(3 LATA TEMU)
Mimo bardzo licznych obiekcji co do ostatniej
opinii biegłych sądowych, reprezentująca mnie...
pani adwokat wniosła dzisiaj do Sądu pismo,
w którym jedynie krótko stwierdza, iż po prostu...
nie zgłaszam do jej treści... żadnych zarzutów...
Wcale mi się to nie podoba... i nie wiem...,
czy dobrze zrobiłam... godząc się na to,
ale poniekąd nie miałam innego wyjścia.
Liczne namowy i naciski (nie tylko mojej
mecenas) sprawiły, że dałam za wygraną...
A to przecież takie... niepodobne do mnie. ;)
Tym bardziej, że trudno jest mi pogodzić się
z tym wszystkim co o mnie napisali w tej opinii,
zwłaszcza że - jak już kiedyś wspomniałam -
zdecydowanie nie jest to już taka laurka, jaką
w istocie była moja charakterystyka w opinii RODK.
Jak mogłabym w tych okolicznościach nie mieć
żadnych uwag i zastrzeżeń..? Nie sposób!..
Zresztą to już wiecie z poprzednich wpisów. ;)
Ale przekonują mnie, że tak będzie... lepiej,
nawet jeśli nie wszystko mi się w opinii podoba,
gdyż nie powinnam zapominać o przygotowywanej
równolegle ekspertyzie krakowskiej do sprawy karnej,
która będzie dotyczyła... wyłącznie mojej osoby
i nie mogę mieć pewności... co w niej będzie...
Tak przy okazji - właśnie mnie namolnie bombardują
zawiadomieniami o wyznaczonych terminach badań...
Muszę coś z tym zrobić, bo absolutnie nie zamierzam
(na szczęście nie mam takiego obowiązku) im się poddać...
Przynajmniej tu wszyscy moi doradcy są ze mną zgodni. ;)
Ale wracając do tarnowskiej opinii i tych wszystkich
argumentów, którymi usilnie starano się mnie przekonać,
abym jednak nie wszczynała z tego powodu awantury... ;)
to chociaż widzę w tym niewątpliwe plusy, to jednak
trudno mi tak całkowicie zaufać i ślepo wierzyć...,
zwłaszcza że rozum i intuicja, razem i z osobna,
często podpowiadają mi coś zupełnie innego... ;)
Są bowiem tacy, co uważają, że i tak już narobiłam...
głupot wnosząc te moje... nowe dowody, że jakoby
to moje posunięcie było na moją... niekorzyść...
Wcale tak nie uważam i nie wiem skąd takie zdania.
Przecież musiałam jakoś... ratować sytuację... ;)
Na szczęście są też tacy, którzy naprawdę wierzą,
że ta cała moja... sztuka to... prawdziwe dowody. ;)
Tak więc instruktażowy termin na złozenie ewentualnych
uwag i zarzutów do opinii biegłych sądowych właśnie minął.
Jestem pewna, że ten oszołom i tym razem nie odpuścił,
więc tylko czekam, na cynk od pani adwokat, że znów coś
z Sądu do niej przyszło. No chyba, że podobnie jak ja...
nie ma żadnych zastrzeżeń, ale nie liczyłabym na to... ;)
Swoją drogą, to zastanawiam się czy była potrzeba
składać do Sądu pismo informujące, że nie mam
do opinii żadnych zarzutów; może w takiej...
sytuacji - skoro ich... nie mam - wystarczyło...
i byłoby... lepiej, po prostu... nic nie pisać...
>>>