ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

czwartek, 30 stycznia 2014

NIOSĄCY ŚWIATŁO...














Aiya Eärendil elenion ancalima!
(Chwała Eärendilowi, najjaśniejszej z gwiazd!)

Earendil... prawie przez cały czas tej żeglugi
stał na dziobie statku, mając na czole umocowany Silmaril,
który promieniał coraz silniejszym światłem w miarę
jak „Vingilot" posuwał się na zachód...

Witaj, Earendilu, najsławniejszy żeglarzu,
wypatrywany, lecz przybywający niespodzianie,
upragniony, lecz zjawiający się, gdy już
nie mieliśmy nadziei cię ujrzeć!
Witaj, Earendilu, niosący światło
wcześniejsze niż Księżyc i Słońce,
chwałę Dzieci Ziemi, gwiazdę w ciemnościach,
klejnot zachodzącego słońca promieniejący o poranku!

(J.R.R. Tolkien, Silmarillion)

---------------------------------------------------

Wówczas, gdy definitywnie przybliżyła się „pełnia czasu”,
gdy zbawczy adwent Emanuela stał się bliski swego wypełnienia,
Ta, która została odwiecznie przeznaczona na Jego Matkę,
była już na ziemi (...) pośród „nocy” adwentowego oczekiwania
zaczęła świecić jako prawdziwa „Gwiazda zaranna” (Stella matutina).
Istotnie, tak jak gwiazda owa, „jutrzenka”, poprzedza wschód słońca,
tak Maryja, od swego Niepokalanego Poczęcia,
poprzedziła przyjście
Zbawiciela, wschód Słońca sprawiedliwości w dziejach rodzaju ludzkiego.

(Jan Paweł II, Redemptoris Mater, 3)

---------------------------------------------------

A na koniec tego listu... Myślę, że nie musisz się
w poniedziałek spowiadać, że widzisz Earendila :)
który pewnie jest personifikacją Twoich marzeń
o pięknie i wolności, albo jak powiedziałby ksiądz
rekolekcjonista, ucieleśnieniem szaleńczej ucieczki
w marzenia będące ułudą jeno
:)
Kiedyś pisałam coś większego o imieniu Eleonora,
które jest jak wiesz moją obsesją, i przez cały czas
prześladował mnie cytat z "Kruka" Edgara Allana Poe,
który tu przytoczę:
"I pragnąłem, by nieskory świt prześwietlił wreście stomyśl zbry,
By oderwał od Leonory myśl zbłąkaną w niebios mgłach,
Od Leonory, której imię do tej pory śpiewa w mgłach
Chór aniołów w moich snach"
i, pomijając, że nie wiem, co to jest "stomyśl zbry",
ten wiersz idealnie oddawał stan mego ducha.
Myślę, że to gorsze niż Silmaril w ręku Earendila,
no i trwało dłużej niż pół godziny.

(Z maila Sabiny J. do Piotra T., 16 marca 2008)

---------------------------------------------------

Wiesz, że nie jestem szczególnie religijna,
ale modlę się często, bym mogła Cię kochać
ale bym nikogo nie skrzywdziła. Ani Ciebie,
ani mojego męża, ani dzieci, ani siebie samej.
CZasem myślę, że dopóki to wszystko jest uczciwe,
to nikomu nie robię krzywdy. CZasem myślę,
że i tak popełniam grzech - nie miłością,
ale przeciw miłości (tej, którą miałam wcześniej).
Nie umiem się z tego spowiadać. Czuję się w tym
wszystkim cóż, czasami dość nikczemnie.

(Ze skasowanego maila Sabiny J. do Piotra T., 18 lipca 2008)

---------------------------------------------------

Mimo tęsknoty, która zaczyna kiełkować,
wypełnia mnie szczęście.
I nadzieja. I wiara, że będzie dobrze.
I tyle miłości. Mojej. I od Ciebie.
Poprosiłeś, bym została z Tobą. Na zawsze.
Powiedziałeś, że mnie chcesz.
BArdzo świadomie chcesz.
Mam nadzieję, że nie byłeś zamroczony.
Że wiesz, co robisz.
Że Cię nie krzywdzę, innymi słowy.
To szczęście jest takie... poważne. Uroczyste.
Ale pamiętaj, ja Cię nie chcę związać
(ze sobą ani w ogóle)
w każdej chwili możesz odejść, naprawdę.
Nic nie mów. Nie zarzekaj się, że nie.
Po prostu bądź sobą i bądź ze mną.

