ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

poniedziałek, 22 września 2014

POST SCRIPTUM...













...czyli
KEY STORY...


WYTRYCH miłości

Pulsujący powiew
Zerwał zamknięty
W tęsknocie
Czasem zetlały
Róży wiatr
   
Zimny pancerz
Drzwi nieznane
W świetle
Pęknięty kryształ
Tęcza barw
   
Przebłyski szczęścia
Iskrząca kula
W milczeniu
Na styku ust
Cały świat
   
Gorący cień
Przytulny mrok
W ciszy
Bezmiaru szept
Drobny mak



Gdybym tak odszedł
Na zawsze...
Nim zdołasz zrozumieć
KIM byłaś dla mnie
Idź tropem mych słów
   
Tam w ciszy
Wiatr Ci podpowie
CZYM byłem dla Ciebie
   
Po omacku
Na bezdrożu
Nie odnajdziesz
KLUCZA
Ani... SIEBIE


>>>

niedziela, 21 września 2014

KRES NA KRES...

















(3 LATA TEMU)

...czyli
POCZĄTEK KOŃCA...

>>>


Teraz przychodzi kres na ciebie.
Wysyłam gniew mój przeciwko tobie,
aby cię osądzić według twoich dróg
i ciebie uczynić odpowiedzialną
za wszystkie twoje obrzydliwości.

                                                                    (Ez 7,3)


WELCOME TO THE PAST...

>>>

piątek, 12 września 2014

wtorek, 9 września 2014

WYPEŁNIA SIĘ...

(3 LATA TEMU)

Wiedziałam i czułam..., że dziś..., che che,
że dziś pewnie... nie zostawi mnie... w spokoju.
No i... wcale nie pomyliłam się..., gdyż ten...
skończony świr przysłał mi wieczorem SMS-a
(chyba niedługo znów zmienię numer komóry ;),
a w nim coś takiego..., coś takiego, że...
zostawię to bez komentarza:

Co tez sie z sercem
Twoim stalo
ze prawdziwej milosci
nie rozpoznalo

Ty ktora przeciez
kiedys kochalas
Zdradzilas
Wyparlas sie

Nie uwierzylas
I nie poznalas
Slow nie zrozumialas
Sercem nie poczulas

Ty co o siebie
ciagle walczylas
Szukalas
Balas sie

Innym zaufalas
Siebie utracilas
Czasu nie odwrocisz
Zycia nie odzyskasz

Ty ktora wiernosc
Zaprzysiegalas
Zdradzilas
Wyparlas sie

Miecz pochwycilas
Nienawisc wypuscilas
Ran nie uleczysz
Sensu nie odnajdziesz

Ty ktora pustke
w sobie nosisz
Zgaslas
Wypalilas sie

W mroku duszy
nie rozpoznasz
Ze wypelnia sie
Slowo w Czasie

sobota, 6 września 2014

ZMIANY NA PLUS...

 
 
 
 
 
 
 




(3 LATA TEMU)
 
Wiele razy wspominałam o... remoncie
naszego byłego mieszkania, w tym również
o tym ostatnim, znaczy się... prawdziwym. ;)
W zasadzie... to jest już ukończony i pomalutku,
przy pomocy mojej rodziny zagospodarowuję sobie
kolejne pomieszczenia, bo wiadomo..., że mój...
przedłużający się pobyt u mamusi każdemu już...
doskwierał, gdyż nikt z nas nawet nie przypuszczał,
że pozbycie się tego oszołoma może aż tyle potrwać...
Teraz... wreszcie przechodzę z powrotem... na swoje,
a w zasadzie... poszerzam przestrzeń życiową - własną
i... mojej mamusi, gdyż dzięki..., hmm, otwartym drzwiom
wewnętrznym... oba mieszkania mogą stanowić... jedno. ;)
Nie jest nam potrzebny już... żaden próg, bo przecież...
i tak od trzech lat w zasadzie wszystko robimy wspólnie:
jemy, śpimy, ...myślimy i wspieramy się we wszelkich...,
hmm... przedsięwzięciach, prawie jak u hippisów, che che ;)
Ostatnio był u nas mój brat Szymon, który m.in. w asyście...
mego syna Janka przykręcał za pomocą kątowników deski
do ścian, które będą teraz robić mi za regały na książki
i inne szpargały, wszak muszę je gdzieś poupychać... ;)
Niestety, przy tej ważnej czynności nakrył ich ten świr,
który znienacka podjechał pod nasz dom, a zauważywszy
na frontowym balkonie Janka uchylił szybę i zaczął coś
do niego mówić, lecz ten szybko schował się do pokoju.
Z tego ostatniego wyszedł natomiast mój brat, który...
spojrzawszy na świra zaczął pociągać nosem, węszyć nim,
po czym, krzywiąc się z niesmakiem, zamamrotał..., że...
coś tam śmierdzi, a następnie splunął obok i z powrotem
wszedł do pokoju zamykając za sobą balkonowe drzwi... ;)
Po tej, che che, pouczającej lekcji, której mimochodem
Szymon udzielił Jankowi, świr ku naszej uciesze odjechał. ;)
Cieszę się, że wreszcie... znów... coś się zmienia...
i choć nie mam pewności... jak będzie..., to na razie...,
widzę i czuję, że wiele rzeczy i spraw powoli idzie...
w dobrym kierunku; i mam nadzieję, chcę wierzyć...,
że te wszystkie... zmiany na plus... zamienią się, che che,
w prawdziwy... cmentarz - tylko pesymista widzi tam krzyże.;)
I tym..., jakże optymistycznym akcentem dziś zakończę. ;)

