ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

piątek, 12 października 2012

DEKONSPIRACYJNA WPADKA...

(3 LATA TEMU)

Masz ci los. To ja tu się tak staram,
żeby być dobra, chociaż wcale tego nie chcę,
a tu taka głupia wpadka, aż mnie cholera bierze.
Chodzi o to, że pozwoliłam dziś dzieciom,
aby pojechały wieczorem z ojcem na basen.
Pomyślałam, a niech tam, dawno go już nie widziały,
więc co mi szkodzi, niech jadą, skoro mają ochotę.
Niech mają coś z życia, niech korzystają... ;)
Zwłaszcza, że ja nie przepadam za takimi rozrywkami,
i jak już muszę się zamoczyć, to wolę tak do kostek.. :)
Ale to nad morzem... ;) Albo jak już więcej,
to tylko... w wannie. ;) Więc pozwoliłam im.
Niestety, gdy tylko wrócili, pożałowałam tego.
Okazało się bowiem, że w drodze na basen,
przejeżdżając obok brzeskiej podstawówki,
Lenka rozpoznając to miejsce, niechcący
wygadała się, że Janek tam na coś chodzi.
Oczywiście ten oszołom podchwycił temat
i zapytał o to wprost Janka, który zdębiał
i przestraszony zaczął zaprzeczać...

Bo faktycznie, zapisując go na treningi judo,
wyraźnie mu przykazałam, aby nic
nie wspominał ojcu, bo jeszcze mu zabroni... ;)
Nie wiem, czy by mu zabronił, bo przecież

nie rozmawiałam z nim na ten temat,
ale tak powiedziałam, a co... ;)
Przecież ja nie muszę się go o nic pytać,
a on nie musi wszystkiego wiedzieć... :)
Im mniej tym lepiej, prawda? ;)
Z tego wszystkiego, kiedy tylko wrócili,
Janek przestraszony, bo trochę bał się mi przyznać
do tej niefortunnej wpadki, a trochę wkurzony na siostrę,
że się tak wygadała, opowiedział mi o wszystkim.
Nie powiem, żebym była z tego zadowolona, ale cóż zrobić...
Sama się nawet nieco przestraszyłam, żeby ten świr
nie wykorzystał tego teraz gdzieś w Sądzie...
Bo w końcu, mimo wszystko, tak formalnie,
chyba powinien o takich sprawach wiedzieć...
Dlatego po natychmiastowej konsultacji
z moją mamą i siostrą, powiedziałam Jankowi,
aby zadzwonił do ojca i jednak przyznał się...
Ale, żeby mu powiedział, że jeszcze nie chodzi,
ale chciałby, i że sam miał mu o tym już dawno powiedzieć,
ale się po prostu bał... ;) Sama prawda przecież... :)
Niestety, po trzeciej nieudanej próbie dodzwonienia się
do ojca (nie wiem, dlaczego ten świr nie odbierał telefonu),
Janek był już tak roztrzęsiony całą tą sytuacją,
że przełamałam się i napisałam do niego aż dwa SMS-y,
w których wyłuszczyłam mu tę i parę innych kwestii.
Muszę w razie czego mieć dowód, że w sprawach dzieci
o wszystkim go informuję i nie utrudniam im kontaktów... ;)


Janek nie jest zapisany na judo, ale bardzo chce.
Na razie bral udzial w probnych treningach grupy zapisowej.
On strasznie sie boi ze mu zabronisz. Szkoda by bylo, bo dobrze

sobie radzi. Na razie to sa zwykle zajecia usprawniajace.
W tym roku nie bedzie bral udzialu w zadnych zawodach,
wiec spokojnie. Jesli chcesz, mozesz przyjsc na trening,
jutro 17-18.15 w SP2 Brzesko, boczne wejscie od str. N.
Janek juz dawno mial ci to powiedziec ale bal sie

i teraz tez sie boi.

Od tego tygodnia maja sie zaczac treningi 2 razy w tygodniu.
Gdybys podszedl do sprawy normalnie, moglbys przychodzic

po JANKA na trening we wtorki a ja w czw.
Ja nie chce cie widziec.
Pisze teraz tylko dlatego ze Janek jest przerazony.
Gdybys umial z nim rozmawiac, moglbys sie z nim spotykac
w kazdy poniedzialek, bo we wt i czw bedzie chodzil na judo,
w sr na pilke a w pt na gitare. Eleonora tez w pon.
Weekendy do uzgodnienia. Nie odpisuj, nie zycze sobie smsow.


Cóż, wcale mi się to nie podoba, ale co miałam zrobić,
musiałam się jakoś zabezpieczyć, zwłaszcza kiedy, cholera,
ten oszołom niestety już coś wie... Muszę uważać...
Napisać przecież wszystko mogę, a jak będzie - zobaczymy. ;)
Mimo, że mu wyraźnie napisałam, że ma mi nie odpisywać,
to widocznie nie byłby sobą, gdyby tego jednak nie zrobił.
Jakieś półtorej godziny później przysłał mi coś takiego:


PISZESZ TO WSZYSTKO TYLKO DLATEGO, BO SIE WYDALO, A WIESZ,
ZE TAK POSTEPOWAC NIE MOZESZ. GDYBY NIE TWOJA OBAWA,
ZE MOZE CI TO W TWOICH INTRYGACH ZASZKODZIC,
WCALE BYS SIE DO TEGO NIE PRZYZNALA, PODOBNIE JAK NIE RACZYSZ INFORMOWAC MNIE O CZYMKOLWIEK, A ZWLASZCZA O TYM CO DOTYCZY DZIECI
TO ZNOW TYLKO TWOJ EGOIZM I BRAK UCZCIWOSCI, A NIE TROSKA

O DZIECI. NAJPIERW SIE KONSULTUJE, A NIE DECYDUJE.
ALE DO TEGO POTRZEBA ROZMOWY, A TAKZE CHOCIAZ ODROBINE
DOJRZALOSCI I ODPOWIEDZIALNOSCI, KTORYCH TOBIE BRAKUJE.
KIEDYS UWAZALEM CIE ZA DOBRA MATKE.
TERAZ POKAZUJESZ COS SKRAJNIE INNEGO...


"NIEZBYT DALEKO NAPRZOD UMIESZ SIEGAC WZROKIEM..."
ZAPOMNIALAS TEZ, ZE KLAMSTWO MA KROTKIE NOGI.
NIE DOSC, ZE SAMA KLAMIESZ I MANIPULUJESZ,
TO JESZCZE UCZYSZ TEGO DZIECI. KIM TY SIE STALAS?
SPOJRZ WRESZCIE NA SIEBIE I NA KRZYWDY, KTORE WYRZADZASZ!
ALE SPOJRZ OCZAMI, KTORE POKOCHALEM I KTORYM WIERZYLEM.


Wychodzi na to, że mnie przejrzał, ale mam to gdzieś... ;)
Póki co pocieszam się myślą, że ten oszołom się wyniósł.
Może nie na dobre jeszcze, bo czasem zagląda do mieszkania,
choć nie wiem po co, to jednak nie nocuje już tam... :)
Zresztą mój usłużny szwagier Tomek dba o to,
aby roznosił się tam zapach... remontu... ;)
Po prostu od czasu do czasu to maźnie, to chlapnie
farbą olejną (lakierem, jak by powiedziała moja mama)
kawałek futryny w naszym byłym mieszkaniu... i gotowe. :)