ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

czwartek, 15 maja 2014

OLIWA WYPŁYWA...





















(3 LATA TEMU)

Może tego tak... na wierzchu nie widać,
ale ostatni okres to dosyć... gorący czas. ;)
Wprawdzie jestem już po rozwodzie (i to prawomocnym ;)
i w zasadzie... chyba pozbyłam się go już, che che...,
na... dobre - mam oczywiście na myśli oszołoma ;)
a nawet części jego gratów, tym niemniej...
pewne sprawy wciąż jeszcze... wrą, tak podskórnie. ;)
Zwłaszcza opiniujący w naszych sprawach biegli sądowi
(przede wszystkim znana Wam już pani Grażynka z Tarnowa)
znajdują się ostatnio w opałach, szczególnie odkąd ten świr
wniósł do Prokuratury Rejonowej w Tarnowie zawiadomienie
o popełnieniu przez nią, hmm..., przestępstwa... ;)
Zarzucił jej częściowe sfałszowanie opinii sądowej,
w tym zatajanie prawdy oraz zeznawanie nieprawdy
podczas jej przesłuchania przed Sądem rozwodowym. ;)
Z pewnych względów... postępowanie przygotowawcze
w tejże sprawie zostało przeniesione... do Brzeska. ;)
I tak oto, che che che..., to bojowe zadanie otrzymała
pewna młoda pani Prokurator (była kiedyś w zastępstwie
na rozprawie o znęcanie ;) Niestety, już na początku...
popełniła straszną gafę, za co podobno się jej dostało... ;)
Z pewnością takiego błędu nie popełniłaby jej starsza
koleżanka, która wniosła do Sądu o znęcanie się świra.
Gdyby nie jej rozbrajająca... bezmyślność, sprawa ta...,
znaczy się fałszerstwa pani Grażynki, biegłej psycholog,
byłaby już dawno zamknięta, jeszcze w marcu tego roku,
kiedy to Prokurator... odmówiła wszczęcia śledztwa... ;)
A tak..., nadal wlecze się to wszystko, jak flaki z olejem,
a ona po złożeniu przez tego cholernego oszołoma zażalenia,
zmuszona jest udawać, że nadal coś robi w tej sprawie... ;)
I kombinować, jak tu teraz wybrnąć z tego wszystkiego... ;)
Póki co, może jeszcze jakiś czas przeciągać postępowanie,
szukając ewentualnego... wsparcia wśród swoich kolegów
z Sądu Rejonowego w Tarnowie, gdzie chyba najprościej
byłoby ugasić wzniecany przez tego świra pożar... ;)
Cóż, wbrew pozorom, nie jest to takie proste zadanie,
bo kto raz widział płonące... bagno, a może torfowisko,
ten wie, jak to się pali - tu płomień, tam ogienek...
W jednym miejscu ledwo ugasisz, a już w drugim zarzewie.
Nie jest wcale miło... mieć taki... grunt pod nogami.
Bo nie tylko, że się... umoczysz, to jeszcze się sparzysz.
Dlatego..., che che, akcja gaśnicza musi być... zespołowa. ;)
Cóż, Sąd Apelacyjny w Krakowie... doskonale wiedział,
że ma niepowtarzalną okazję zdusić jeden mały płomień,
z którego opary nie będą w skutkach aż tak szkodliwe
dla tutejszego... środowiska prawników i biegłych sądowych
jak żywy ogień, który mógłby z niego powstać, a nad którym
później mogłoby być trudno już zapanować, oj tak... ;)
Sygnały płynące wtedy do Krakowa, tak z prokuratorskiej,
jak i sądowej rejonówki nie mogły zostać zbagatelizowane. ;)
W interesie... większości było z tym... skończyć, che che... ;)
Od kilku dni czytelny jest też ślad gaszenia drugiego ogniska.
Mam tu na myśli... opinię uzupełniającą biegłych psychologów
z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, która dopiero co
wpłynęła do akt sprawy o znęcanie w Sądzie Rejonowym.
Nie powiem, żebym była zadowolona z tego co tam przeczytałam,
ale pocieszam się myślą, że powodów do zadowolenia nie będzie
miał również ten wredny oszołom, który wciąż sprawia...,
że nie tylko ja znajduję się w... ciągłych opałach... ;)
Obawiam się tylko, że biegłe ze wspomnianego Instytutu,
przedkładając do Sądu opinię uzupełniającą o takiej treści,
nie tyle wylały w niej (a może z niej ;) wodę, co raczej
dodały oliwy do płonącego już ognia, a ich... ekspertyza,
stanie się tylko pożywką dla tego cholernego podpalacza... ;)
Cóż, biegłe zupełnie... olały jego marcowy wniosek, jego pytania
(Sędzia na szczęście... nie zobligował ich wprost do tego)
poprzestając na odpowiedziach na... banalne pytania Sądu...
Przede wszystkim jednak... poświęciły, swą baczną uwagę
na wypaczaniu, przekręcaniu  i deformowaniu twierdzeń świra
(że o wytykaniu mu braku dyplomu psychologa nie wspomnę,
zresztą studiów prawniczych też nie kończył, by pisać te pisma),
dosyć karkołomnie posiłkując się opiniami tarnowskich biegłych,
którym w ramach... braterskiej pomocy i we wspólnym... interesie,
starały się ratować... autorytet, a może raczej... skórę. ;)
Znając oszołoma, z pewnością nie ujdzie im to na sucho... ;)
W każdym razie, na pewno w aktach nie zostawi na nich
ani jednej suchej nitki, tego, che che,  mogę być pewna... ;)
I bądź tu człowieku mądry, kto tu... podpalacz, a kto,
jak ten... Wojtek strażak, mój ulubiony... bohater... ;)
Pewnie to zależy od tego, czy leje się wodę czy też oliwę. ;)
Ale co wtedy, gdy zmiesza się i jedno, i drugie? Hmm...?

