ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

czwartek, 25 kwietnia 2013

PRZEDSZKOLNE PRZEPYCHANKI...

(3 LATA TEMU)

Wiosna już w pełni. Lubię ten czas. :)
Wszystko jest teraz takie... intensywne...
I tyle wrażeń przeróżnych. ;) Oj tak... ;)
Ostatnio na przykład miałyśmy (ja z mamusią)
bliskie, lecz niespodziewane spotkanie... ;)
Nie wspomniałam o tym, bo sami widzicie,
że życie dostarcza tyle... tematów,
iż nie sposób o wszystkim na raz... ;)
Poza tym, czasami mam taki mętlik w głowie,
że muszę to sobie wpierw jakoś poukładać... ;)
No, ale wracając do rzeczywistości...
Pewnie się domyślacie, a może nie..., chodzi o...
spotkanie z tym, którego staramy się unikać. :)
Pewnego popołudnia, zachodząc do przedszkola,
aby odebrać Lenkę, z wielkim zasokczeniem
przyłapałyśmy go w tamtejszej szatni,
jak właśnie... pomagał ubrać się córce...

Strasznie nas to wkurzyło i wszczęłyśmy raban,
że pewnie. chce uprowadzić moje dziecko...

Przypomnę, że od jakiegoś czasu staram się
nie dopuszczać tego oszołoma do dzieci... :)
Co prawda, niecały kwadrans wcześniej dzwonił
do mnie, ale zwyczajowo - nie odebrałam... :)
Bo i po co..? Przecież wie, że ma... nie dzwonić!
Cóż... ;) Szybko i stanowczo przywołałyśmy Lenkę
do siebie, mimo jego rozpaczliwych protestów... ;)
Z tego wszystkiego córka... rozpłakała się.
To także starałyśmy się wykorzystać, zwłaszcza,
że mimowolnym i nieco skrępowanym świadkiem
całej tej sytuacji była wychowawczyni Halinka.
Razem z moją mamą głośno wołałyśmy by...
trzymał się z dala od wystraszonego dziecka,
które - co przecież widać ;) - bardzo się go boi.
Tak więc, pewne swego i panowania nad sytuacją,
wprost zapytałyśmy Lenkę z kim chce iść...
No i tu..., ku całkowitemu zaskoczeniu...
moim i mojej mamusi, dziecko odpowiedziało,
że chce iść z... tatusiem... Cholera jasna..!
Za mało jednak pracuję nad małą! - pomyślałam...
Nie spodziewałyśmy się tego... Zupełnie!
Że w ogóle Lenka odważy się na coś podobnego...
Taka mała, a już ma charakter! ;) Po mnie..? ;)
Nie zmienia to jednak faktu, że muszę ją trochę...,
utemperować, bo wyraźnie mi w ten sposób szkodzi...
Bardzo nie lubię, kiedy ludzie mi się sprzeciwiają.
Dotyczy to wszystkich, bez wyjątku, dzieci też... ;)
Prawdę mówiąc, to gdyby nie pani Halinka, to...
myślę, że szybko wyperswadowałybyśmy córce,
iż zupełnie nie ma potrzeby i nie warto iść z ojcem... ;)
Niestety, w tych okolicznościach, ku naszemu
wielkiemu niepocieszeniu i rozczarowaniu...,
musiałyśmy odpuścić i odejść z kwitkiem...
Z duszą... na ramieniu, puściłyśmy ją więc
z tym draniem, przykazując ostentacyjnie,
że może ją zabrać, ale na niezbyt długo...
Na jego szczęście dostosował się grzecznie
do moich... matczynych życzeń, może poza tym,
że przywiózł ją jakieś pół godziny później...
Kiedy pojechał porozmawiałam sobie z córką...
No i wczoraj były... pierwsze efekty. ;)
Ale o tym następnym razem...