ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

niedziela, 19 maja 2013

DESZCZOWE NIEPOKOJE...

(3 LATA TEMU)

Od kilku dni mamy spokój... od tego oszołoma...
Nawet w weekend go nie było; co za ulga... ;)
Chociaż podejrzewam, że to wyłącznie sprawka pogody,
która nas ostatnio... nie rozpieszcza. ;) Leje jak cholera...
I to prawie bez przerwy, któryś już dzień z rzędu.
Uszwica wysoka... Grodna też... Słowem - nieciekawie...
Przypomina mi to trochę rok 1997, bo i moja mama
zaniepokojona... biega co chwilkę na nasz brzeg...
Na szczęście teraz ma przy sobie ulubionego... zięcia,
który z pewnością użyczy jej swojej..., ostatniej w domu...
sprawnej latarki, aby biegając co kilka lub kilkanaście
minut na wspomniany brzeg Grodnej, mogła owe
cenne (bo ostatnie)..., che che..., światełko nadziei ...
szybko... posiać gdzieś... ;) Podobnie, jak kiedyś,
uczyniła to w roztrzepaniu... ze wszystkimi poprzednimi... ;)
Tak..., moja mamusia to akurat potrafi... I to jak!
Mało kto... dorówna jej w tej... sztuce gubienia... ;)
W każdym razie, na nic się wówczas (1997) zdały,
delikatne propozycje mojego męża, że... ostatnią latarkę
wolałby jednak mieć przy sobie, ale zawsze może...,
che che..., przyświecić jej, jeśli tylko czegoś potrzebuje.
Moja mamusia, oczywiście z dumą nie przyjęła takiej...
propozycji, podobnie jak i tej, że mogą wspólnie poszukać,
którejś z właśnie przez nią zgubionych latarek, a jedynie...
tę straszną zniewagę głęboko zamknęła w swym...,
jakże... szalenie wrażliwym serduszku, aby móc...
przez kolejne lata opowiadać innym, jakiego nieużytego
ma zięcia, a jemu samemu wypominać przy byle okazji,
jak bardzo wtedy ją..., och..! - skrzywdził i zranił... ;)
Ale dość o tym, teraz też leje i plusem tego jest fakt,
że ten oszołom nie przyjeżdża... Cóż..., rowerek
czy spacerek mu odpada..., a i dzieci na podwórku
widocznie się nie spodziewa, więc... jest dobrze. :)
Boskim zrządzeniem losu nie musimy go oglądać,
sami natomiast pilnujemy, aby go nie słyszeć...,
chociaż wydzwania, nawet częściej niż zwykle... ;)
A to na stacjonarny..., a to na mój numer...
To zaś na komórkę Janka... Ale nic z tego... ;)
Janek dobrze wie, że telefonu od... ojca ma...
po prostu... nie odbierać i już... Zwyczajnie. ;)
Wczoraj wieczorem był wyraźnie już zdeterminowany,
bo przysłał synowi MMS'a ze zdjęciem (na którym
Janek siedzi z przytuloną do niego Lenką)
i dołączonym do niego krótkim tekstem:

BARDZO CIE KOCHAM JANKU, TESKNIE ZA WAMI I MARTWIE SIE O WAS.

Nie muszę chyba dodawać, że Janek nie odważył się
odpowiedzieć ojcu na te tkliwe przekazy telefoniczne... ;)

Zmieniając temat - wkrótce rusza ponowny proces
w sprawie znęcania się tego oszołoma nad nami.
Przyszło właśnie postanowienie z brzeskiego sądu,
że przy moim ponownym przesłuchaniu ma być
obecna biegła psycholog z Instytutu Ekspertyz
Sądowych w Krakowie... Niby po co..? Ciekawe...
Nie podoba mi się to, nawet bardzo nie podoba...
Są już też wezwania na dwie kolejne rozprawy
- na pierwszej z nich (31 maja) ma zeznawać
moja przyjaciółka Magda, natomiast na drugiej
(21 czerwca) mają mnie przesłuchiwać...
Trochę mnie to... stresuje i niepokoi... Ehhh...
Muszę się dobrze przygotować, zresztą Magda też... ;)
No i muszę zdążyć z tymi... dowodami... Cholera..!