ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

czwartek, 23 maja 2013

PO WODZIE...

(3 LATA TEMU)

Lało, lało... i nalało...
Znów powódź jak przed laty...
Na szczęście tym razem skończyło się
tylko na strachu i w przeciwieństwie...
do poprzedniego razu - nam niczego nie zalało.
Ale przygotowani byliśmy..., cóż..., na najgorsze...
Dlatego powynosiliśmy część rzeczy z domowej
piwnicy-garażu, jak też z mieszkania na parterze,
na wyższe kondygnacje, w tym również do naszego
byłego lokum, skąd ten świr jeszcze się nie wyniósł.
Na tę okoliczność, nasz poczciwy Tom nawet zablokował
zamek w drzwiach, aby ten oszołom, który tam czasem
zagląda, nie wszedł i przypadkiem... czegoś nie wyniósł,
albo... nie zniszczył nam... A bo to wiadomo, czego po takim...
można się spodziewać..? Przezorny zawsze ubezpieczony... ;)
Teraz może sobie kluczem w zamku kręcić do woli...


Był tu raz, tak trochę... nietypowo, ponieważ był rano.
Akurat tego dnia razem z Kornelią byłyśmy z dziećmi w domu.
Tylko moja mama wybrała się do pracy, dokąd właśnie
podwoził ją Tom, gdy wtem, nie będąc nawet w połowie drogi,
zauważyli, że ten świr drepcze w kierunku naszego domu...
Reakcja była natychmiastowa - mama wysiadła, decydując się
iść dalej pieszo, a jej obecnie ukochany zięć prędko zawrócił...
Za niedługo rzeczywiście pojawił się nasz natrętny oszołom
i dobijał się do domu, chcąc koniecznie zobaczyć dzieci.
Dla świętego spokoju, wyjątkowo wystawiłam Janka i Lenkę
na kilka sekund za szybkę, aby się przekonał, że są cali,
zdrowi i żyją, i aby... wyniósł się czem prędzej... ;)
O dziwo, przeszło to nawet dosyć... bezboleśnie. ;)
Ale za pół minuty znów się zjawił, tym razem marudząc coś,
o zablokowanych drzwiach do mieszkania, ale obie z siostrą
spławiłyśmy go stwierdzeniem, że przecież jest... powódź... ;)
Przypuszczam, że spieszył się, bo... zmył się zaraz... ;)
 


Woda wprawdzie już powoli opada, ale emocje jeszcze nie... ;)
Wręcz przeciwnie - dostałam wezwanie z tarnowskiej okręgówki,
do stawienia się  w... Dzień Mamy ;) w Tarnowie na badania
psychologiczno-psychiatryczne w sprawie rozwodowej...
Ale na razie jadę tam sama - bez dzieci... Na razie...
Tak więc, atmosfera robi się coraz bardziej gęsta...,
a terminy... gonią... Jak nie rozprawa to badania...
Mama z kolei dowiedziała się, że z eksmisją raczej będzie...
poźlizg, bo ten świr znów coś wymyślił i pani komornik
musi przekazać - chcąc nie chcąc - akta sprawy do Sądu...
Jak widać..., różnie się... powodzi, ale generalnie...
to problemów nikomu nie brakuje...