ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

czwartek, 18 października 2012

BANKOWE PORACHUNKI...

(3 LATA TEMU)

Trzy dni temu, niemal w rocznicę
wniesienia przeze mnie do Prokuratury
zawiadomienia o znęcaniu się nad nami,
odbyła się przed tarnowskim Sądem Okręgowym
druga już rozprawa apelacyjna w tej sprawie.
I wyobraźcie sobie, że nie dość, iż zmienił się
skład orzekających sędziów, to znów rozprawę odroczono.
Tym razem na czas nieokreślony, bo Sąd postanowił
wznowić postępowanie i poczekać na wyniki badań w RODK,
których termin pewnie niedługo już zostanie wyznaczony.
W praktyce, sądy odwoławcze wznawiają postępowanie

tylko w wyjątkowych sytuacjach. No ale sędziowie
na rozprawie stwierdzili, że nasza sprawa jest zupełnie nietypowa na tle dotąd rozpatrywanych (w tutejszym sądzie)
spraw o takim charakterze. Stąd pewnie taka decyzja.
Ale to nic, nie przejmuję się. No, może trochę. ;)
Wprawdzie się to wszystko nieco odwlecze,
ale z drugiej strony może to i dobrze...
Przecież te badania w RODK nie mogą mi zaszkodzić. ;)
Wręcz przeciwnie, bardzo liczę w tym względzie
na operatywność mojej cioci Krysi... ;)
W końcu niejedno już zrobiła w tej i nie tylko
tej sprawie dla swojej biednej siostrzenicy... :)

Chociaż czy ja wiem, czy takiej znów biednej... ;)
Jak by nie było, zrobiłam ostatnio skok na bank. :)
Otóż tego samego dnia, po rozprawie, udałam się
do banku, w którym mieliśmy wspólne konto z mężem.
To znaczy on był właścicielem, a ja współwłaścicielem.
Jak od niego uciekłam to następnego dnia, co prawda,
założyłam sobie osobne konto w innym banku,
ale ze starego nie zrezygnowałam i korzystałam
jeszcze jakiś czas, dopóki ten oszołom powiedział mi,
w październiku zeszłego roku, żebym tego nie robiła,
bo on "zamraża" zawartość konta i będzie korzystał
tylko z aktualnych, bieżących dochodów.
Po czym zauważyłam na ostatnim wydruku z bankomatu,
że prawie cała forsa zniknęła, ale nie wypłacałam już
i w sumie mnie to nie interesowało, bo powiedziałam mu,
już wcześniej, we wrześniu, że może sobie ją zabrać,
byle tylko czym prędzej wyniósł się z mieszkania... :)
Ale nie dawało mi spokoju, co on z nią zrobił,
a mama namawiała mnie, abym się tym zainteresowała.
A że, ostatnio energia mnie roznosi, to postanowiłam
wreszcie sprawdzić, co tak naprawdę się z nią stało.
Dlatego udałam się do banku i poprosiłam o wyciąg

sprzed roku, za który oczywiście zapłaciłam... z konta. :)
Okazało się, że ten świr rzeczywiście z początkiem października
ubiegłego roku przeniósł wszystko na lokaty pozostawiając
na bieżącym rachunku tylko swoją ostatnią pensję,
bo moja już poszła na nowe konto... :)
Ucieszyłam się i niewiele się zastanawiając,
zerwałam dwie lokaty (w sumie nieco ponad połowę całej
zawartości konta) i wypłaciłam kilka ładnych kawałków. :)
Trochę naszych oszczędności, trochę dzieci...
Stwierdziłam, że skoro jest taki głupi i naiwny,
że nie wypłacił tego gdzieś w cholerę, to muszę korzystać,
bo druga taka okazja może mi się nie nadarzyć... :)
Wydatków mi nie brakuje... a zanosi się na jeszcze większe

- przecież adwokat kosztuje i takie sprawy sądowe też,
oficjalnie i... nieoficjalnie, wiadomo jak jest... ;)
Rzecz jasna, nic mu o tym nie powiedziałam..., che che... ;)
Dodatkowo dostałam od niego przekazem pocztowym
parę stówek tych jego dobrowolnych alimentów. :)
Dziwne, bo dotąd dawał mi gotówkę do ręki,
a w zasadzie to przez Janka, bo ja nie mam ochoty
na jakiekolwiek kontakty z nim i wcale nie chcę tej kasy.
Przynajmniej tak mu mówię, kiedy usiłuje mi ją dać. :)
Ale dziś mnie coś ruszyło i skonsultowałam to z rodziną
przy niedzielnym obiadku, że lepiej jednak będzie,

jak go, mimo wszystko, poinformuję, bo jeszcze
gotów mi z tego powodu wywinąć jakiś numer i co...
Przecież nie potrzeba mi dodatkowych atrakcji. :)
Dlatego wysłałam mu stosownego SMS-a:


Informuje,ze wyplacilam troche mniej niz polowe
z naszego bylego wspolnego konta, gdyz mam do tego prawo,
to pieniadze na ktore pracowalam i pieniadze dzieci,
ktore do nich naleza. Zatrzymaj reszte pieniedzy,
samochod, sprzet AGD i RTV oraz meble
(oprocz lozka pietrowego dzieci). Prosze nie odpisuj.


Ale odpisał:

NIE ZABRALAS MNIEJ NIZ POLOWE, TYLKO WIECEJ NIZ POLOWE.
NAUCZ SIE LICZYC. PO PROSTU PRZYWLASZCZYLAS SOBIE PIENIADZE DZIECI. ZACHOWUJESZ SIE JAK ZLODZIEJ...


Więc nie pozostałam mu dłużna:

Zabralam pieniadze dzieci dla dzieci.
Wez reszte pieniedzy i zaloz sobie nowe konto.


Ale ten oszołom znów napisał:

TO JA JESTEM WLASCICIELEM KONTA, NIE TY.
TY JESTES WSPOLWLASCICIELEM,

WIEC NIE MAM ZAMIARU GO ZMIENIAC.
ZACHOWALAS SIE JAK ZLODZIEJ I NIC TEGO NIE ZMIENIA.

A za jakiś czas kolejnego:

NIEZNAJOMOSC PRAWA NIE ZWALNIA Z ODPOWIEDZIALNOSCI.
GDYBYM CHCIAL POSTEPOWAC TAK, JAK TY, TO JUZ DAWNO...
JESTES CHORYM CZLOWIEKIEM I MASZ ROWNIEZ CHORYCH

I ZLYCH DORADCOW. MOZE KIEDYS PRZEJRZYSZ,
CHOC NIE WIEM CZY CHCIALABYS WIDZIEC SWOJE DZIELO.
ZOBACZYMY DOKAD ZAPROWADZI CIE TA NIESZCZESNA DROGA,
KTORA OBRALAS. ZAL MI CIE MIMO WSZYSTKO.

BARDZO SIE POGUBILAS... CZYNY MOWIA ZA SLOWA...

Nie podoba mi się ten jego mentorski ton,
jakieś groźby i porachunki. Ale po tym,
jak ostatnio zrobiłam skok na bank,
może mi... po prostu... skoczyć. ;)