ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

niedziela, 1 stycznia 2012

COŚ TRWA...














No to mamy Nowy Rok... :)
Plany, życzenia, marzenia...
Zobaczymy co przyniesie.
Wiążę z nim spore nadzieje...
Wiem, że czas nie jest moim przyjacielem
i nie będę coraz młodsza, ale był mi potrzebny.
Już trzy lata temu założyłam pewien plan... :)
Cóż, nie wszystko poszło tak, jak myślałam,
ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo... ;)
Jestem niepoddawalna, staram się być sobą
i nie tracić celu z oczu, więc jak będzie trzeba,
to dalej będę walcem jeździć, nie poddam się... ;)
Piotr już po maturze. Studia. Kraków. Och..! :)
Wciąż trzyma się z bratem, a humanistyka,
póki co, pozostanie nadal tylko ich hobby.
I dobrze, przynajmniej kierunek zgodny
z wcześniej wybranym profilem.
No i łatwiej później o pracę...
Poza tym, rutyna czasem zabija pasję,
coś o tym wiem, jako osoba doświadczona... ;)
Więc chyba dobrze się stało. :)

Teraz usiłuję reaktywować się do życia.
Jestem na urlopie, więc mam dość czasu
na pozałatwianie różnych swoich spraw... ;)
Zwłaszcza, że mama już nie pracuje
i zawsze może przypilnować dzieci.
Przynajmniej ma jakieś zajęcie,
bo inaczej to by kota dostała,
tak jak to zazwyczaj bywało,
już w drugi tydzień wakacji. :)
Więc myślę, że takie rozwiązanie...
jest korzystne dla każdej z nas. :)
Urlop niby zdrowotny, ale co tam... ;)
Kogo to obchodzi, co robię,
gdzie i po co wyjeżdżam... ;)
Powodów wprawdzie jest kilka,
ale nikt nie musi znać wszystkich... ;)
Ani mój dyrektor, ani moja mama,
nie wspominając o... koleżankach
z pracy, a zwłaszcza o jednej... ;)
A już niczego nie musi wiedzieć on,
no wiecie, kogo mam na myśli...
Ciągle mam wrażenie, że mnie
obserwuje i podsłuchuje...
Staram się temu przeciwdziałać,
jak tylko mogę, dlatego co jakiś czas
zmieniam numer mojej komóry
i adres email. Zresztą, Piotr też... ;)
Ale do rzeczy! Z wszystkich osób
Magda wie o moich planach najwięcej,
ale nawet jej nie mówię wszystkiego...
Każdy ma swoją prawdę i najlepiej
niech już tak pozostanie. Amen. :)
Bo i co w tym jest złego, hmm?
Jak moja mama brała lewe zwolnienia,
żeby dorobić w obcej walucie,
to wcale nie mówiła prawdy i żyje... ;)
Nawet najbliższym przyjaciółkom...
Dla każdej z nich miała inną historyjkę,
w czym Kornelia, z niezrównaną biegłością
i wdziękiem, wszędzie jej wtórowała. :)
No, ale po tylu latach strzępienia gardła
zdrowa całkiem też być nie mogła,
więc gdzie jest prawda?
Pewnie nikt nie wie, a zwłaszcza w mojej rodzinie... ;)
Sama często mam z tym problem...
Gdzie jest prawda, a gdzie kłamstwo lub fikcja?
Gdzie jest żart, a gdzie zupełnie na serio...
Czasami też nie wiem, czy coś było,
czy tylko mi się zdawało..., czasami.
Albo taki Szymon, mój brat.
Wystarczy obejrzeć jego filmy...
W każdym te same lub podobne wątpliwości...
Po prostu, wychodzi na to, że wszystko jest względne...
i nic nie jest pewne na tym... najlepszym ze światów... ;)
Ale, dość o tym! Zdecydowanie za dużo dziś plotę... ;)
Niestety nic na to nie poradzę, że gadatliwość
to jedna z moich największych wad. :)
Tak więc, czas pokaże jak będzie
i trzeba się będzie z tym jakoś zmierzyć... :)
Coś się kończy, coś się zaczyna. Coś trwa...
Normalnie, jak życie. :) Był Stary, jest Nowy...