ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

piątek, 26 października 2012

PO SPIRALI...













 (3 LATA TEMU)

Nie wiem jak to się dzieje, że mam tyle siły...
Bo niby jesień, a dla mnie jakby nastała wiosna... ;)
Z tego wszystkiego wzięłam się nawet za mój,
od jakiegoś już czasu "zakurzony" doktorat.
Ostatnio intensywnie pracuję, aby wreszcie
zamknąć przynajmniej ten cholerny aneks
w postaci swego rodzaju indeksu imion... :)
Co prawda staram się łączyć przyjemne... ;)
z pożytecznym, ale tego aneksu mam już
naprawdę serdecznie dość i chciałabym mieć
tę część mojej pracy doktorskiej za sobą.
Dobrze, że ten oszołom, kiedy jeszcze
z nim mieszkałam stworzył mi bazę danych
i różne frymuśne kwerendy do niej... :)
Teraz nie wyobrażam sobie przetwarzania
tak sporego zbioru danych bez komputera
i tego wszystkiego co dla mnie zrobił... ;)
Dzięki temu sprawa jest dosyć prosta,
przynajmniej z tym aneksem, choć żmudna. :)
Ale staram się być dzielna i walczę z tym. ;)

A tak z zupełnie innej beczki...
Właśnie przyszła przesyłka z tarnowskiego RODK
z wyznaczonym na 4 listopada terminem badań.
To dobrze, bo nie mogę się już doczekać chwili,
kiedy będę wreszcie wolna... :) Niby już jestem... ;)
Ale chcę to mieć... na papierku... ;)
Mamy tam stawić się wraz z moimi dziećmi,
które oczywiście jadą ze mną... :) Nie inaczej!
Dobrze, że ten świr nie nocuje już w starym mieszkaniu.
Może dzięki temu obejdzie się bez jakichś komplikacji
przy wyjeździe na te całe... che che...,  badania rodzinne. ;)
Liczę też na porządne wsparcie: psychiczne, moralne
i... intelektualne, bo jest szansa, że moja przyjaciółka
Magda wkrótce do mnie przyjedzie. :)
Wprawdzie jest też ciocia Krysia, ale jak to mówią...,
che che..., dobrego nigdy za wiele..., prawda? ;)
Nie podoba mi się tylko to, że będę musiała tam
oglądać tatusia moich dzieci, ale może jakoś to przeżyję. ;)

Poza tym, nie mam już zdrowia do tych jego SMS-ów,
które może nie często, ponieważ tylko od czasu do czasu,
niemniej jednak wciąż otrzymuję, chociaż sobie ich
zupełnie nie życzę. Czy on tego nie rozumie?
Dziś późnym wieczorem przysłał mi coś takiego:

GONISZ ZA SZCZESCIEM I MILOSCIA, ALE NA PROZNO.
NIGDY NIE BEDZIESZ SZCZESLIWA, BO NIE POTRAFISZ KOCHAC.
PRAWDZIWIE KOCHAC - ZNACZY UMIEC PRZYJMOWAC, JAK I DAWAC MILOSC.
W TYM TKWI TWOJ PROBLEM, KTOREGO NIE DOSTRZEGASZ I NIE ROZUMIESZ.
MILOSC TO NIE TYLKO SILA I SPOKOJ, POCZUCIE BEZPIECZENSTWA,
CZY SZACUNEK. TO COS ZNACZNIE WIECEJ...
WBREW TEMU, CO USILUJESZ UDOWODNIC SOBIE SAMEJ

I WSZYSTKIM WOKOL, JESTES SLABIUTKIM I ZAGUBIONYM CZLOWIECZKIEM,
KTORY NIE ZAUWAZYL, ZE IDAC PO SPIRALI, ZNALAZL SIE
W BLEDNYM KOLE CHAOSU I SPRZECZNOSCI.
MOGLBYM CI POMOC, ALE WIEM TEZ,
ZE TWOJA DUMA CI NA TO NIGDY NIE POZWOLI...

Po prostu, mam tego dość!
Nie mam już do tego wszystkiego siły...
Pocieszam się myślą, że może w tym roku
ten oszołom jednak wyjedzie do swoich
na Wszystkich Świętych...