ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

KTO Z KIM PRZYSTAJE...

(3 LATA TEMU)

Bardzo owocny ten ostatni tydzień kwietnia... ;)
Każdy dzień przynosi tyle zdarzeń i... emocji... :)
Zresztą nie tylko ja przejawiam... wzmożoną aktywność,
by wspomnieć moje działania dywersyjne w przedszkolu... ;)
ale również moja... kochana mamusia czyni obecnie starania,
aby mi ulżyć w tej wiekiej katordze i cierpieniu z oszołomem.
Nie wspominając o tym, że sama ma go... serdecznie dość... ;)
Właśnie załatwia u komornika, aby wreszcie go eksmitować...
Niestety, pojawił się mały... problem, bo wnosząc o eksmisję
musiała wskazać jakiś lokal tymczasowy, do którego miałby
zostać... zgodnie z literą prawa ;) ...wyprowadzony. ;)
Co prawda, w wyroku eksmisyjnym Sąd uznał, że socjalka
mu się nie należy, no bo przecież... nie jest chory,
ani taki znów stary i pracuje, a więc i... zarabia...,
ale... tzw. lokal tymczasowy to już niestety... tak...
Należy mu się jak... psu buda ;), gdyż formalnie nie ma
eksmisji na tzw. bruk... A szkoda..., byłoby prościej. ;)
Na szczęście z pomocą znów przyszła... ciocia Krysia. :)
Rzecz w tym, iż pomyśleliśmy sobie, aby go wyprowadzić,
po prostu do... schroniska młodzieżowego na "Zielonce". ;)
Przecież Kornelia proponowała mu to już na drugi dzień,
po tym jak uciekłam od tego świra do swojej mamusi...
Tak więc pomysł od dawna był, chodziło tylko o realizację. ;)
No i tutaj właśnie było pole... do popisu dla cioci Krysi... ;)
Dlaczego? ;) Cóż, nie jest tajemnicą, że w tym samym budynku
co wspomniane schronisko, znajduje się również... poradnia,
w której dyrektoruje ciocia Krysia, a kierowniczka schroniska
to wszak... może nie przyjaciółka, ale znajoma... Starczy..! ;)
Tym oto sposobem, nie było większym problemem zarezerwować
mu miejsce w jednym z pokoi... trzyosobowych, przynajmniej
będzie miał towarzystwo i nie będzie już samotny, che che... ;)
Ciocia Krysia zaś, postara się jakoś znieść jego sąsiedztwo... ;)
Ktoś bardziej zorientowany w przepisach powie: Przecież tak się
nie da, bo nie można nikogo eksmitować do schroniska..! Żadnego!
Może i tak... ;) Ale nie będziemy się tym martwić, skoro komornik
nie protestowała... W końcu nie takie robi się... przekręty
w tym kraju..., a ona... zwyczajnie - tak jak i niejeden...
biegły sądowy ;) - chce tylko szybko i łatwo zarobić...
Wystarczy jeszcze przychylności sędziów, a można w ten sposób
całkiem nieźle... doić państwową... i nie tylko państwową kasę
za czystą (choć nie wiem czy w tym przypadku to dobre słowo,
ale nich tam... ;) ...za najczyściuteńszą... fikcję... ;)
Prawie jak J. K. Rowling za swojego Harrego Pottera, z tą różnicą,
że ona to robi całkiem..., całkiem prywatnie i oficjalnie... :)
A tu? Takie prawdziwe, zinstytucjonowane... perpetum mobile
podłączone do... złotej krowy dojnej... - Skarbu Państwa.
I żadnej odpowiedzialności... - to się nazywa praca..! :)
Dlatego też, bez zbędnych przeszkód komornik postanowił
wszcząć procedurę eksmisyjną, więc i mamusia zadowolona. :)


Teraz z innej... beczki. ;) Tak, z beczki, nie... ze szkatuły... ;)
Dzisiaj znów był u nas... Mam na myśli oszołoma, rzecz jasna... ;)
I to dwa razy... Bezskutecznie usiłował porozmawiać z dziećmi. :)
Przyjechał, pewnie prosto po pracy, i nas zupełnie zaskoczył,

kiedy familijnie wygrzewaliśmy się w popołudniowym słoneczku...
Ale i tak byliśmy szybcy i tylko słownie zdążył przywitać się

z dziećmi, które skonsternowane ledwie co mu odpowiedziały
i posłusznie, wyćwiczonym już odruchem zmierzały ku
naszemu ulubionemu okienku, które zastępuje nam drzwi... ;)
A że nie robiły tego z dostatecznym przekonaniem i zwinnością,
to wraz z mamusią pomogłyśmy im w tej ewakuacji, szybko
i zdecydowanie wciągając oboje za ręce do mieszkania... ;)
Niestety, ten oszołom wykazał się nie mniejszym refleksem,
bo kiedy domykałam okienko, zdążył je przyblokować

stopą, tak że nie byłam w stanie całkiem go zamknąć...
Zdenerwowany z lekka tą sytuacją, żądał z nimi widzenia

i pytał dlaczego Janek... nie odbiera telefonu, che che... ;)
Moja mamę to wyraźnie podkręciło, bo aż oczekiwala,

