ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

poniedziałek, 2 stycznia 2012

CZARA GORYCZY...

(3 LATA TEMU)

Teoretycznie dzisiaj miał pojechać
z Jankiem i Lenką do swoich krewnych,
korzystając z faktu, iż jest długi weekend.
Ale nic z tego... ;) Dzieci zostają ze mną. :)
Tym bardziej, że przyjechała Magda,
a one przecież ją bardzo lubią, więc cóż... ;)
Nawet obyło się bez awantury...
To pewnie przez tę przesyłkę,
którą odebrał jeszcze w Sylwestra.
Wiem, bo widziałam w skrzynce na listy
awizo na polecony do niego... :)
A później wychodził, chyba na pocztę,
kiedy właśnie wracałyśmy do domu z Magdą... :)
Przypuszczam, że to coś z... Prokuratury,
bo oni, podobnie jak w sądach, lubią domykać
sprawy przed końcem roku i wyrabiać statystyki...
Więc pewnie mina mu zrzedła, gdy sobie to odebrał... ;)
No i może ochota na wyjazd też mu przeszła... ;)
Kto go tam wie...?

W Sylwestrowy wieczór przyjechał także,
zgodnie z zapowiedzią, wuj artysta z ciocią.
Całe szczęście, nie pofatygowali się do niego... ;)
Bo i po co, wszystkiego co chcieliby wiedzieć,
na pewno dowiedzieli się od nas... ;)
No i nie ma jak... nasza solidarność rodowa, a co? ;)
Mogli za to posłuchać muzyki, którą dosyć głośno
wtedy puszczał, chyba tylko po to, żebyśmy
nie zapomnieli, że on tam cały czas jest... :)
Przed północą zabraliśmy się razem z Magdą,
dziećmi i wujostwem na Kamieniec, bo to ulubione
miejsce mojego wuja i ładny stamtąd widok
na Bocheniec i fajerwerki... Rzeczywiście,
w tych ciemnościach, robiło to wrażenie. :)
Po kilku kwadransach wróciliśmy i pozwoliłam
dzieciom na chwilę pójść do niego na to Piccolo,
które im obiecał, ale przykazałam, by zaraz wrócili.

Oczywiście, nie byłby sobą, gdyby nie wysłał
do nas tego dnia, a w zasadzie wieczora, SMS-ów.
Wujek z ciocią dostali od niego jakieś życzenia noworoczne,
ale nie tak, hmm... piękne, jak moja mama tuż po północy:

ZYCZE CI, ABYS W TYM ROKU
UCZYNILA MNIEJ ZLA NIZ W UBIEGLYM...

Do mnie już kilka godzin wcześniej wysłał jednego,
w którym pytał, czy dam nam jeszcze szansę... ;)
Nie muszę chyba wspominać, że olałam go,
jak zwykle zresztą, czym prawdopodobnie
rozwiałam resztki złudzeń i nadziei,
które zdaje się, gdzieś jeszcze w sobie
długo nosił..., bo później dostałam coś takiego:

WYBACZ SABINKO,
ALE SAMA WYBRALAS.
Alea iacta est...
Mane, tekel, fares...

Zaś grubo po północy, w pierwszą noc
Nowego 2009 Roku, jeszcze jednego:

OFIAROWALEM CI ZYCIE I MILOSC,
LECZ TY SWOJA MILOSC
ZAMIENILAS NA OBOJETNOSC,
A W KONCU NA ZDRADE I NIENAWISC.
WYPIJESZ WIEC CZARE GORYCZY,
KTORA PRZYGOTOWALAS.

Wprawdzie nie podobają mi się
takie niejasne pogróżki, ale mam to gdzieś...