Albo gdy... woda w oliwę się zmienia...? No..., nie wiem...
Mówią też, że oliwa sprawiedliwa - zawsze na wierzch wypływa,
więc sama już nie wiem czy to rzeczywiście dobrze... Cholera!
Może będę spóźniona - bo święto miał już parę dni temu,
ale na wszelki wypadek nie zaszkodzi: Święty Florianie!!!
Miej nas wszystkich w swojej opiece i zachowaj...
od ognia piekielnego! Teraz i na wieki. Amen.

niedziela, 11 maja 2014

POSTWEEKENDOWA MAJÓWKA...

(3 LATA TEMU)

Coś czuję, że chyba powinnam...
uderzyć się... w piersi, że tak...
zaniedbuję moich stałych Czytelników,
którzy naprawdę wykazują dużą cierpliwość,
wiernie wyczekując moich nowych wpisów... ;)
Może - tak jak dawniej - lepiej pisać krócej,
a częściej, przełamując swoje... lenistwo...? ;)
Kto wie...? Może byłby to dobry sposób, na to...,
aby niczego ważnego nie przeoczyć; bo jak wiadomo,
pamięć... zwiewna bywa i lubi czasem... płatać figle. ;)
Z drugiej jednak strony... mam świadomość, że... jestem,
jestem straszną gadułą, więc jak już zacznę, che che...,
to trudno mi się potem, niekiedy opanować i wtedy znów...
nici... z krótkiej, zwięzłej formy, niestety... ;)
Tak więc, nie mogę obiecać, że się... poprawię. ;)
Ale dziękuję za... wierność i wyrozumiałość.
To chyba tyle..., hmm...,  tytułem wstępu... ;)


Przechodząc zaś do meritum... mam..., mamy nadzieję,
że może teraz wreszcie będziemy mieli... święty spokój
od tego cholernego oszołoma, bardzo na to liczę... ;)
Tym bardziej, że dziś, w mojej przeogromnej... dobroci,
pozwoliłam mu przeszukać składowisko jego gratów
i zabrać ze sobą tych kilka brakujących regałów,
o które tak się upominał, jakby były ze złota... ;)
Zgodnie z moimi warunkami zadzwonił wczoraj grzecznie,
że chciałby dzisiaj wieczorem je odebrać, a ja w swojej
wspaniałomyślności tym razem już mu nie odmówiłam... ;)
W końcu mnie też zależy, by mieć już z tym spokój...,
bo ten świr byłby gotów wydzwaniać za tymi cholernymi
półkami w nieskończoność, a przecież nie o to mi chodzi. ;)
Tak więc przyjechał dziś, jak wczoraj oznajmił,
a ja, cóż..., wpuściłam go w nasze... granice,
choć przyznam szczerze - raczej niechętnie... ;)
Oczywiście przygotowałam się... jak należy... ;)
Z tyłu, za domem, siedząc przy zastawionym stoliku,
(środek tygodnia też jest dobry na rodzinną majówkę ;)
wraz z moją mamusią i jej siostrą - ciocią Krysią,
starałyśmy się mieć na niego..., na wszystko oko...
Co prawda żałowałyśmy, że nie widzimy co on tam robi
- w czeluściach budynku gospodarczego, ale żadna z nas
nie miała ani ochoty, ani odwagi na to, by znaleźć się
z nim tam, że tak powiem, che che, sam na sam... ;)
Na szczęście nie zabawił tam długo i po chwili wyszedł
z kilkoma płytami, które zapakował do swojego bagażnika.
Następnie, trochę nieoczekiwanie, podszedł do nas,
podziękował za umożliwienie mu odebrania... zguby
i wręczył mi pokwitowanie, na którym widniała lista
zabranych przez niego w ostatnim czasie rzeczy...
Wprawdzie pismo było adresowane do mojej mamusi,
wszak to ona jest, che che, dozorcą jego rzeczy,
tym niemniej pozwoliłam sobie na prędce zweryfikować,
czy wszystko się zgadza, a kiedy skinęłam, że tak,
niemal że ukłonił się z pożegnalnym... Do widzenia!
Moja mamusia z ciocią Krysią, omal że nie parsknęły
śmiechem, zresztą i tak przez cały czas miały z niego...
niezły ubaw, chociaż w głębi... czuły złość i niechęć...
Do widzenia! - nam powie, bezczelny typ... Tak, jakby...
ktokolwiek z nas miał jeszcze... kiedykolwiek ochotę...
oglądać tę jego wredną mordę..., tę jego wstrętną gębę...

sobota, 10 maja 2014