ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

czwartek, 21 sierpnia 2014

DRZWI NIEZNANE...


















(3 LATA TEMU)

Teraz jestem już pewna... Tak...
Pewna, że ten oszołom... coś knuje.
Jeszcze nie wiem co..., ale to jedno wiem...
Po dziwnym SMS-ie do Szymona czułam,
że... coś się święci, że coś... się kroi...
Dziś, kiedy po dłuższej już przerwie...,
sama dostałam SMS-a od tego świra,
wiem to już napewno, choć jeszcze...
nie wiem co... Paskudne uczucie...
W każdym razie niepokoi mnie ta jego
nagła aktywność, nawet jeśli to jest
tylko... mały SMS, a w nim coś...,
coś co chyba ma być... wierszem:



WYTRYCH MILOSCI

Pulsujacy powiew
Zerwal zamkniety
W tesknocie
Czasem zetlaly
Rozy wiatr

Zimny pancerz
Drzwi nieznane
W swietle
Pekniety krysztal
Tecza barw

Przeblyski szczescia
Iskrzaca kula
W milczeniu
Na styku ust
Caly swiat

Goracy cien
Przytulny mrok
W ciszy
Bezmiaru szept
Drobny mak


Gdybym tak odszedl
Na zawsze
Nim zdolasz zrozumiec
Kim bylas dla mnie
Idz tropem mych slow

Tam w ciszy
Wiatr Ci podpowie
Czym bylem dla Ciebie

Po omacku
Na bezdrozu
Nie odnajdziesz
Klucza
Ani ...Siebie

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

TAJEMNICZA ZAPOWIEDŹ...

(3 LATA TEMU)

Kurde... Chciałabym o czymś napisać...,
ale... brak mi słów. Czasem tak bywa...
To przez tego cholernego oszołoma...
Znów wytrącił mnie z... równowagi.
Sama już nie wiem... co czuję...
Stres..., a może wściekłość..?
Po prostu... nie jestem pewna...
Nie jestem pewna, co ten świr knuje...
A że znów... coś knuje... to czuję...
Może nie tak całkiem... bezpodstawnie,
chociaż i tak nie do końca to rozumiem,
ale nie podoba mi się to i... czuję złość!
Wszystko przez... tego dziwnego SMS-a...
Co prawda zdążyłam już przywyknąć do tego,
że ten głupek przysyła mi różne... głupoty
w tych swoich wstrętnych, natrętnych SMS-ach,
(choć na szczęście dawno już tego nie robił),
to tym razem chodzi o... coś innego...
Tym razem, ni z gruchy ni z pietruchy...
napisał do... mojego brata Szymona,
po ponad dwuletnim okresie milczenia...
Nie wiem skąd ten nagły przypływ...,
ta nagła potrzeba... kontaktu... Ehhh...
Przypomina mi to trochę sytuację sprzed
prawie pół roku, kiedy i do mojej siostry
Kornelii przysłał, ni stąd ni zowąd, jakieś...
bzdury o..., hmm, kamieniach, ptakach...,
czy jakoś tak, jakieś pogróżki... niewyraźne.
Jednak najdziwniejsze w tym wszystkim chyba jest...
nie to, że... napisał, ale to... co teraz napisał..!
Odnoszę wrażenie, że ten oszołom nawiązuje tutaj
do nowego filmu Szymona (wspominałam o nim ostatnio),
choć doprawdy nie wiem, skąd on się o nim dowiedział...
Ale nie to mnie niepokoi najbardziej, tylko te jego...
wszystkie... cholernie niejasne... aluzje do mnie...
I nawet jeśli uważam to wszystko za beznadziejne bzdury,
to i tak mnie jakoś dziwnie... niepokoją te jego słowa...
To dlatego, że... za bardzo mnie poznał..., bardziej...
niż ktokolwiek inny, a ja nie jestem już w stanie...,
(zresztą nigdy do końca nie byłam ;), nie jestem...
w stanie dłużej wodzić go za nos, tak jak innych... ;)
Co gorsza, nie wiem co on teraz - do cholery! - knuje...
Wiem natomiast jedno... on jest osobą, która potrafi...
robić daleko idące plany, dlatego nie podoba mi się
ta jego dziwna, niejasna, ...tajemnicza zapowiedź:


"Rzeczywistość nie zawsze jest taka, jak nam sie wydaje,
a najbliższe osoby skrywaja tajemnice, ktore na zawsze
zmieniaja nasze zycie..."

