.
Wyobrażcie sobie, że dostałam... monografię Brzeska.
Wprawdzie lubię książki, każdy chyba o tym już wie,
ale z tym egzemplarzem... będę miała już... dwie.
(Ale śmiesznie, zrymowało mi się niechcący, che che... ;)
No więc, będę miała już takie dwie, ponieważ jedną już mam...
w spadku po tym oszołomie, po jego niedawnej eksmisji...
Jakby tego było jeszcze mało..., to on... projektował okładkę.
Więc, sami widzicie, że trudno się nie wkurzyć z powodu...
takiej... super nagrody, zwłaszcza, że gdzie się... człowiek
nie obejrzy, tam ciągle... widzi tego cholernego... świra.
No cóż..., a ja tak bardzo liczyłam na... Nagrodę Nobla... ;)
To oczywiście... tylko żart, choć pewnie nie... najlepszy. ;)
Może chociaż napiszą coś o tym, w kolejnym, styczniowym
numerze tego poczytnego brzeskiego miesięcznika z tradycjami
- przynajmniej znów odrobina sławy i jakieś tam... pocieszenie...


>>>

niedziela, 15 grudnia 2013

BEZ ORZEKANIA...

(3 LATA TEMU)

No więc, byłam wczoraj na rozprawie rozwodowej.
Niestety, wbrew moim oczekiwaniom, Sąd jeszcze
nie wydał wyroku, ale przynajmniej zamknął przewód.
Pozostaje mi czekać na tę formalną wolność 7 dni,
bo na tyle można odroczyć ogłoszenie orzeczenia.
Zresztą... ;) Wtajemniczeni w... stare zwyczaje sądowe
doskonale wiedzą, iż taka... praktyka, zwłoka w pewnych...,
hmm... okolicznościach jest znanym... komunikatem,
że... Sąd również... czeka. I rozważa... argumenty. ;)
Pewnie już wczoraj wydałby wyrok, gdyby nie oszołom,
który wciąż był zainteresowany... ustalaniem winy,
mimo iż... dałam mu szansę, aby orzekać bez tego... ;)
Ale nie... Ten uparciuch dalej swoje, więc jest zwłoka. ;)
Nie to nie, bez łaski... Damy radę i bez niego, che che...


Co do rozprawy to, przyznać muszę, był niezły... maraton.
Prawie 6 godzin, z czego większość czasu to... ja gadałam. ;)
Gdyby nie ogólne zmęczenie, to powiedziałabym, że spokojnie
mogłabym tak jeszcze i dłużej, w końcu ma się to... gadane. ;)
Bo jak już zacznę, to... prawdziwe Radio Wał, che che che...
Poza tym, zeznając pierwsza, byłam... panią czasu i miałam
możliwość wymęczenia Sądu, który nawet po krótkiej przerwie
miał tak dość, by... pozwolić pozwanemu... streszczać się. ;)
Oczywiście ławnicy jak zwykle przysypiali, choć starałam się
mówić... interesująco, tym niemniej chyba trochę słuchali...,
bo po niektórych moich słowach, jakby się... budzili i...
jakoś dziwnie patrzyli się...; to na mnie, to znów na siebie.
Jak na przykład wtedy, kiedy powiedziałam, że jak była...
jakaś awantura, to nawet myślałam o tym, że lepiej by było,
żeby mąż... umarł i ja bym... miała spokój, naprawdę... ;)
Podobnie, jak wówczas kiedy stwierdziłam, że od kilku lat
żyłam z taką... świadomością, że sypiam z... wrogiem... ;)

I w paru jeszcze innych, równie ciekawych momentach... ;)
Z tego wynika, że wbrew pozorom, coś do nich... dociera. :)
Tak więc, opowiadałam tam o... wszystkim - dużo i treściwie,
że aż współczuję Przewodniczącej, która starała się to...
jakoś... w miarę... ogarnąć i zaprotokołować, che che... ;)
Co prawda, to moje pierwsze zeznania w tej sprawie,
ale od złożenia mojego pozwu minęły już ponad dwa lata,
w trakcie których już parokrotnie byłam przesłuchiwana
w różnych postępowaniach, więc teraz to była dla mnie...
zwykła... bułka z masłem, tyle tylko, że tym razem...
miałam zdecydowanie więcej czasu... dla siebie... ;)

