ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

piątek, 13 września 2013

IMIENIEM POWÓDKI...

(3 LATA TEMU)

Mimo bardzo licznych obiekcji co do ostatniej
opinii biegłych sądowych, reprezentująca mnie...

pani adwokat wniosła dzisiaj do Sądu pismo,
w którym jedynie krótko stwierdza, iż po prostu...
nie zgłaszam do jej treści... żadnych zarzutów...
Wcale mi się to nie podoba... i nie wiem...,
czy dobrze zrobiłam... godząc się na to,
ale poniekąd nie miałam innego wyjścia.
Liczne namowy i naciski (nie tylko mojej
mecenas) sprawiły, że dałam za wygraną...
A to przecież takie... niepodobne do mnie. ;)
Tym bardziej, że trudno jest mi pogodzić się
z tym wszystkim co o mnie napisali w tej opinii,
zwłaszcza że - jak już kiedyś wspomniałam -
zdecydowanie nie jest to już taka laurka, jaką
w istocie była moja charakterystyka w opinii RODK.
Jak mogłabym w tych okolicznościach nie mieć
żadnych uwag i zastrzeżeń..? Nie sposób!..
Zresztą to już wiecie z poprzednich wpisów. ;)
Ale przekonują mnie, że tak będzie... lepiej,
nawet jeśli nie wszystko mi się w opinii podoba,
gdyż nie powinnam zapominać o przygotowywanej
równolegle ekspertyzie krakowskiej do sprawy karnej,
która będzie dotyczyła... wyłącznie mojej osoby
i nie mogę mieć pewności... co w niej będzie...
Tak przy okazji - właśnie mnie namolnie bombardują
zawiadomieniami o wyznaczonych terminach badań...
Muszę coś z tym zrobić, bo absolutnie nie zamierzam
(na szczęście nie mam takiego obowiązku) im się poddać...
Przynajmniej tu wszyscy moi doradcy są ze mną zgodni. ;)
Ale wracając do tarnowskiej opinii i tych wszystkich
argumentów, którymi usilnie starano się mnie przekonać,
abym jednak nie wszczynała z tego powodu awantury... ;)
to chociaż widzę w tym niewątpliwe plusy, to jednak
trudno mi tak całkowicie zaufać i ślepo wierzyć...,
zwłaszcza że rozum i intuicja, razem i z osobna,
często podpowiadają mi coś zupełnie innego... ;)
Są bowiem tacy, co uważają, że i tak już narobiłam...
głupot wnosząc te moje... nowe dowody, że jakoby
to moje posunięcie było na moją... niekorzyść...
Wcale tak nie uważam i nie wiem skąd takie zdania.
Przecież musiałam jakoś... ratować sytuację... ;)
Na szczęście są też tacy, którzy naprawdę wierzą,
że ta cała moja... sztuka to... prawdziwe dowody. ;)
Tak więc instruktażowy termin na złozenie ewentualnych
uwag i zarzutów do opinii biegłych sądowych właśnie minął.
Jestem pewna, że ten oszołom i tym razem nie odpuścił,
więc tylko czekam, na cynk od pani adwokat, że znów coś
z Sądu do niej przyszło. No chyba, że podobnie jak ja...
nie ma żadnych zastrzeżeń, ale nie liczyłabym na to... ;)
Swoją drogą, to zastanawiam się czy była potrzeba
składać do Sądu pismo informujące, że nie mam
do opinii żadnych zarzutów; może w takiej...
sytuacji - skoro ich... nie mam - wystarczyło...
i byłoby... lepiej, po prostu... nic nie pisać...


>>>