ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

sobota, 19 listopada 2011

PIĘKNE SŁOWA...

(3 LATA TEMU)

Dzisiaj znów przysłał mi SMS-y.
Jeden rano, drugi wieczorem:

CO JEST WARTE TEGO, ZE NISZCZYSZ NASZA MILOSC I RODZINE,
ZE KLAMLIWIE MIESZASZ NASZE ZYCIE Z BLOTEM? PRZYJACIEL?

"Zachowujesz sie, jakbys nigdy nie kochala
I chcesz, abym poszedl bez Ciebie..."
Nic dodac, nic ujac. Wiesz z czego to?


Nie zamierzam mu odpisywać. Już nigdy!
Nie nabierze mnie na żadne sentymenty...
Ten cytat, to oczywiście z mojej, a może z naszej,
ulubionej piosenki U2 - "One".
Pamiętam, jak mocno wtuleni, tańczyliśmy przy niej
na mojej imprezie instytutowej w listopadzie 1993...
Naprawdę czułam wtedy, że stanowimy... JEDNO.
Mimo, że upatrzyłam go sobie, jako starszego kolegę,
już w sierpniu na praktyce studenckiej w Kryspinowie
a później od pierwszego dnia, gdy tylko pojawił się
w akademiku w Krakowie polowałam na niego,
to tak naprawdę, chyba właśnie wtedy,
wszystko zaczęło się na dobre między nami...
Później, ilekroć słyszeliśmy tą "naszą" piosenkę
- wracały wspomnienia tamtej chwili... ONE
I szczególnie piękne słowa refrenu:
One love, One life...
Wówczas miały dla mnie bardzo duże znaczenie,
a teraz... już nie... Chyba. Bo, zmieniłam się...
Słucham innych piosenek, tych co Piotr mi przysłał...
Ale po tym SMS-ie odbieram inaczej ten utwór,
docierają do mnie zupełnie inne jego słowa...
Odnoszę wtedy nieprzyjemne wrażenie,
że to nie Bono śpiewa, a on mówi do mnie:


Polepsza się?
Czy czujesz się tak samo?
Czy to sprawi, że będzie Ci łatwiej?
Teraz masz kogo winić

Mówisz
Jedna miłość
Jedno życie
Kiedy potrzeba jest jednego
W nocy
Jest jedna miłość
Musimy ją dzielić
Ona Cię zostawia, kochanie
Jeśli się o nią nie troszczysz

Czy Cię rozczarowałem?
Lub zostawiłem niemiły posmak
w Twoich ustach?
Zachowujesz się, jakbyś nigdy nie kochała
I chcesz, abym poszedł bez Ciebie

Już jest za późno
Tej nocy
By wywlec przeszłość
Do światła
Jesteśmy jednym
Ale nie jesteśmy tacy sami
Musimy troszczyć się o siebie
Troszczyć się o siebie

Czy przyszłaś tu po przebaczenie?
Czy przyszłaś, by wzniecić śmierć?
Czy przyszłaś tu, by grać Jezusa
trędowatym w Twojej głowie?
Czy prosiłem o zbyt wiele?
Więcej niż dużo?
Nic mi nie dałaś!
Teraz to wszystko, co mam

Mówisz
Miłość to świątynia
Miłość to wyższe prawo
Miłość to świątynia
Miłość to wyższe prawo
Prosisz mnie, bym wszedł do środka
Ale wtenczas sprawiasz, że się czołgam
Nie mogę zaczekać
Na to co masz
Kiedy wszystko co masz
to zadawanie ran

Jedna miłość
Jedna krew
Jedno życie
Rób to, co powinnaś
Jedno życie
Ale nie jesteśmy tacy sami
Musimy troszczyć się o siebie
Troszczyć się o siebie...


Czyżbyśmy mieli to wpisane w swój los...?
Już od samego początku...? Kto wie...?
Pomyśleć tylko, że Piotr miał wówczas...
zaledwie 1,5 roku. :)
Nie przejmuję się tym...
W końcu dziadek Walek
był jeszcze starszy od mojej babci...
Nie o 18, ale aż o 20 lat.
Najpierw trzymał ją do chrztu,
a później się z nią ożenił... :)
Widocznie taka tradycja u nas w rodzinie... ;)
Może dzięki temu mama mnie lepiej zrozumie,
kiedy jej to wytłumaczę w taki właśnie sposób...
Bo, cóż można poradzić na miłość...?
Zdarza się i już...! ;)
W końcu, serce nie sługa...
za swym głosem każe w ciemno iść...