ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

wtorek, 25 października 2011

W KAŻDYM RAZIE...

(3 LATA TEMU)

Sobota. Zabrałam dzieci do Krakowa.
Ale wcześniej... Oj, działo się, działo... ;)
Koniecznie chciał wiedzieć dokąd wyjeżdżam.
Uważał, że ma do tego prawo, bo jest ich ojcem.
Pobożne życzenia... Znalazł się tatuś...
Nagle interesuje się, gdzie dzieci jadą...
Przecież ja go wcale nie muszę o niczym informować!

Janek był dziś w szkole, bo odrabiali coś tam.
Więc, gdy mu nie chciałam nic powiedzieć,
ani nie pozwoliłam zobaczyć się z Lenką
- pojechał pod szkołę.
Ale zrobiłyśmy z mamą szybką akcję... ;)
Pojechałyśmy za nim. I podczas gdy on w samochodzie
czekał na koniec lekcji, ja wpadłam do klasy i zwolniłam Janka. :)
Niestety przyjechał zaraz za nami i zanim udało nam się schować
- zagadał do Janka i poszli do niego.

Skorzystałam więc z okazji i zadzwoniłam na Policję.
Zgłosiłam problemy z mężem... ;)
Powiedziałam, że mam założoną "niebieską kartę",
że mąż jest bardzo agresywny, wulgarnie wyzywa wszystkich
i nie pozwala mi jechać z dziećmi do brata, do Krakowa.
Podziałało. Szybko przyjechali. Kornelia wszystko potwierdziła. ;)
Był zaskoczony, bo w tym czasie rozmawiał z Jankiem
u siebie w pokoju. :)
Policjant wprawdzie upomniał mnie później,
że jeśli znów bezzasadnie wezwę funkcjonariuszy,
to zostanę ukarana grzywną. Ale nie szkodzi...
W każdym razie, mam już drugą interwencję... ;)