że wybije szybę i będzie mogła zadzwonić na Policję,
ale to ja błyskawicznie przejęłam kontrolę nad sytuacją,

informując go, że jak natychmiast nie zabierze tej nogi,
to zaraz wzywam Policję, bo to już jest... włamanie... ;)
Wprawdzie zakwestionował w tym momencie moją

znajomość prawa, jednak wkrótce odpuścił, chociaż
wyraźnie niepocieszony... i myśleliśmy, że dał sobie
na dziś całkiem spokój, bo przecież to nie weekend ;)
Ale nie... Nie minęła godzina, kiedy znów pojawił się natręt.
Całe szczęście, były u nas moje kuzynki (córki cioci Krysi ;)
z mężami, a dzieci przebywały nie na podwórku lecz w domu.
To znaczy Lenka była w domu, a Janek w mig się tam znalazł. ;)
Przypuszczam, że nie usatysfakcjonowały go takie okoliczności,
bo tylko wygarnął mi przy wszystkich, że robię z niego przestępcę,
a ciekawe czy opowiedziałam innym o... przygodach z Piotrusiem.
W przeciwieństwie do mojej mamusi, która tym razem

wyzwała go od... palantów, nie dałam się sprowokować
i najzwyczajniej w świecie traktowałam go jak... powietrze. ;)
Tak że zdążył jeszcze powiedzieć, iż nie mam odrobiny sumienia
i sobie poszedł... do dawnego mieszkania. Zagląda tam czasem...
W międzyczasie namówiłyśmy mężów kuzynek, aby pogonili drania,
bo przecież sami widzą, że ten potwór żyć nam nie daje...,
a nawet dzieci przed nim uciekają, bo się go boją... ;)
Jako te biedne, kobiece ofiary, oczekujące...męskiej pomocy
i ochrony przed przemocą tego świra, skutecznie połechtałyśmy
ego tych zakompleksionych panów, którzy właśnie mieli szansę
na swoje..., niepowtarzalne, własne pięć minut..., che che... :)
Więc kiedy ten oszołom wyszedł z mieszkania i wsiadł do auta,
z napiętą postawą, hardymi minami (których z pewnością
nie powstydziliby się... pracownicy Biura Ochrony Rządu... ;)
przystąpili do niego i niemalże... otoczyli samochód... ;)

Zachowaniem i słownymi groźbami usiłowali go nastraszyć,
ale nie wiem czy im się to udało, sądzę że raczej nie...,
bo najpierw uchylił szybę i popatrzył na nich z politowaniem,
a gdy jeden z naszych... frajerów zaczął stukać w karoserię,
po prostu otworzył drzwi i wyszedł z samochodu, pytając ich
czy mają jakiś problem i czy może im w czymś pomóc... ;)
W odpowiedzi na ten niespodziewany przejaw altruizmu,

panowie powoli zaczęli wycofywać się na podwórko.
Na odchodne, mąż młodszej kuzynki - ten cokumpluje się
z moim szwagrem Tomem, a który wykazał się już pomocą
w słynnych... remontach naszego dawnego mieszkania

- powiedział oszołomowi enigmatycznie, a jednocześnie
z nieskrywanym zadowoleniem, że wkrótce się przekona...
Przypuszczam, że chodziło mu o eksmisję, albowiem jest to
bardzo aktualny temat w naszych... domach - mojej mamy
i... u cioci Krysi, gdzie mieszka z moją kuzynką... ;)


Przy tej okazji nasuwa mi się pewna refleksja dotycząca...
ludzkiej natury, a wynikająca z wielu... obserwacji... ;)

Wiąże się ona z siłą mojego..., naszego... przekonywania,
która jest tak skuteczna, że czasmi wręcz... przerażająca. ;)
Dajmy na to... ci dwaj... panowie, którzy tak ochoczo dzisiaj
wystartowali do naszego oszołoma, a z którym kiedyś mieli,
całkiem dobre relacje i żadnych powodów do... niechęci...
Z tym starszym, mimo że odludek i mruk - jak mówiła

moja mama, która go dawniej nie trawiła i niejednokrotnie
obrabiała mu tyłek, co momentami aż budziło w nas niesmak
(no ale przecież tylko krowa nie zmienia poglądów, prawda?)
- nie raz dyskutowali..., najczęściej na tematy komputerowe.
Osobiście nie mogłabym go nie lubić, choćby z uwagi na...
jego prywatną kolekcję komiksów, zwłaszcza Thorgala... ;)
Ten drugi zaś - w przeciwieństwie do pierwszego imigranta
- rodowity brzeszczanin, który zna trochę ludzi w mieście
(m.in. w... Sądzie ;), z natury nieco bardziej towarzyski,
niejeden raz wpadając z wizytą wraz z moją kuzynką

prowadził z nim ożywione dysputy, np. motoryzacyjne. :)
Tak..., tak było... Ale to już są bardzo stare dzieje... ;)
A zatem..., chyba rzeczywiście jest dokładnie tak,

jak w tym znanym porzekadle, że kto z kim przystaje...
takim się... staje... ;) U nas się bardzo sprawdza...
Stuprocentowo.... Naprawdę! Nie klamię, che che...
Wiem coś o tym i z... własnego doświadczenia... :)