ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

poniedziałek, 31 października 2011

TEGO NIE POWIEM...

(3 LATA TEMU)













Dziś Halloween, moje ulubione święto.
Magdy też. Lubię takie pogańskie klimaty. :)
Reminiscencje typowo celtyckiego kultu ściętej głowy... :)
Początek Samhain..., a ja przecież kocham Irlandię.
Podobnie więc, jak w zeszłym roku, wydrążyliśmy z Jankiem dynię
i włożyliśmy do niej świeczkę. Teraz w ciemnościach przed domem
będzie się pięknie szczerzyła przez długie, mroczne wieczory.
I mam tylko nadzieję, że mój nadgorliwy szwagier nie wyrzuci mi jej,
tak jak ostatnio, bez pytania, uznając że jest zepsuta.
Musiałam się wtedy sporo powysilać, żeby powstrzymać się
od awantury i dać mu odczuć niestosowność tego czynu
drogą łagodnej perswazji. Wprawdzie użyteczny chłop,
zawsze stara się podlizać, zwłaszcza mojej mamie
(Kornelia jest tu znakomitą nauczycielką),
ale do mnie to nie przemawia, wręcz przeciwnie.
Jakoś od samego początku nie przypadł mi do gustu.
Raziło mnie jego ...prostactwo. Zresztą nie tylko mnie,
bo Szymona i wujostwo też...
No, ale było minęło. Nastały inne czasy... ;)

Przekazałam dziś mamie i pozostałym członkom mojej rodziny,
niektóre rewelacje z odpowiedzi na mój pozew. Byli wzburzeni.
A Szymon nie wytrzymał... ;) i wysłał mu SMS-a:

Ty jeszcze u mnie w domu? Nie do wiary.
Zanim zaczniesz oskarżać Kornelię
że chce sobie poszerzyć mieszkanie
przypominam ci frajerze,
że ja też tam jestem zameldowany
i mój syn też i tylko moja dobra wola
powstrzymuje mnie żeby zamieszkać z tobą
w jednym pokoju. Nie waż się jutro nawet
pokazywać przy grobie mojego ojca
bo nie wytrzymam.

Cóż, widać, że mój były facet jest kompletnie zdezorientowany... :)
Nie może zrozumieć, dlaczego wszyscy tak się zaangażowali
w nasze sprawy, na przykład Kornelia i Tomek, zwłaszcza,
że w zasadzie nie mieli dotąd ze sobą na pieńku... ;)
A tu proszę, w dniu kiedy przeszłam z dziećmi do mamy,
nie minęła nawet godzina, jak poszli do niego oboje,
a Tomek powiedział mu, że już nie ma żony i odtąd jest
to sprawa nie pomiędzy nami - małżonkami,
ale pomiędzy nim a całą moją rodziną... :)
Pewnie teraz zachodzi w głowę,
o co tu naprawdę chodzi, co jest grane... ;)
Dla mnie to dobrze. :)

Swoją drogą, to ma trochę racji w tym, co napisał o nich,
bo jak wpadł w ich niełaskę, to od razu wzięli się za realizację
różnych pomysłów, które im wcześniej odradzał,
przede wszystkim przez wzgląd na mnie... ;)
No, ale przecież im teraz tego nie powiem...