ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

piątek, 28 października 2011

KWESTIA CZASU...

(3 LATA TEMU)

Rano Janek pojechał z ojcem.
Powiedział, że ostatecznie może jeździć z tatą do szkoły,
bo przynajmniej wie, że ma dużo pretekstów aby wysiąść... ;)
Przyjechał koło 17-18, czekałam na awanturę, bo Janek wyznał mi,
że dziś w ogóle nie chce widzieć się z tatą. :) Ojciec zadzwonił
do niego na komórkę. Janek rozmawiał przy mnie, słyszałam jego głos,
bo mówił głośno. Spytał Janka, czy chce z nim jechać na basen.
Janek, który uwielbia jeździć na basen, mówił: "Nie tato, raczej nie..."
- i zaczął się tłumaczyć, że ma lekturę do przeczytania,
a później, że trochę go brzuch boli... ;)
Ojciec nalegał, że to mu pomoże na wszystko, i że on i tak pojedzie.
Ale Janek zdecydowanie odmówił. Wtedy zapytał go czy przyjdzie
do niego - na co Janek odpowiedział przestraszonym głosem:
"raczej nie, tato" i powtarzał to dwa razy, w końcu powiedział
zdecydowanie i twardo: "nie, tato". I rozłączyli się, nie wiem
który przerwał rozmowę. W rezultacie sam też nie pojechał na basen,
pogasił światła; wiem, bo wyszłam na chwilę na balkon sprawdzić,
czy wyschło pranie. ;)  Che, che... Moje starania więc, nie idą na marne. Zaczynają przynosić efekty. Myślę, że uda mi się zniechęcić go do ojca. Gorzej będzie z Lenką, bo jest jeszcze mała...
Ale to już tylko kwestia czasu... ;)

Wieczorem przysłał mi znów sms-a:

JESTEŚMY UMÓWIENI NA WIZYTĘ U PSYCHOLOGA.
CZY WYRAŻASZ ZGODĘ? NA ODPOWIEDŹ CZEKAM DO JUTRA.
BRAK ODPOWIEDZI BĘDZIE JEDNOZNACZNY Z ODMOWĄ.

Oczywiście nie wybieram się nigdzie razem z nim, już nigdy.
I nie zamierzam odpisywać. Za późno na ratowanie.
O wiele lat za późno. Już nigdy mu nie zaufam...