ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

poniedziałek, 7 listopada 2011

W MOJEJ GŁOWIE...

23 kwietnia 2007, 00:01:01
Kiedy piszę Wieko (dawno tego nie robiłam,
bo do tego trzeba mieć szczególny nastrój),
bawię się skojarzeniami,
które wyprodukowuje mój mózg.
Mniej lub bardziej intencjonalnie.
Ale kiedy pisałam bajkę,
miałam raczej poczucie
odkrywania pewnej opowieści
niż jej tworzenia...
Kiedyś siedziałam przy stole
i po prostu widziałam w mojej głowie
całe sceny, krajobrazy, ludzi,
tak jakbym miała włączony film.
Straciłam wtedy poczucie czasu
i nigdy tego nie zdołałam opisać,
co wtedy widziałam,
bo nie zdążyłam,
za dużo tego było,
język wydał mi się nieudolny
- i za wolny...

9 maja 2008, 12:00:46
Czasami coś piszę
- jak jestem "na fali" jakiejś opowieści,
to mam wrażenie, że coś oglądam,
mogę siedzieć i patrzeć przed siebie,
a w mojej głowie oni są,
mówią, robią różne rzeczy,
ledwie zdążam to uchwycić,
żeby potem zapisać, czasem nie zdążam,
wprost mam odczucie,
że to się dzieje niezależnie ode mnie,
beze mnie, że to nie pochodzi ode mnie
- dawno już nic nie pisałam
i niewiele rzeczy oceniam potem pozytywnie,
ale ten stan takiego zapatrzenia
jest niesamowity...

12 maja 2008, 12:34:21
Czasem wysyłałam jakiś wiersz.
Mam do nich dystans.
Bo one są jeszcze bardziej spoza mnie,
to znaczy od czasu do czasu pojawiają się
prawie jako twory gotowe, od początku do końca...

25 sierpnia 2008, 23:54:51
Czasem piszę wiersze. Rzadko.
W większości przypadków przychodzą gotowe.
Do mojej głowy. Tak jakbym tam sama je czytała.
Nie biedzę się nad rymami :) na pustej kartce.
Czasem przychodzą po linijce.
Tak jakby spływały. Trzeba czekać.
Nauczyłam się zapisywać je już gotowe.
Dopóki nie są, powtarzam w myśli
te spływające słówa. CZekam.
Ostatnio prawie nigdy. Ale nie szkodzi.
Te, które mam, czasem wydają mi się nie moje.
Gdy je czytam po dłuższej przerwie,
sama jestem zdziwiona...  >>>