poniedziałek, 1 września 2014

DALEKO I KRÓTKO...

(3 LATA TEMU)

Wakacje, których końcówkę udało mi się
spędzić poza domem (ten cholerny oszołom znów
koniecznie chciał wiedzieć dokąd zabrałam dzieci,
bo najpierw dzwonił, później równie bezowocnie
pytał w SMS-ie, che che ;) dobiegły już końca...
I tak jak zawsze..., trwały zdecydowanie za krótko. ;)
Teraz więc... znów ma miejsce doroczna, szkolna...
krzątanina, ale na szczęście tym razem dotyczy mnie
tylko połowicznie, bo mam roczny spokój od gimnazjum.
Pozostają zatem sprawy szkolne... moich dzieci... ;)
Byłam dziś z obojgiem w podstawówce na inauguracji.
Lenka rozpoczęła właśnie zerówkę, a ta znajduje się
w tej samej szkole, do której uczęszcza Janek... ;)
Pilnowałam więc oboje, zwłaszcza że i ich ojciec
się tam niestety - jak zwykle - pojawił, ale i tak...
wykazały, che che..., całkiem zadawalający mnie...
poziom asertywności wobec jego prób kontaktu. ;)
Te ostatnie na szczęście nie były zbyt nachalne,
ani też liczne, więc... w szkole było... spoko. ;)
Ale to nie koniec..., che che, bo... ciąg dalszy...
miał miejsce na ulicy przed domem, gdyż ten świr
przyjechał tam tuż przed nami i chociaż trzymał się
w pewnej odległości od naszego wjazdu to ani ja,
ani moja mama nie odważyłyśmy się wyjść z samochodu,
dopóki Tomek nie otworzył nam zamkniętej bramki.
Kiedy byłyśmy już na podwórku, wreszcie bezpieczne...
ten oszołom wtedy, dopiero wtedy zbliżył się i...
zapytał moją mamusię, czego tak bardzo się boi..?
W odpowiedzi moja rodzicielka, korzystając z faktu,
że jedna z naszych sąsiadek była właśnie na podwórku,
zaczęła głośno wykrzykiwać, i... nawymyślała mu
od głupków, jako że wie... że hmm...przechodzi on
przez siatkę ogrodzenia (i że ludzie też to widzą ;)
żeby... podglądać ją (i mnie też ;) przez okno...
Trochę zdziwiony jej słowami nasz oszołom próbował
to zironizować i wtedy przyszłam mamie z odsieczą. ;)
Po prostu oświadczyłam mu chłodno i z dumą, żeby...
sobie uważał..., bo jak tak dalej będzie... fikał...,
to zrobię..., że mu wyrok... odwieszą, che che... ;)
Nie wiem, czy się tym przejął, w każdym razie...
poskutkowało, bo tylko... pokręcił głową i zaraz
się stamtąd zmył, zostawiając nas w spokoju... ;)
Cóż, pierwszy raz dałam mu wprost do zrozumienia
(co było dla mnie, dla nas ;) oczywiste od początku,
że zawiasy w wyroku są po to, by trzymać go daleko...
Daleko, a jednocześnie bardzo..., hmm, krótko. ;)
Dodam jeszcze tylko, że wieczorem ten świr znowu
dał znać o sobie, bo uraczył mnie takim oto SMS-em:


PAMIETASZ? DALAS SOBIE TRZY LATA. WLASNIE MIJAJA...
WROZKO SAMOSPELNIAJACYCH SIE PRZEPOWIEDNI.


Jak widać, kolejne niezrozumiałe brednie...
Przypuszczam, że chodzi mu o te moje plany
związane z Piotrem, a o których pisałam...
w listach do Magdy; no bo, o co innego...?