Aha, zanim zaczęłam zeznawać, to za pośrednictwem Sądu
wymieniliśmy się dowodami... finansowo-bankowymi, itd.,
przy tym okazało się, że ten świr w międzyczasie znów...
złożył jakieś pismo procesowe, myśląc że to coś da... ;)
Ile to wszystko warte, che che, mógł się przekonać już...
na sam koniec wczorajszej rozprawy, kiedy to Sąd oddalił
jego wniosek o badania psychologiczne w Instytucie
Ekspertyz Sądowych w Krakowie... I dobrze, bo ileż można...
Na szczęście, nie tylko mnie zależy... na czasie... ;)

Suma sumarum... bardzo ciekawie było...   >>>

czwartek, 12 grudnia 2013

COINCIDENTIA OPPOSITIORUM...

(3 LATA TEMU)

Wczoraj wieczorem ten skończony (prawie ;)
świr znów przysłał mi SMS-a, który strasznie mnie...
wkurzył, ale  i... rozśmieszył... jednocześnie:


ZAWSZE ASEKSUALNA
PRZEINTELEKTUALIZOWANA
WYBIERAJACA SAMOTNOSC
EMOCJONALNIE NIEDOSTEPNA
SAMOWYSTARCZALNA?

A TU JAKIES MARZENIA...

O WLASNYM DOMU
O WLASNEJ RODZINIE
O BLISKIEJ OSOBIE
O MILOSCI...
KOCHAC I BYC KOCHANA - DIL?

coincidentia oppositiorum

Kiedys pomoglem Ci odnalezc SIEBIE.
Rozpoznalas SIEBIE na nowo.
Broniac sie przed trudami zycia,
probowalas zaczarowac przykry swiat.
Choc odmieniony, wcale nie okazal sie
latwiejszy do zniesienia...
Trudno jest wrocic ze swiata fikcji...
To cos takiego, co zostaje w Tobie na zawsze...


Naprawdę, czasem poważnie się zastanawiam...,
co też ten oszołom pije lub ćpa, że mi takie...
herezje przysyła... Wiem, powtarzam się... ;)
Ale nie daje mi to spokoju... Czasami... ;)
Okazało się, że Magdę też wczoraj... ponękał,
bo przysłał jej coś..., hmmm... takiego:


JAK TAM TWOJA INTEGRACJA Z DRZEWAMI?
NIE WSZYSTKO W ZYCIU MOZESZ ZDOBYC TAK,
JAK SWOJE PRAWO JAZDY...
DO ZOBACZENIA!


Cóż, jeśli idzie o to pierwsze...,
to zwykle życzyła tego sobie, mnie,
a w lipcu 2008 nawet... mojemu Piotrowi. ;)
Przecież każdy lubi... przytulać się do... drzewek. :)
Jeśli idzie o to drugie, to już... stare dzieje,
a poza tym... tajemnica, więc nie powiem więcej... ;)
Ciekawam też, skąd on wie, że Magda będzie mi robić
za moralne wsparcie na rozprawie... i ją tam zobaczy...
To już całkiem niedługo... Jeszcze tylko parę dni...
I być może... będę już wolna..., bo to będzie...
ostatnia, mam nadzieję, rozprawa rozwodowa,
na której mamy być... w końcu... przesłuchani.
Więc może i wyrok zapadnie, fajnie by było... ;)
Muszę się przygotować i zaopatrzyć w Walerianę... ;)
Zwłaszcza, że to będzie nie jedyna wizyta w sądzie
w tym miesiącu, bo przecież jeszcze przed świętami
będziemy miały z mamą rozprawę z racji skargi tego
świra na czynność komornika - chodzi o eksmisję.
Zaraz po świętach następna - w sprawie o znęcanie;
właśnie co przyszło zawiadomienie o terminie.
Nie wspomniałam jeszcze, że biegli z Krakowa

wreszcie przysłali do brzeskiego sądu (na początku
miesiąca) tę... swoją nieszczęsną, cholerną... opinię.
Nie podoba mi się ona, nawet bardzo, naprawdę...
Aż nie chce mi się o tym gadać i denerwować się...
Ale... z drugiej strony..., mam też... świadomość,
że przecież mogło być... o wiele gorzej, niestety...
Dobrze więc się stało, że w porę dołączyliśmy
do tych akt ekspertyzę... pani Grażynki... Tak.
W przeciwnym razie..., hmm..., kto wie... co by było.
Czy panie z Instytutu Ekspertyz Sądowych byłyby,
w... pewnych kwestiach, równie... powściągliwe.
A tak... przynajmniej mówią... jednym głosem,

unikając, che che... coincidentia oppositiorum. ;)

sobota, 7 grudnia 2013

piątek, 6 grudnia 2013

MIKOŁAJKOWE NIESPODZIANKI...