Kolejna autobiografia i te same problemy z soba co w poprzednich

utworach? A moze Terry Pratchett i scenariusz zapozyczony
od starszej siostry? A moze od Dil...?

To co stracila i czego tak szuka zostawila we mnie...
i prozna jej podroz w glab siebie. Genow sie nie oszuka,
podobnie jak losu zamknietego w okolicznosciach...
Te zas siegaja nie kilku czy kilkunastu ostatnich lat,
lecz wydarzen znacznie wczesniejszych.

Pamiec jest straznikiem tozsamosci, ale bywaja w zyciu chwile,
kiedy nie chce nim byc... Ale wciaz wraca, calymi latami,
zwykle w innej postaci, zakryta, nieprawdziwa, by niespodziewanie
na moment odslonic zaskakujaco wczesne, niewiarygodne,
lecz prawdziwe obrazy; tak jak w ...1998.

Rzeczywistosc czasem przerasta fikcje, z ktorej nielatwo Wam wyjsc.

Trudno bowiem zrozumiec swiat, gdy intelektowi przeszkadza
emocjonalny prymitywizm... W sukurs rozumowi musi isc serce,
do czego nie jestescie zdolni, choc zdaje sie Wam inaczej.

Zabiore Was w podroz, ktora wyjasni Wam rodzinne tajemnice...
Zapewne nie znajdziecie tam tego, czego byscie oczekiwali i tego,
czego moglibyście sie spodziewac. Prawda ma to do siebie,
ze czasem boli. Skad ja znam...?
Poznanie to umiejetnosc laczenia emic z etic.

Ps.
To nie ja wszystko spieprzylem, lecz Wy!

I nie krzywdzcie juz dluzej dzieci, ktore w niczym nie zawinily.
Nie musza nosic Waszego pietna...!
Nie ludzcie sie tez, ze jestescie w stanie pomoc ich matce.
Moglbym to uczynic, ale przy Was to nierealne,
bo zupelnie mnie nie znacie...

piątek, 15 sierpnia 2014

BRACIA! JAK ŻYĆ?




















(3 LATA TEMU)

Dzisiaj..., tak jak zresztą obiecałam...,
(bo przecież chcę być... słowna, che che ;)
będzie parę słów o... nowym filmie mojego brata.
Nie, żeby miała to być zaraz tam... wielka produkcja
z jakimś wielkim budżetem i tak dalej, ani też następny
pełny metraż, jak w przypadku, hmm... "Jak żyć?" ;),
nic z tego - tylko kolejna... zwykła etiuda studencka...;
ale i tak, z pewnych, hmm... względów chciałabym...
o tym wspomnieć i bynajmniej nie chodzi tu...
o jakąś formę... kryptoreklamy, che che... ;)
Otóż... Szymonowi nadarzyła się... świetna okazja,
bo jego przyjaciel (jeszcze ze śląskiej filmówki),
jako operator (to ten od zdjęć ;) potrzebował
zrobić film do szkoły, taką studencką etiudę...
Z tej racji... przynajmniej część budżetu...
była już zapewniona, a to już naprawdę coś...
Ma być film..., więc musi być i scenariusz
i reżyser, który go zrealizuje, więc mój brat
był jak znalazł, zapewiając jedno i drugie... ;)
Chętnie na to przystał, bowiem... poza tym durnym