(Ze skasowanego maila Sabiny J. do Piotra T., 27 sierpnia 2008)

---------------------------------------------------

Choćby w moim życiu wokół wszystko się sypało,
bezpieczeństwo się waliło i generalnie upadek i chaos
- umiem na gruzach dotychczasowych nadziei jeszcze
czuć się szczęśliwa, bo jesteś Ty.
Nie istnieją słówa, którymi mogłabym oddać,
ile przy Tobie czuję bezpieczeństwa, spokoju, akceptacji,
miłości, dobra, ciepła. I sama nie wiem, czy odczuwam to,
co przepełnia mnie po brzegi - dla Ciebie, czy odczuwam to,
co przepełnia Cię po brzegi - dla mnie. A może to jest to samo ?
I ta świadomość, ta nadzieja, jest najpiękniejsza.
(...)
Im jesteśmy bliżej, tym jesteśmy szczęśliwsi.
To jest dobre i bardzo piękne. Nie jestem
w stanie nawet się z tego spowiadać
- to by była profanacja. Bo z czego ?
- jak bardzo kocham ?
Staram się, cóż, nie wodzić Cię na pokuszenie,
nie wiem jak mi to idzie, prawdę mówiąc. Chyba słabo.
Wszystko dlatego, że tak bardzo chcę być blisko Ciebie.

(Ze skasowanego maila Sabiny J. do Piotra T., 10 września 2008)

---------------------------------------------------


„Éarendel” to słowo pochodzenia germańskiego,
znaczące tyle co „blask”, „światło” lub „jasność”, a także
znane z drugiej części poematu Chrystus, czyli Wniebowstąpienie
przypisywanego Cynewulfowi, mistycznemu poecie angielskiemu
z przełomu VII i VIII wieku, kierowane do najjaśniejszego anioła,
zapowiadającego zstąpienie Zbawiciela do piekieł, w celu rozbicia
ich bram i wyzwolenia cierpiących z mrocznego cienia śmierci,
zaś w zbiorze kazań staroangielskich z Blicking Hall
- odnoszące się do Jana Chrzciciela przepowiadającego
przyjście Mesjasza, a zdaniem Tolkiena stanowiące jeszcze
przedchrześcijańskie określenie gwiazdy zapowiadającej świt,
czyli Wenus jako Gwiazdy Zarannej.

Kluczowe słowo „Eärendel” nabiera w stworzonych przez Tolkiena
językach elfów innego bezpośredniego sensu niż germański „Éarendel”.
Jego dotychczasowe germańskie pole znaczeniowe (gwiazda nadziei
zapowiadająca zbawienie ludziom pogrążonym w mroku/cieniu śmierci),
poszerza się o postać poświęcającego się Gwiezdnego Żeglarza,
gnanego tęsknotą, przemierzającego wszystkie morza świata,
a ostatecznie także najrozleglejszy Ocean Niebios.

Kompleks zbawienia, który od początku kryje się za mitem
germańskim, u Tolkiena stopniowo narasta, obejmując swym
wpływem nie tylko zbawienie dawnego świata elfów,
ale i zdarzenia w sensie eschatologicznym, przeistaczając się

w sprawcę ostatecznego upadku Morgotha - Władcy Ciemności.
Sam Eärendil staje się jednocześnie kluczem, rdzeniem
(re)konstruowanej przez Tolkiena mitologii.

Symbolika Wenus jako gwiazdy zbawienia
należy do uniwersaliów w religiach świata.
Takie postaci jak aztecki Quetzalcoatl,
egipski Ozyrys, babilońska Isztar,
zachodniosemicki Aszthar, irańska Anahita,
wedyjska Uszas i jej indoeuropejskie odpowiedniki
(bałt. Ausztra, gr. Eos, rzym. Aurora itd.)
mają różnorodne odniesienia do Wenus,
a zarazem są nosicielami zbawienia.
Przyczyna tego faktu tkwi przede wszystkim
w astronomicznej charakterystyce ruchu Wenus,
która ma dwa okresy niewidoczności (koniunkcja
górna i dolna ze Słońcem), po których zjawia się
jako Gwiazda Zaranna lub Wieczorna.
Znakomicie więc nadaje się do symbolizacji
dwóch śmierci i podwójnych narodzin.
Symbolizuje zatem nie tylko Maryję zwiastującą
nadejście swojego syna Mesjasza (Słońce),
zrodzonego „z łona Jutrzenki” (Ps 110,3),
oraz samego Jezusa Chrystusa (Ap 22, 16),
ale też zwodniczego Lucyfera (łac. niosący światło),
- zbawcę fałszywego, ów jaśniejszy aspekt Satana.


>>>