(3 LATA TEMU)

Che che che.... No to się nasz oszołom...
zdziwił dzisiaj..., raczej... chyba... ;)
Przyjechał po pracy i... dobijał się do nas
(tzn. dzwonił i pukał do drzwi mojej mamy),
by jak zeszłego roku, przekazać dzieciom...
mikołajkowe upominki... Ale, nic z tego! ;)
Żadnych kontaktów! Tak trzymam już od lata
i... tak już musi być! ;) Po prostu dzieci...
się go boją i nie mają ochoty na jakieś tam
spotkania czy inne widzenia z tym świrem. ;)
Nic od niego nie potrzebują, bo wszystko mają
i dobrze im...,, i lepiej im z nami, bez niego.
Same mi to mówią..., nawet kiedy nie pytam... ;)
Rozumieją wszystko..., nawet... będąc dziećmi. ;)
Przecież to takie... oczywiste, che che che...
Tak więc, potłukł się dziś trochę, ponawoływał,
próbował telefonem dzwonić i wreszcie pojechał. ;)
Naprawdę, nie wiem na co ten głupek liczył...
Że co? Że nagle mu ktoś otworzy... che che...
Bo pomyśli, że to... prawdziwy święty Mikołaj. ;)
Albo skusi się na te jego... prezenty, czy co...?
Starczy, że moja mamusia dostała jeden na weekend.
Mam tu na myśli... wezwanie do Sądu na 20 grudnia
wraz z tą całą jego... skargą na czynność komornika.
Znów mu się coś nie podoba i znów nas nęka...


>>>

wtorek, 3 grudnia 2013

PRZED ODSŁONĄ...



...czyli ZAUFANIE
kontra POSZLAKI...

1>>>     2>>>

niedziela, 1 grudnia 2013

UKRYTY SMOK...





















...I GORĄCY CIEŃ

W PÓŁ ROKU TRAWIĄ 15 LAT...
__________________________________________

13 LUTEGO 2008

"Napisałam poprzednio, że wkurza mnie milczenie, ale tak naprawdę miałam na myśli, że wkurza mnie przemilczanie. Nie odpowiadanie. Natomiast milczenie samo w sobie nie - czasem jest to taka sama informacja jak mowa. Uważam, że milczenie z kimś jest pewnym egzaminem - jeśli czuje się sztuczność tej sytuacji, a milczenie wyraźnie się przedłuża i staje się krępujące, to ten ktoś jest po prostu obcy mentalnie. A jeśli milczenie jest przyjazne, to ten ktoś to przyjaciel (lub może nim być). I dodam jeszcze, że obecnie nie znam więcej niż 5 takich osób (w tej chwili mój mąż, moje dzieci, Magda...)

Dlatego już nawet to nie jest to, co było kiedyś - rozmawianie

z kimś inteligentnym na przerwie, żeby trochę odpocząć.
Teraz to jest rozmawianie z kimś, kto podobnie jak ja
postrzega rzeczywistość i szkoda by mi było zaprzestać tego
z powodu głupich na przykład plotek."

(Z maila Sabiny J. do nieletniego Piotra T.)
____________________________________________

3 MARCA 2008

"Nie pisz mi więcej, że oboje korzystamy na naszych wzajemnych kontaktach, bo cokolwiek masz na myśli, ja się tego jakoś boję.
W słowie "korzyść" mieści się niemiłe skojarzenie
z opłacalnością. Choć oczywiście ja pewne korzyści osiągam
- dajesz mi siłę i spokój."