niby... sensacyjnym serialem dla Polsatu (gdzie jest
jednym z kilku reżyserów) dawno niczego nie kręcił,
zwłaszcza od siebie, według... własnego scenariusza,
stąd propozycja przyjaciela była strzałem w dziesiątkę,
pewnego rodzaju odskocznią od tego komercyjnego chłamu.
Patryk (ładne imię ;) potrzebował robić zdjęcia do filmu,
Szymon zaś... zrealizować scenariusz, który od pewnego
już czasu... chodził mu po głowie i nie dawał spokoju...
Ich potrzeby więc. wzajemnie uzupełniały się, stwarzając
doskonałe warunki do powstania filmowego dzieła. ;)
Pomysł na scenariusz mój brat, jak zwykle zresztą,
zaczerpnął... z życia, z biografii własnej rodziny,
własnych... przemyśleń, wątpliwości i dylematów...
Mogę się tylko domyślać, czemu..., albo może..., hmm,
komu zawdzięcza swoją aktualną, twórczą inspirację... ;)
Oczywiście, jego... filmowe obrazy nie są jakimś tam
bezpośrednim przełożeniem rzeczywistych zdarzeń...
Bardziej... echem, niż sfabularyzowanym dokumentem...
To byłoby zbyt proste..., a poniekąd i niebezpieczne...
Tak zwana rzeczywistość daje mu impuls do twórczości,
ale jej bieg tylko częściowo może być kontrolowany.
Oj, nie nie, to nigdy nie jest tak wprost, i nawet
jeśli w filmie pojawiają się znajome skądinąd imiona,
czy nazwiska, to nie ma to zwykle większego znaczenia
od..., che che..., znaczenia przez pieska terytorium. ;)
Naturalnie... (lubię to słowo ;) chodzi o coś więcej.
Coś, czego nikt poza wąskim gronem osób nawet...
nie domyśla się i nie dostrzeże; przecież podobnie
było z filmem "Jak żyć?" - tylko nieliczni mogli
rozróżnić co jest fikcją, fantazją, a co... prawdą,
co zaś zawiera po części jedno i drugie, i gdzie...
przebiega... owa granica... obydwu rzeczywistości... ;)
Znajomość członków naszej rodziny i jej historii,
z pewnością jest tu bardzo przydatną wiedzą...,
która pozwala na ich rozróżnienie, jednak tylko
na poziomie..., hmm... najbardziej podstawowym. ;)
Balansowanie na owym... pograniczu, kosztowanie...
obu światów i hasanie tam, jest wszak domeną artystów,
(choć nie tylko ;) dlatego podobieństwa i różnice
układają się w różne, najbardziej przedziwne wzory,
że niekiedy sami nie wiedzą, po której stronie są... :)
Przecież to takie... naturalne, che che, że artysta
kreując swoje światy, czerpie... zarówno z materii,
która go otacza, jak i tej..., która... w nim siedzi. ;)
Tym niemniej, co jest szczególnie ciekawe, zwykle...
nie zdaje sobie sprawy, ile treści wyrzuca ponadto,
mimowolnie, w sposób niezamierzony, albo nie do końca
zamierzony, a którą to treścią krzyczy..., wymiotuje...,
a niekiedy wręcz... totalnie eksploduje... jego cząstka.
Komunikaty te przekazywane są na wielu, bardzo różnych
poziomach, płytszych i głębszych, mniej lub bardziej
zawoalowanych, poprzez różnego rodzaju "mistyfikacje",
nie zawsze oczywiste lub tylko fałszywie "oczywiste",
a które niosą tę samą, z jakiegoś osobistego powodu,
niezmiernie ważną dla życia jednostki informację...
Ale może dość już tych rozważań... czysto teoretycznych .;)
Nowy film mojego brata ma mieć bardzo fajny tytuł: "Bracia".
Nie chciałabym zbytnio zdradzać fabuły, wspomnę tylko,
że główny bohater filmu, hmm... Kuba wyrusza w podróż,
która ma mu wyjaśnić rodzinną tajemnicę, ale - jak się
wkrótce okazuje - jest to tylko pretekst, by odbyć podróż
w głąb siebie, podróż..., której nie mógł się spodziewać.
Mówiąc wprost - ale nie za dużo ;) - facet ten przeżył...
bardzo poważną traumę, stracił... tożsamość i wszyscy wokół
próbują go z tej traumy wyciągnąć. Ciekawe, prawda..? ;)
Ale dość, bo nie chcę potencjalnym widzom odbierać wrażeń. ;)
Film ma być niedługo gotowy, właśnie co ukończono zdjęcia.
Kręcony był w różnych miejscach, m.in. w niedalekich
Grodkowicach (dwór Żeleńskich) i w pobliskim Rożnowie.
W tym ostatnim kręcono sceny w ruinach starej twierdzy
(filmowe forty), które osobiście miałam przyjemność
zwiedzać w połowie czerwca pamiętnego 2008 roku,
kiedy to ówczesny mąż zabrał mnie wraz z dziećmi
na wycieczkę typu "poznaj swój kraj" che che. ;)
Pamiętam, że super wtedy wypoczęłam (dzieci też ;),
chociaż..., hmm, myślami byłam już wtedy z... braćmi
(nie filmowymi rzecz jasna, a szkolnymi ;), pozwalając
sobie na... odpłynięcia i to nie po jeziorze, che che ;)
Wprawdzie mój mąż... zdaje się parokrotnie zauważył...
tę moją nieobecność, ale przynajmniej nie czepiał się... ;)
Bo i czego..? Przecież nie mógł wiedzieć, że dwa tygodnie
wcześniej zdobyłam się na moje pierwsze, bezpośrednie wyznanie
skierowane do Piotra, ani też nie zauważył, albo przynajmniej
się tym nie zainteresował, że po powrocie z owych wojaży

