ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

czwartek, 8 grudnia 2011

WARTOŚĆ SŁOWA...

(3 LATA TEMU)

Dzisiaj mieliśmy krótkie kontakty progowe... ;)
Oczywiście w asyście Kornelii i Tomka,
bo oni od samego początku poczuli się
bardzo odpowiedzialni za moje bezpieczeństwo... :)
Chciał przekazać mi dobrowolne alimenty na dzieci
i prosił o numer mojego nowego konta bankowego,
po to, by mógł tam co miesiąc przelewać pieniądze.
Nie dałam mu. Jeszcze czego, za dużo chciałby
o mnie wiedzieć. Zażyczyłam sobie także
każdorazowo pokwitowanie dla mnie,
takie że dał mi forsę. No bo skoro on chce mieć
poświadczenie dla siebie ode mnie, to ja mogę żądać
tego samego od niego. Logiczne, no nie...?
Czepiał się też, że pierwszy raz zaginęła mu
faktura za komórkę, co najmniej jakby
miał dowód na to, że właśnie ja ją wzięłam... ;)
A co, przecież muszę trzymać rękę na pulsie,
i wiedzieć do kogo dzwonił, jak się to wszystko zaczęło. :)
Korzystając z obecności siostry i szwagra
powiedziałam mu wprost, że wcale nie potrzebuję
mieć powodów, aby wziąc z nim rozwód,
ponieważ mogłabym to zrobić tylko z kaprysu,
ale ja mam powód, żeby to zrobić... :)
Próbował coś mówić, pytać, ale skutecznie
nie dopuszczaliśmy go do głosu... :)
Niestety, jedna riposta mu się udała.
Powiedział mi, że faktycznie mam powód,
ale nie ten, o którym wszystkim mówię,
i że jest coraz bliżej prawdy i obnaży moje kłamstwa...
Szczerze mówiąc, trochę zbił mnie z tropu,
ale starałam się nie dać tego po sobie poznać.
W końcu trudno powiedzieć co i skąd może wiedzieć...
Muszę być czujna i ostrożna, żeby nie popełnić błędu.

Wczoraj puściłam do niego Lenkę na chwilę,
a dziś Janka, bo w Mikołaja im nie pozwoliłam
i wzięli tylko prezenty, które im przywiózł...
Bardzo nie lubię, kiedy dzieci idą do niego,
bo to za każdym razem trochę burzy moje starania.
Z drugiej zaś strony wiem, że teraz jeszcze nie mogę
im całkowicie zabronić widywać się z ojcem...
I choć brakuje mi cierpliwości i mnie to wkurza,
to intuicja mi mówi, że muszę jeszcze zaczekać,
i działać powoli, a każdego dnia będę bliżej celu. :)
Pracuję nad nimi nieustannie, zwłaszcza nad Jankiem.
Jest już wystarczająco duży, że można z nim rozmawiać
o wszystkim, na różne, poważne tematy.
Opowiadam mu po troszku, ale systematycznie
dlaczego nie chcę być z jego ojcem...
Tłumaczę mu, że bił mnie, nie szanował,
krzyczał na mnie i na niego, itd.
Janek musi wiedzieć takie rzeczy ,
bo a nuż go ktoś o to kiedyś zapyta...,
a na pewno zapyta... ;)

Mimo tego, że dziś, przy okazji, powiedzialam mu,
iż nie życzę sobie od niego żadnych SMS-ów,
jakby na przekór, przysłał mi późnym wieczorem trzy:

To trwa juz przynajmniej z pol roku, prawda "motylku"?...
A moze nawet nieco dluzej...

...i slubuje Ci milosc, wiernosc i uczciwosc malzenska
oraz to ze Cie nie opuszcze az do smierci.
PRZYSIEGALAS? ILE WARTE JEST
TERAZ TWOJE SLOWO? EGZAMIN ZYCIA.

...i przyrzekam, ze uczynie wszystko
aby nasze malzenstwo, bylo zgodne, szczesliwe i trwale.
TO TEZ SLUBOWALAS. UCZYNILAS WSZYSTKO?
TAK? TO SPIJ SPOKOJNIE.

Nie muszę chyba wspominać,
że strasznie mnie tym wkurzył.
On nic sobie z tego nie robi,
że ja bardzo, ale to bardzo nie chcę,
aby do mnie pisał, ani mówił cokolwiek.
Po prostu - brak słów...