(Z maila Sabiny J. do nieletniego ucznia Piotra T.)
____________________________________________

6 MARCA 2008

"Czasem myślę, że specjalnie starasz się być raczej odpychający, żeby mieć spokój od ludzi. Nie boję się tego. Jesteś sobą i lubię to. A więcej nie powiem, bo cokolwiek powiem, to może być użyte przeciwko mnie:) "

(Z maila Sabiny J. do nieletniego ucznia Piotra T.)
____________________________________________

27 MARCA 2008

"Imię. Myślę o tym. I nic. W ogóle nie mam skojarzeń jednoznacznie do Ciebie pasujących. Może dlatego, że Ty to Piotr i trudno mi się przebić w kierunku jakiejś abstrakcji. Nie wiem, czy wiesz, że Wojtek też rozważa Andrzeja, ale ostatecznie to Cię nie powinno zniechęcać, już dawno nie jesteście nierozłączni
Andrzej to jest imię greckie, które w formie obecnej (Andreas) jest pochodną imion złożon
ych, typu Androgenes lub podobnych, zawierających część "Andro", jest to dopełniacz od formy "aner", liczba mnoga "andros" i znaczy zarówno człowiek, jak i mężczyzna. (cóż, jak mawiał mój tata "cyraneczka nie ptak, kobita nie człowiek")
Myślę, że moja szczerość Cię teraz nie zabije, bo jesteś do niej przyzwyczajony: Człowiek i Mężczyzna. Kwintesencja Ciebie."

(Z maila Sabiny J. do nieletniego ucznia Piotra T.)
____________________________________________

25 KWIETNIA 2008

"Piotrek. Dziękuję Ci. Za wszystko.
Podoba mi się ostatnie zdanie Twojego listu :)
Jesteś niezwykłym człowiekiem, naprawdę dajesz mi tyle siły

i spokoju na co dzień i niczego nie oczekujesz w zamian,
a nawet jeśli, to i tak się pewnie nie dowiem :)
Jesteś prawdziwym przyjacielem i jesteś prawdziwym gentlemanem.
I cieszę się, że już nie jestem nieśmiałą dziewczynką
i mogę Ci to wszystko powiedzieć."

(Z maila Sabiny J. do nieletniego ucznia Piotra T.)
____________________________________________

7 MAJA 2008

"Kiedy ja się doczekam tej nieoficjalnej formy ?
Już się boję nalegać, żeby Cię nie odstraszyć. Ale przecież Ty jesteś odważny (dowód: rozmawianie ze mną przy samym pokoju nauczycielskim. Więc ? Znowu "nie wypada" ?
Jeżeli tak cenisz sobie poczucie bezpieczeństwa, jakie daje dystans, to z porzuceniem formy oficjalnej możesz poczekać aż przeminie sprawdzian, ewentualnie wystawianie ocen, ostatecznie

już koniec roku szkolnego i ani dnia dłużej, do cholery:) "

(Z maila Sabiny J. do nieletniego ucznia Piotra T.)


Też mam takie problemy. To znaczy muszę bardzo dużo wysiłku włożyć, żeby w sytuacjach kryzysowych nie wybuchnąć z siłą wulkanu, więc jest na ogół bardzo spokojnie, od czasu do czasu nieco mniej spokojnie, czasami nieco głośniej, ale jeśli przekroczona zostanie granica, to jest całkowity niekontrolowany wybuch wściekłości,
w trakcie którego mogłabym popełnić chyba każdą zbrodnię w afekcie
i jeżeli wtedy nadal ktoś wchodzi mi w drogę, nie ucieka, nie przestraszy się, no to potem ma co wspominać... ku przestrodze na przyszłość. Kiedy czuję gdzieś w środku taki straszny gniew,
taką wzbierającą siłę, to sama się jej boję...

Tak więc te problemy - wbrew pozorom - czasami prostują nasze ścieżki. W tym sensie, że drobna zwierzyna pierzcha i już się robi czyściej :)

(Z maila Sabiny J. do przyaciółki Magdaleny H.)
____________________________________________

31 MAJA 2008

"Trochę się bałam, że za chwilę zza zakrętu wyjdzie np. Twoja mama i zobaczy mnie taką czerwoną z Tobą...
Tuż przed wyjściem do sklepu mąż wypytywał mnie, czy na pewno nie umówiłam się tam z... No więc ogólnie mam poczucie, że jestem złą żoną i złą matką.
Mój mąż jest bardzo przenikliwym człowiekiem. I bardzo inteligentnym. I zna mnie na wylot.
Na szczęście nie zauważył, w jakim stanie wróciłam, b
o akurat ścinał żywopłot i był wykończony. Oczywiście ja go kocham i chcę być wobec niego uczciwa. Czasem chętnie bym go wysłała na księżyc. Czasem on mnie (na przykład dzisiaj:) ...

