ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

niedziela, 28 kwietnia 2013

DEZINFORMACYJNA WPADKA...

(3 LATA TEMU)

Czuję, że wraz z wiosną wstąpiła we mnie... nowa energia. ;)
Mimo... przeciwności losu, postanowiłam nie poddawać się,
być silna i dzielna, bo przecież muszę walczyć, by wygrać...
przyszłość dla siebie, a przede wszystkim dla... moich dzieci.
Dlatego nie tylko tworzę... dowody, ale staram się uchronić
moje pociechy przed zgubnym wpływem tego oszołoma. ;)
Na razie mi się to udaje, chociaż - tak jak przypuszczałam
- wcale nie ułatwia mi sprawy... Co to, to nie... Napewno!
Po ostatnich weekendowych (na szczęście nieudanych) próbach
widzenia się z dziećmi, wycwanił się skurczybyk i podobno
specjalnie przyjechał do przedszkola, by zobaczyć się z Lenką...
Wiem, bo córka sama mi się pochwaliła, że był u niej... tatuś.
Wracali właśnie z przedobiadowego spaceru, kiedy ten świr się
tam pojawił, tak że chwilę szli razem, później czekając,
aż wszystkie dzieci się umyją, rozmawiali sobie w szatni,
a następnie odprowadził ją na stołówkę, gdzie z wrażenia
zjadła całą zupę pomidorową, przy której zwykle grymasiła...
Cholera by go wzięła..! Jak on tak mógł... i miał czelność...
bruździć w moich... wielkich planach na przyszłość...
Jeszcze teraz jak wspominam o tym, to mną telepie...
Co on sobie wyobraża..? Myśli, że może sobie tak...
pogrywać ze mną..? Jak zero kontaktów, to... zero!
A nie takie... rycie pode mną i... moją rodziną...
Zareagowałam natychmiastowo, aby mu na przyszłość...
wybić z głowy takie... bezczelne i podstępne pomysły...
Przyprowadzając więc Lenkę do przedszkola...,
wypożyczyłam sobie wychowawczynię... na rozmowę. ;)
Uświadomiłam jej z całą stanowczością, iż nie życzę sobie,
aby ten oszołom przychodził do przedszkola i odrywał...
moje dziecko od zajęć, za które to... ja płacę..., itd.
Poza tym, Lenka boi się ojca (z którym się rozwodzę)
i wcale nie chce się z nim spotykać, bo to jest bardzo
niebezpieczny i nieobliczalny typ..., który dostał wyrok
za znęcanie się nad nami, więc... wszystko może zrobić.
Ponadto boję się, że może wykorzystać sytuację i...
uprowadzić moją córkę i wyjechać gdzieś... w cholerę...
Myślę, że moja gwałtowna interwencja poskutkowała,
ale aby nadać moim... życzeniom odpowiednią rangę,
udałam się również do pani dyrektor na... konsultacje. ;)
Wyłuszczyłam jej dosyć... treściwie o co mi chodzi...
oraz to, w jak trudnej sytuacji znajdujemy się z dziećmi,
z uwagi na... wieloletnie znęcanie się tego świra nad nami. ;)
Niestety, rozmowa z dyrektorką przedszkola okazała się...
trudniejsza niż sądziłam, bo to jest jednak... osoba,
która... twardo stąpa po ziemi i... ma dobrą pamięć,
więc byle kitu czy... chały łatwo nie przyjmie...
(Dobrze, że nie pracuje w... Sądzie lub dla Sądu... ;)
Stąd czułam się trochę... nieswojo i nie potrafiłam
mówić jej tego wszystkiego... prosto w oczy...
Swoją drogą, to miałam dużo więcej do... powiedzenia,
niż zdążyłam podczas tej niekrótkiej wizyty, dlatego też
zdecydowałam się dostarczyć jej nasz życiorys... na piśmie. ;)
W końcu tyle się już opisałam do różnych instytucji i osób,
że nie problem zrobić z tego kolejny... dobry użytek. ;)
Oczywiście, podczas tej... informacyjnej wizyty starałam się...
zaprezentować, nie tylko jako ofiara przemocy domowej,
ale również jako osoba bardzo tolerancyjna, ugodowa
i otwarta na współpracę, a zatem... kierująca się...
przede wszystkim... dobrem dzieci i w żaden sposób
nie utrudniająca im... kontaktu z ojcem..., che che... ;)
Zaznaczyłam, że nie ma potrzeby, aby ten świr widywał się
z córką w przedszkolu, bowiem może uczynić to po zajęciach,
pod warunkiem, że dziecko... zechce, gdyż póki co... Lenka
bardzo boi się ojca i nie chce się z nim spotykać. ;)
Pani dyrektor bardzo życzliwie przyjeła moje... uwagi,
chociaż, niestety, raczej nie dała wszystkiemu wiary.
Zaznaczyła też, iż nie ma prawa zabronić ojcu widzenia
z dzieckiem, oczywiście z poszanowaniem rozkładu zajęć.

Wszystko byłoby całkiem dobrze, gdyby nie mały... zgrzyt,
który miał miejsce już następnego dnia... Cholera..! ;)
Okazało się, iż w międzyczasie dyrektorka zdążyła
skonsultować się z obiema wychowawczyniami Lenki...,
no i... wyszło szydło z wora..., bo pani Asia zdementowała
wszystko to, co wcześniej nagadałam pani Halince...
To znaczy, chodzi o okoliczności ostatniej wizyty tego
oszołoma w przedszkolu i zachowania córki wobec niego.
No i z tego wszystkiego miałam dziś małą... konfrontację
ze wspomnianą panią Asią, która była bardzo zaskoczona,
a może nawet zbulwersowana tym, co naopowiadałam
pani Halince, a następnie powtórzyłam pani dyrektor...
Trochę głupio mi było, że mnie tak... przyskrzyniły,
więc próbowałam jakoś ratować się, zwalając wszystko
na... Lenkę, że to ona widocznie źle mi to przedstawiła... ;)
Niezwłocznie zadzwoniłam z przeprosinami do dyrektorki,
podając to samo usprawiedliwienie na... swoją obronę. :)
Chociaż nie było łatwo..., to i tak jestem zadowolona...
I mam nadzieję, że moja kampania... informacyjna
odniesie spodziewany i upragniony skutek..., che che... ;)
Pewnie się zdziwi oszołom jeden, kiedy znów zajrzy
do przedszkola, a tu nie będzie... tak jak dawniej... ;)
No, ale nie ma co zapeszać... Zobaczymy jak będzie... ;)