ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

wtorek, 14 stycznia 2014

Z PALCA WYSSANE...


Gdyby bowiem w istocie było tak, jak twierdzi pozwany,
iż do września 2008 r. strony były idealnym  małżeństwem
i poza drobnymi nieporozumieniami, nie było między nimi
większych  konfliktów, to trudno przyjąć iż powódka
opuściłaby razem z dziećmi męża i zerwała z nim
wszelkie kontakty tylko dlatego, że zaangażowała się
uczuciowo w związek z małoletnim uczniem.

Opierając się na opiniach biegłych wydanych w przedmiotowej sprawie, należy  bowiem uznać, iż powódka nie cierpi na chorobę psychiczną,
ani też zaburzenia psychiczne tego rodzaju, że uniemożliwiałyby jej racjonalną ocenę związku z małoletnim uczniem i powódka jest osobą inteligentną, w związku z czym zapewne zdawała sobie sprawę,
że taki związek nie miałby szans
i dla takiego związku,
gdyby nie było innych uwarunkowań w postaci niewłaściwych
zachowań jej męża w stosunku do niej, zapewne nie poświeciłaby
małżeństwa i rodziny
, na której jej zależało.


(Z uzasadnienia wyroku rozwodowego SO w Tarnowie z 21 grudnia 2010 r.) 



ZAMIAST KOMENTARZA...


"On doskonale wie, czuje i rozumie, że mnie już w ogóle nie zależy na tym małżeństwie, że całą duszą oczekuję wyzwolenia,
że jestem napięta jak przyczajony tygrys, że jestem silna jak ukryty smok, że jestem kimś innym, niż byłam. Jeszcze pół roku temu cieszyłabym się z tych starań, z myślenia o remoncie,
a jego przytulania by były miłe. A teraz to wszystko wzbudza
lęk, że on nigdzie nie chce odejść, skoro planuje inwestycje
i działania, że to się będzie ciągło w nieskończoność, a wszelki
kontakt, zwykły dotyk, który ze względu na wszystkie poprzednie
lata nawet nie jest mi niemiły, wzbudza tylko tęsknotę za kimś
innym, by być teraz z kimś innym...

Gdybym nie miała Piotra, gdyby w mojej chorej głowie nie zalęgły się marzenia o tym, by z nim być - bardziej niż teraz - to pewnie uznałabym, że obecna codzienność, to znaczy np. wczorajsza, jest całkiem miła, i by mi to wystarczyło. Boję się nadal siebie.

Mam takie dni jak dziś. Boję się walczyć o siebie.
No wiesz: potrafiłabym sprostać sytuacji, gdyby Sławek dążył

do rozstania. Nawet bym się cieszyła, nawet gdybym żałowała
wielu dobrych rzeczy i martwiła się o dzieci. Bo tego pragnę
ze wszystkich sił, nie być już z nim, nie dzielić z nim życia,
nie dzielić z nim codzienności. Dzielić ją z kimś innym albo
być sama. Choć prawdę mówiąc boję się czasem być sama,
bo w samotności czekają na mnie moje upiory a ja ich jeszcze
dobrze nie znam, rzadko jestem sama, i boję się ich bardzo.
Różnych szaleństw nienazwanych...

Ale nie potrafię sprostać sytuacji, że to ja inicjuję zmiany.

Boję się o dzieci, że będą miały żal, boję się odpowiedzialności
za Sławka i jego los, który nie będzie różowy i jestem tego
pewna, będzie to tylko upadek - gdyby sam chciał odejść,
dobrze, ale boję się tam go spychać. Boję się ludzkiego gadania
i potępienia, że rozwaliłam rodzinę - boję się tego bo wiem,
że to byłby cień, gdybym chciała zacząć życie z kimś innym.
Zwłaszcza że ten ktoś jest jaki jest – zbyt młody.
Nie dla mnie. Ale tak ogólnie."

(Z maila Sabiny J. do Magdaleny H., 17 września 2008 r.)


__________________________________________


Kontakt internetowy z małoletnim uczniem, traktowanie go
jako powiernika i wsparcie jest dowodem niedojrzałości
emocjonalnej i braku krytycyzmu.
(...)


Nie zauważa niestosowności własnych reakcji,
nie ma wglądu w przyczyny i skutki swojego postępowania.
(...)


Małżeństwo ze Sławomirem K. w chwili obecnej
wzbudza w niej silnie negatyvvne emocje. (...)

Z analizy rozmów internetowych z mężem /karty 78-120 /
wynika jednak, że opiniowana spontanicznie w trakcie rozmowy
wyznaje mężowi miłość, wspólnie z nim zastanawiają się
nad zakresem przywilejów syna, ustalają plany urlopowe,
wykazują troskę o to co robią dzieci, ustalają menu obiadowe.
Z tych rozmów nie wynika, że małżeństwo to jest w znacznym
konflikcie i że opiniowana jest przez męża szykanowana,
zastraszana itp.


W jej funkcjonowaniu dominującą rolę odgrywają emocje,
przejawia tendencję kierowania się głównie nimi w postępowaniu.
Przeżywane uczucia są nadrzędne nad racjonalnością.


(Z opinii biegłych psychologa Grażyny S. i psychiatry Wojciecha M.
z 24 sierpnia 2010 r., s. 6.)


__________________________________________


Treść zeznań świadka Sabiny J. potwierdza występowanie
sygnalizowanego przez biegłych psychologów i psychiatrów,

braku wglądu w przyczyny i skutki jej własnego działania.


W świetle całości dostępnego materiału można stwierdzić,
że świadek celowo ukrywała pewne informacje, które mogły ją
stawiać w niekorzystnym świetle, czy też budzić wątpliwości
dotyczące intencji wniesienia przez nią oskarżenia.
(...)


Jednocześnie analiza całości materiału wskazuje,
że na ich treść wpływa także uogólniona negatywna
postawa Sabiny J. ujawniana wobec oskarżonego oraz
brak prawidłowego wglądu we własne motywy zachowań.

Brak jest podstaw do wnioskowania, aby jej tendencja
do pomijania, czy nawet zaprzeczania czynom,
które mogłyby ją stawiać w niekorzystnym świetle,
 jest skutkiem funkcjonowania pamięci.

Wskazuje to raczej na działanie celowe zmierzające
do ukazania się w pozytywnym świetle
i eksponowanie roli ofiary w konflikcie małżeńskim.


(Konkluzje z Opinii Zakładu Psychologii Sądowej
Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie
z 25 listopada 2010 r., s. 15-16.)