Wiem, że jesteś ode mnie 18 lat młodszy, i jesteś synem mojej koleżanki, i w zasadzie jesteś moim uczniem, i to wszystko niestety zupełnie mnie powstrzymało, pokochałam Ciebie, jako człowieka."

(Z maila Sabiny J., do nieletniego ucznia Piotra T.)
__________________________________________

18 LIPCA 2008

"Ty nie masz właściwie nic do stracenia - najwyżej mnie. A ja mam do stracenia wszystko: Ciebie, dzieci, męża, tak zwane dobre imię, a nawet pracę (uwodzenie nieletnich jest karalne).
Ale ja Ciebie nie uwodzę: uwodzenie zakłada bawienie się czyimś kosztem i traktowanie przedmiotowo. Nigdy bym tego nie zrobiła.
Niestety mimo radości, że Cię znam i że jesteś, często zadaję sobie pytanie, dlaczego mu
siało mnie to spotkać, przecież mam wszystko: mam już męża i on mnie kocha, a ja jego, mam wreszcie po dwóch poronieniach dwoje cudownych dzieci, mam pracę, mam przyjaciela - Magdę, zasady i honor to nie są dla mnie puste słowa i tym bardziej teraz daje mi to w kość, kiedy ciągle je przywołuję, bym nie robiła głupot - nadaremno...


Nie powinieneś, nie możesz pozwolić, żeby... (będę mówić wprost, wiem że nie powinnam, ale wiem też, że mogę mówić z Tobą
o wszystkim) żebym obudziła w Tobie mężczyznę, żebyś myślał
o mnie w sposób fizyczny. Bo cierpiałbyś wtedy o wiele bardziej,
i ja też. Bo to musi pozostać czyste. Bo teraz to jest wszystkie jeszcze takie piękne i czyste, po prostu jesteś przyjacielem
i pozostań nim jak długo możesz, najlepiej zawsze.
Myślę, że odczułabym, gdybyś myślał inaczej. Ale wkradł się
gorący cień. Boję się tego."

(Z maila Sabiny J., do nieletniego ucznia Piotra T.)
__________________________________________

24 LIPCA 2008

"Wiem, że nie powinnam w ten sposób pisać, ale od ostatniego spotkania mam takie uczucie, jakbyś nadal trzymał mnie za rękę.
I nie mam wyrzutów sumienia, choć może powinnam. Ale ten dotyk był jakiś... święty. No wiesz. Coś takiego, czego nie da się popsuć niewłaściwymi myślami. Ale ja nie mam niewłaściwych myśli.
Bardzo się pilnuję :) "

(Z maila Sabiny J., do nieletniego ucznia Piotra T.)
__________________________________________

1 SIERPNIA 2008

"Już chyba od pół roku zasypiam, myśląc o Tobie. Choćbym tego nie chciała, tak jest. Obawiam się, że myślę o Tobie po prostu ciągle. To boli, i to jest takie... dobre. I słodkie. Tak już musi być."

(Z maila Sabiny J. do nieletniego ucznia Piotra T.)
__________________________________________

21 SIERPNIA 2008

"Boję się jednak, że naprawdę jesteś rzeczywistością, bez której nie umiem już funkcjonować. Codzienny kontakt jest mi zwyczajnie potrzebny do życia... Piotrze... chciałabym żebyś był mój."

(Z maila Sabiny J. do nieletniego ucznia Piotra T.)
__________________________________________

28 SIERPNIA 2008

"Jednak w moim odczuciu ten dotyk naszych dłoni, w pewnym momencie, to już był seks. Wybacz, że piszę tak jawnie. I tak to wiesz."

(Z maila Sabiny J. do nieletniego ucznia Piotra T.)
__________________________________________

29 SIERPNIA 2008

"Sławek nie ma samych wad, a ja na pewno nie mam samych zalet. Dzieci go kochają...
Sławek jest ważny, bo mam z nim dzieci i wspomnienia, poza tym on twierdzi, że wiele dla mnie poświęcił i być może tak jest...

