ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

niedziela, 8 stycznia 2012

NIEZŁA HECA...

(3 LATA TEMU)

Sezon świąteczny za nami.
Magda została do końca wolnego,
czym skutecznie udało mi się
odciągnąć od niego dzieci. ;)
Tym sposobem pierwszy kontakt,
miał z nimi dopiero w poniedziałek,
kiedy wrócił wieczorem z pracy. :)
Okazało się, że kupił synowi nową
zimową kurtkę, czapkę i rękawiczki.
Powiedział, że nie mógł dłużej patrzeć,
jak Janek do szkoły i w święta chodził
w tej samej - starej i zniszczonej,
którą nawet nie wie po kim nosi.
Co mu się w niej nie podoba?
To co, że moja mama wygrzebała ją
z jakiegoś wora ze starymi ciuchami?
Może i widać, że ma ze 20 lat
i nie jest szczególnie piękna,
gdyż nie można jej doprać,
ale podarta nie jest, a Janek
...nawet się w niej mieści.
Więc, nie rozumiem...
Pedant pieprzony i tyle!

Cóż, odpłaciliśmy mu w pięknym stylu. ;)
Nie wiem czyj to był w końcu pomysł,
chyba mojej mamy i szwagra Tomka... :)
Przedwczoraj, kiedy był jeszcze w pracy,
wnieśliśmy mu do pokoju starą wersalkę.
Tę samą, którą dzień przed rozpoczęciem
roku szkolnego, osobiście z nim wynosiłam
do garażu, bo 1 września miało na jej miejscu
stać już nowe biurko dla Janka i amerykanka.
Wybraliśmy je wspólnie z końcem wakacji,
po powrocie z wyjazdu nad morze.
Wersalkę zostawiliśmy wtedy w garażu,
bo nadawała się jeszcze do użytku,
w związku z czym Tom chciał ją zabrać,
gdzieś do swojej babci w Gosprzydowej...
No, ale nie zawiózł jej i postanowiliśmy trochę
umilić egzystencję naszego współlokatora... ;)
Nie muszę chyba wspominać, że w mieszkaniu
nie było już na nią za bardzo miejsca... ;)
Tak więc, miał niespodziankę, kiedy wrócił. :)
Powygrażał się, że jak jej nie zabierzemy,
to gdzieś tam zgłosi sprawę, no i w sumie,
po namyśle dziś wynieśliśmy ją stamtąd.
Ale i tak, niezła heca była, no nie? ;)

Niestety, dzisiaj znów dzieci były u niego.
Nie podoba mi się to. Wykorzystał moment,
kiedy Janek odbierał te niby alimenty...
Powiedziałam mu bowiem, że ja od niego
niczego nie chcę, a jak chce coś dać dzieciom,
to niech da, ale nie będzie mi tego sam wręczał.
Dlatego wszystko odbyło się przez Janka,
a Lenka pojawiła się, gdy tylko usłyszała głosy.
Miało być tylko na chwilkę, która przeciągnęła się
na prawie dwie godziny... I jak tu być dobrym...?