ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

sobota, 29 października 2011

ZE STRACHEM I ULGĄ...

(3 LATA TEMU)

Od samego rana stres.
Janek nie chciał rano jechać z ojcem do szkoły.
Mówił, że się go boi. Więc wymknął się z domu na palcach,
cichutko otwierał bramkę, uciekał ze strachem, ale też z ulgą,
a ja zostałam żeby wziąć awanturę na siebie. Była, ale krótka :)
Po szkole Janek obawiał się spotkania z ojcem,
a zwłaszcza tego, gdy się mówi, że Janek się go boi.
Stwierdził, że "reakcja taty może być paranormalna".
Wrócił z pracy koło 17, chciał zabrać Janka na basen.
Janek nie chciał. To znów namawiał,
żeby Janek do niego przyszedł.
Janek nie chciał się nawet wychylić. ;)
Powiedziałam mu, że Janek się go boi,
że jest znerwicowany, że nie chce przyjść,
i żeby odpuścił. :) On zaś powiedział,
że źle wychowuję dziecko i mam je skłonić,
aby do niego przyszło, gdy ojciec go o to prosi...
Spokojnie, bo na odległość dobrych 10 metrów,
powiedziałam mu, że wcale nie...
Zamknął drzwi. Za 5 minut znów otworzył i powiedział,
że chce tylko zobaczyć Janka. No więc Janek się pokazał,
a ten powiedział, że chce go tylko na 5 minut,
bo chce mu powiedzieć coś o komórce czy Mp4.
Zadziałało i Janek w końcu poszedł na te 5 minut,
które trwały ponad godzinę...
Czasem pozwalam dzieciom pójść do niego.
Ale rzadko i na chwilę. Staram się przy tym,
aby drzwi łączące mieszkania były szeroko otwarte.
Muszę przecież wiedzieć co się tam dzieje...
No i czy nie opowiada im jakichś głupot...
Dzisiaj, chociaż drzwi były trochę przymknięte,
to słyszałam, że starał się go rozśmieszyć.
Tak, że pod koniec Janek wychodził rozchichrany.
Pewnie z ulgi...
I chociaż bardzo mnie to czuwanie zmęczyło,
i jestem wykończona, to jednak przynajmniej
Janek zasypiał bez strachu...
Ale i tak to wszystko mi się nie podoba.
Nie lubię, kiedy dzieci nie są ze mną...