Sławek potrafi przemienić niemiłą noc w miłą noc, jest w tej kwestii bardzo... utalentowany. Nadal nie umiem mówić o rzeczach osobistych.
Ale skoro tyle za nami, to trudno go tak po prostu przekreślić.
Chciałabym, by miał kogoś innego. No bo przecież nie będę mu życzyć zgonu.
Jego się po prostu nie da przepędzić. Musiałby sam chcieć.

Moje wszelkie działnia do tej pory nie dały efektów."

(Z maila Sabiny J. do przyjaciółki Magdaleny H.)
__________________________________________

1 WRZEŚNIA 2008

"Nie chcę Cię skrzywdzić, nawet moją miłością, moim pragnieniem
i moim nieopanowaniem. Nie chcę też skrzywdzić moich dzieci.
Bardzo natomiast chcę, żeby mój mąż ode mnie odszedł.
Bo od jakiegoś czasu wolę być wierna Tobie. Albo może sobie.
Na jedno wychodzi."

(Z maila Sabiny J. do nieletniego ucznia Piotra T.)



Wierzę, że jeszcze żyję. I że życie jest możliwe, a nie tylko
egzystencja. Chciałabym życzyć tego i Tobie.


(Z maila Sabiny J. do przyjaciółki Magdaleny H.)
__________________________________________

5 WRZEŚNIA 2008

"Sławek na co dzień troszczy się o dzieci. Kocha je.
Ale dla niego to być albo nie być. Wszystko albo nic.
On nie odpuści mi tak łatwo, mam za swoje."

(Z maila Sabiny J. do przyjaciółki Magdaleny H.)
__________________________________________

8 WRZEŚNIA 2008

"To była najpiękniejsza randka w moim życiu. Głębia bliskości przeogromna. Im bliżej pozwalam mu podejść, tym jesteśmy szczęśliwsi. Całował mnie i przytulał. A ja czułam jakby ten deszcz zmył ze mnie całe błoto, w które wpadłam ostatnio."

(Z maila Sabiny J. do przyjaciółki Magdaleny H.)
__________________________________________

9 WRZEŚNIA 2008

"A poza tym założyłam, że jak byśmy się tak rozstali, to on zabiera konto, samochód i wszystko co mu się uwidzi w domu, a ja dzieci.
A teraz skoro mówisz, że ja mogę potrzebować pieniędzy, to oświeć mnie na co, czy takie procedury kosztują ?
Formalnie czy nieformalnie ?...
To, co teraz robię, to jest niepodobne do mnie - to jest wyrachowanie. Chcę być wolna. W pewnym sensie już jestem.

Ale wiem, że jeszcze mi się nie opłaca zbyt jawna działalność."

(Z maila Sabiny J. do przyjaciółki Magdaleny H.)
__________________________________________

10 WRZEŚNIA 2008

"To jest prawda, co Ci ostatnio powiedziałam - pół roku temu
wierzyłam, że kocham mojego męża. Jeszcze w czerwcu wierzyłam,
że tak jest, że w jakiś dziwny sposób mogę kochać i Ciebie
i jego. Ale to dlatego, że nie wiedziałam, jak bardzo kocham Ciebie. To dlatego, że trzymałam to na uwięzi...

Staram się, cóż, nie wodzić Cię na pokuszenie, nie wiem jak mi

to idzie, prawdę mówiąc. Chyba słabo. Wszystko dlatego, że tak bardzo chcę być blisko Ciebie."

(Z maila Sabiny J. do nieletniego ucznia Piotra T.)
__________________________________________

15 WRZEŚNIA 2008

"Ukochany ja też cała się trzęsę i będzie tu dużo literówek.
Jesteś spokojem, ale jesteś też kimś, kto wywraca ten spokój
do góry nogami :) kocham wszystko. och, Piotrze.

Nie umiem wyrazić tego co czuję. Ty i tak wiesz.
Bo czujesz to samo.
Chcę tu tylko szybko dodać, ze jestem przy Tobie, jestem z Tobą
właśnie w tych emocjach....
Czuję się odpowiedzialna, bo to ja pierwsza... to ja pierwsza pocałowałam Cię kiedyś, no i dzisiaj... och. Oszaleję od smaku Twoich ust. Ze szczęścia.
I jak tu wytrwać w cnocie jeszcze tych parę lat ?