pisałam w nocy do mojego "przyjaciela" maila, w którym m.in.
zdałam mu relację z tej jakże miłej, rodzinnej wycieczki. ;)
Tak... Bracia... I to bliźniacy - jak w filmie, che che... ;)
Tacy podobni, a zarazem inni... Coś... specyficznego, che che.
Wojtek bardziej odpowiadał mi... fizycznie, natomiast Piotr...
bliższy był mi psychicznie - doprawdy to był trudny wybór...
Najchętniej zatrzymałabym dla siebie obydwu, a najlepiej...,
(jakby się dało ;) połączyła ich... w jedną osobę, che che... ;)
Więc może i dobrze, że wybór ten poniekąd dokonał się sam,
już chyba wtedy, w maju i czerwcu 2008, kiedy to Wojtek
nagle zaczął się wycofywać..., a ja stawałm się..., hmm,
coraz bardziej zła na niego, że w ten sposób... mnie traktuje.
Później..., jak już wiecie, wszystko nabrało tempa, zwłaszcza,
kiedy po powrocie z ostatnich rodzinnych wakacji, napisałam
do Wojtka ostatniego maila, a tego samego jeszcze dnia...
spotkałam się z Piotrem w bocheńskim kinie, gdzie..., hmm,
właśnie grali film mojego brata "Jak żyć?"... Che che ;)
Niewiele wówczas z tego filmu wyniosłam, choć zakładam,
że skończył się tak samo, ale za to wiedziałam już...,
tak, chyba właśnie wtedy wreszcie zrozumiałam... jak żyć. ;)


niedziela, 10 sierpnia 2014

Z ROŻNYCH BECZEK...

(3 LATA TEMU)

Tak... Od ostatniej rozprawy, na której zapadł
długo przeze mnie oczekiwany... wyrok skazujący,
minęło już trochę czasu, a i półmetek wakacji mamy
już za sobą, podobnie jak... sezon ogórkowy.... ;)
Ale wyjątkowo... nie martwię się upływem czasu,
w przeciwieństwie do Sędziego, który pewnie teraz
nieźle się gimnastykuje (urlopowo relaksuje ;) che che,

