ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

sobota, 1 grudnia 2012

ADVENTUS...














Mroczna sztuka - "Słowa Kruka"

Kiedy grudnia stają zorze, kładąc mgłę na puste łoże
Zanim w pełni świt rozgorze, jak co roku o tej porze;
Jeden taki - gość cnotliwy, odkąd nie ma z nim Sabiny,
Księgi czyta, woluminy, odsłaniając czarta winy.
Znam ja człeka, o mój Boże! Wciąż rozmyśla, spać nie może,
Wierszem pisze, przeszłość orze; niczym Poe o Lenorze.


Więc się pytam: Czego szuka? Co tak bada? Co za sztuka?
Może też mu... czasem puka? Może też ma... swego Kruka?
I powiedział mi tak skrycie: Nie kracz brachu o wizycie!..
Wie już teraz, co to życie i chce stłumić serca bicie.
Myśl oderwać od Sabiny, bezimiennej mgły dziewczyny;
Co jej grały Serafiny po Dil-Banshee narodziny.


Lecz niełatwe to zadanie, tak, ot - przerwać to kochanie.
Kiedy walczą o przetrwanie - Miłość, Pamięć i Oddanie.
I choć warta krwi wendety. Oj, niestety! Oj, niestety!
Zda się tylko woda z Lety zmyje obraz tej kobiety.
Czartem była i aniołem - jednym, drugim, jakoś społem.
Górą, drzewem, ziemią, grobem: żywą śmiercią, czarnym słowem.


Gdy tak siedzi w nocnej ciszy - księżyc świeci, lecą myszy,
Czasem z nagła coś usłyszy, w tej ponurej, głuchej niszy.
Wycie wilków, sów wołanie, jakieś ciche skrobotanie.
Innym razem cudne granie, albo piękne snów śpiewanie.
Ktoś za oknem czasem puka... Może przyszła właśnie Buka?
Gdy chrobocze tak i stuka - nie wiem czy to sprawka Kruka.


Posmutniały, z bladym licem, żony bada tajemnicę:
Biało-czarną gołębicę, jakieś fatum - latawicę.
Może przerwie to krakanie, zanim dzionek nowy stanie,
Mroczne myśli i wahanie: Tak, o Panie! Nie, mój Panie!
Na cóż bowiem ta zabawa? - Czarny popiół, iskra krwawa.
Rzecze na to: To jest rana! Straszna, straszna, straszna rana!


Toteż dalej tkwi w udręce - zimnych węgli konań męce.
Czyż ma ptaka w swojej wnęce? Który kracze: Nigdy więcej!
Co na biuście Pallas siedzi, patrząc słucha tej spowiedzi?
Mądrze mówi, czy też bredzi? Kruk tu nie da odpowiedzi.
Bo choć stwór to mądry, święty - bywa czasem też wyklęty,
Gdy spoziera na zakręty, w ludzi głębię - dusz odmęty.


Czy mu rozum serce leczy, czy je ostry dziób kaleczy?
Niezbadane są to rzeczy - tego nikt tu nie zaprzeczy.
Duszę ciągle ma zbolałą, nadal tęskni za swą Małą
Co Kruszynką* była zwaną, nim się stała rozsypaną.
Pyta Kruka? Bo sam nie wie: Czy ją szukać ma w Edenie?
Lecz ptak milczy - chyba nie wie. Wód Hadesu zapomnienie?


Ciągle duma, wiedzy szuka. Pyta siebie, może Kruka...
Jak się skończy cała sztuka? Jaki sens ma ta nauka?
Może ulgę mu przynosi? Może zdradę łatwiej znosi,
Co mu serce wciąż tarmosi? Czy dostanie, o co prosi?
Jakiż morał z tego płynie? Kiedy pamięć o dziewczynie
Raz otula, to znów ginie, chyba w Morii - mgły krainie.


Dziwna to historia taka. Widział kto czarnego ptaka,
Bystre oko - też oznaka, co to mówi, a nie kraka?
Choć widziało go już wielu, jako rzeczą, przyjacielu,
Nikt nie słyszał lub niewielu, słowa ptaka i ich celu.
Zwykle milczy, czasem kracze, często słucha i znów kracze.
Nieudolni to tłumacze, gdy nie wiedzą co ten kracze...


---------------
*  Lub Sabinką, jak kto woli - tak czy siak go serce boli.