Nie możesz myśleć tylko o mnie i czego byś chciał, bo będziesz
od tego chory. To musi zaczekać."


(Z maila Sabiny J. do nieletniego ucznia Piotra T.)


"Możemy rozstać się spokojnie a on będzie ojcem i będzie dla nich kimś ważnym, albo rozstać się burzliwie, a on będzie dla nich kimś ważnym in minus, kogo by wolały zapomnieć."

(Z maila Sabiny J. do przyjaciółki Magdaleny H.)
__________________________________

16 WRZEŚNIA 2008

"Ale jeżeli czujemy to samo, jeżeli umiem być szczęśliwi
tylko przy sobie, tak blisko, to dlaczego nie walczyć o to ?
Będę walczyć. Będę walczyć inaczej niż zwykle.
Będę przyczajony tygrys, będę ukryty smok...


Gdyby nie to, że bardzo kocham moje dzieci, powiedziałabym,
że jesteś wszystkim, że jesteś moim jedynym światem.
Głębia bliskości uspokaja mnie, daje energię, szczęście a zarazem
sprawia, że ciągle chcę więcej i wszystko to równocześnie...


Wiem, może za dużo mówię. To jest jedna z moich głównych wad.
Jest jeszcze lenistwo i poddawanie wszystkiego we względność
i choleryczność, nad którą ledwie panuję.
Czy na pewno wszystko to możesz wytrzymać ?


Nadaremnie próbuję oddać słowami to, co czuję. Wiesz, kochanie... umiałabym wyrazić to, co czuję. Ale nie słowami..."

(Z maila Sabiny J. do nieletniego ucznia Piotra T.)
__________________________________________


17 WRZEŚNIA 2008

"On doskonale wie, czuje i rozumie, że mnie już w ogóle nie zależy na tym małżeństwie, że całą duszą oczekuję wyzwolenia,
że jestem napięta jak przyczajony tygrys, że jestem silna jak ukryty smok, że jestem kimś innym, niż byłam. Jeszcze pół roku temu cieszyłabym się z tych starań, z myślenia o remoncie,
a jego przytulania by były miłe. A teraz to wszystko wzbudza
lęk, że on nigdzie nie chce odejść, skoro planuje inwestycje
i działania, że to się będzie ciągło w nieskończoność, a wszelki
kontakt, zwykły dotyk, który ze względu na wszystkie poprzednie
lata nawet nie jest mi niemiły, wzbudza tylko tęsknotę za kimś
innym, by być teraz z kimś innym...

Gdybym nie miała Piotra, gdyby w mojej chorej głowie nie zalęgły się marzenia o tym, by z nim być - bardziej niż teraz - to pewnie uznałabym, że obecna codzienność, to znaczy np. wczorajsza, jest całkiem miła, i by mi to wystarczyło. Boję się nadal siebie.

Mam takie dni jak dziś. Boję się walczyć o siebie.
No wiesz: potrafiłabym sprostać sytuacji, gdyby Sławek dążył

do rozstania. Nawet bym się cieszyła, nawet gdybym żałowała
wielu dobrych rzeczy i martwiła się o dzieci. Bo tego pragnę
ze wszystkich sił, nie być już z nim, nie dzielić z nim życia,
nie dzielić z nim codzienności. Dzielić ją z kimś innym albo
być sama. Choć prawdę mówiąc boję się czasem być sama,
bo w samotności czekają na mnie moje upiory a ja ich jeszcze
dobrze nie znam, rzadko jestem sama, i boję się ich bardzo.
Różnych szaleństw nienazwanych...

Ale nie potrafię sprostać sytuacji, że to ja inicjuję zmiany.

Boję się o dzieci, że będą miały żal, boję się odpowiedzialności
za Sławka i jego los, który nie będzie różowy i jestem tego
pewna, będzie to tylko upadek - gdyby sam chciał odejść,
dobrze, ale boję się tam go spychać. Boję się ludzkiego gadania
i potępienia, że rozwaliłam rodzinę - boję się tego bo wiem,
że to byłby cień, gdybym chciała zacząć życie z kimś innym.
Zwłaszcza że ten ktoś jest jaki jest – zbyt młody.
Nie dla mnie. Ale tak ogólnie."

(Z maila Sabiny J. do przyjaciółki Magdaleny H.)
__________________________________________


21 WRZEŚNIA 2008