żeby... jakoś mądrze..., che che, pisemnie uzasadnić
(na wniosek oskarżonego), to swoje urocze orzeczenie.
Choć i tak dotrzymanie zakreślonego prawem..., che che,
dwutygodniowego terminu pozostanie, jak poprzednio...,
jedynie w sferze jakiś tam życzeń... ustawodawców... ;)
Co innego, kiedy ktoś... składa apelację - wtedy...
nie ma uproś... dwa tygodnie to dwa tygodnie i już! ;)
Ja natomiast, jak wspomniałam, chwilowo nie martwię się,
raczej, upływem czasu, bo... różne moje sprawy idą, hmm,
z grubsza, we właściwym kierunku, a i początek roku
szkolnego mi tym razem nie straszny, bo przecież...
wzięłam sobie roczny urlop dla... poratowania zdrowia. ;)
A i moja mamusia pragnie (w końcu, che che ;) pożegnać się
ze szkołą, więc zawsze będzie... pod ręką, jakby co... ;)
Poza tym, zamierzam się, już wkrótce, wprowadzić do mojego
dawnego mieszkania, stąd od jakiegoś czasu trwają tam...
niekończące się remonty, che che, wykonywane przez wynajętych
(przez moją mamusię, za tani grosz) chłopaków z sąsiedztwa.
Co prawda, moja mamusia nie ma o nich najlepszego zdania
(podobnie jak o ich, nigdy nie trzeźwiejącym ojcu, ojczymie;)
i nigdy go nie miała, ale zawsze przydadzą się do jakiejś...,
hmm, ciężkiej lub brudnej roboty..., tym bardziej, iż są...
w zasadzie jedynymi sąsiadami, z którymi obecnie utrzymujemy,
jakiś tam kontakt, a więc i przy okazji możemy im przekazać...
naszą prawdę o naszym... biednym losie i o... oszołomie... ;)
Nawet zachęcamy ich, aby, gdy tylko zobaczą tego cholernego
świra obok naszego domu, pogonili go stamtąd jak najdalej. ;)
Tak więc pracują ze zmiennym natężeniem: to przy... starym
gospodarczym budynku, gdzie w jednej połowie Tomuś z Kornelią
sprawiają sobie garaż (nasz oszołom planował tam dwa garaże
obok siebie, w tym jeden z kanałem ;), a mamusia snuje plany
o ślicznej izdebce (śliczniejszej niż jej mieszkanie ;)
oraz jej potencjalnym..., wszechstronnym wykorzystaniu... ;)

to z kolei krzątają się w mieszkaniu skąd wyeksmitowaliśmy świra.
W związku z tym wywaliliśmy składowane chwilowo tu i tam
graty z mojego dawnego mieszkania, w tym pozostałe meble,
które w różnym stopniu "integracji" ulokowaliśmy, che che,
pod balkonikami domu, bo żaden z nich dla mnie pożytek,
no może za wyjątkiem starej wersalki, która będzie nam robić
za... wygodną ławeczkę, tuż przy huśtawce zamontowanej tam...,
gdzie kiedyś od frontu domu rósł charakterystyczny modrzew. ;)
Nie potrzebuję tych wszystkich gratów nabytych przez... lata
trwania mojego... nieszczęsnego małżeństwa (z wyjątkiem
fajnej lodówki oraz kuchennej narożnej ławy ze stołem, che che ;)
Nie potrzebuję tego! Potrzebuję natomiast spokoju i..., odmiany.
Dlatego cieszę się, że wreszcie będę mogła wraz z dziećmi...
znów przenieść się (choć może, już nie tak całkiem, do końca ;)
do "mojego" mieszkania i urządzić je tak, jak o tym zamarzę. ;)
Ale to dopiero... nie prędzej jak we wrześniu i mam nadzieję,
że mogę w tym względzie liczyć... na wsparcie... mojej rodziny.
Do tego czasu chciałabym jeszcze wybrać się gdzieś z dziećmi,
aby miały coś z życia, zanim skończą się te wakacje i nawet...
mam już konkretne plany, ale to... tajemnica, bo ten świr...
ciągle węszy i nas nachodzi - na przykład nie tak dawno...
w urodziny mojej córki... kręcił się tuż przed domem...
Dobrze, że mamy pozamykane wszystkie bramki, to chociaż...
nie wchodzi na nasze podwórko i... nie zagląda mamie...
do pokoju przez okno, chociaż... nie jest tego pewna,
nawet jeśli jej pokój znajduje się... na piętrze... ;)
Tak więc sami widzicie, że mimo leniwego okresu wakacyjnego,
sporo się też dzieje...; sprawy sądowe, remontowe i inne... ;)
Poza tym mój brat Szymon robi... nowy film... A tak, tak... ;)
Ale o tym... może następnym razem, bo i tak już było...
z różnych beczek, a przecież..., hmm, sezon ogórkowy...,
jak by nie było..., powoli już za nami, che che... ;)