ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

niedziela, 10 listopada 2013

POZA PROTOKOŁEM...

(3 LATA TEMU)

Wczoraj byłam na rozprawie rozwodowej
i nawet chciałam Wam od razu opowiedzieć...
jak było..., póki mam to wszystko świeżo...
w pamięci, ale doprawdy nie dałam rady... ;)
Po prostu byłam tym wszystkim strasznie wykończona,
zwłaszcza... emocjonalnie, zresztą fizycznie również
- sama rozprawa trwała nieco ponad dwie godziny...
Poza tym, cholernie męczy mnie ostatnio kaszel...
Myślę że to przez te wszystkie pleśnie i inne grzyby,
znajdujące się w powietrzu z powodu opadłych liści,
które powodują u mnie i u moich dzieci, głównie u Janka,
reakcję alergiczną (chyba mają to w spadku po mnie ;)
W każdym razie, czuję się okropnie... wyczerpana.
No, ale dość o tym, bo nie chcę dłużej zadręczać
wszystkimi moimi... przypadłościami - radzę sobie... ;)


A więc..., byłam wczoraj na rozprawie rozwodowej...
Tak, wiem... Nie miałam takiego zamiaru, ani ochoty.
Niestety, zostałam do tego... w ostatniej chwili...
niejako... zmuszona przez pewne..., hmm, okoliczności.
Bardzo nie lubię... niespodzianek; a do tego jeszcze
musiałam zwalniać się i usprawiedliwiać w szkole...
Okazało się bowiem, że moja pani adwokat... nie będzie
obecna na rozprawie i w zastępstwie przyśle aplikantkę.
Tę samą, która dała już kiedyś popis na rozprawie karnej. ;)
W tej sytuacji, wolałam jednak tam być i mieć wszystko...
pod kontrolą, zwłaszcza że i tak namawiano mnie, abym
w końcu pokazała się przed Sądem i stanowiła... żywą
ilustrację dla biegłych na to, że nic mi nie dolega... ;)
Tak więc, chcąc - niechcąc, byłam na wczorajszej rozprawie...
Teraz myślę sobie, że jednak... dobrze się stało, że byłam
tam obecna, w przeciwnym razie nie dowiedziałabym się
co tam, tak naprawdę się działo, bo w protokole rozprawy...,
cóż... wszystko jest ładnie... przecedzone, jak należy... ;)
Wprawdzie od pewnego czasu przepisy nakazują rejestrować
przebieg rozpraw sądowych, ale jako że, takie rozwiązanie...
jest dla Wymiaru Sprawiedliwości, che che..., dalece...
niewygodne z przyczyn... oczywistych, więc pewnie sporo
czasu jeszcze upłynie, zanim sale rozpraw zostaną do tego
przystosowane, zwłaszcza że teraz starczy tylko zaprotokołować,
że po prostu... nie ma ku temu warunków technicznych... ;)
Suma sumarum, byłam świadkiem niezwykłego... spektaklu. :)


Spektakl ten miał dwie zasadnicze części.
Pierwsza to w miarę swobodne wypowiedzi biegłych,
druga zaś to ich... powiedzmy... odpowiedzi na pytania
pozwanego, przynajmniej... czysto teoretycznie. ;)
W pierwszej inicjatywę wykazała pani Sędzia Przewodnicząca,
bo oczywiście ławnicy, jak to ławnicy... - spali, che che... ;)
Sędzia zawodowa zadawała więc pytania biegłym, ale zazwyczaj...
w taki sposób, jakby... znała ich odpowiedź, coś specyficznego. ;)
Oczywiście pozwalała rozwinąć biegłym... swoją piękną myśl,

aby poźniej mogła ją w odpowiednio... przetrawionej formie...
podyktować... zgrabnie i czyściutko protokolantce... ;)
Dzięki temu, w bardzo... oględnych słowach, badania biegłych
okazały się być... profesjonalne, rzetelne, obiektywne, itd.,
jak zawsze zresztą, konsultowane z innymi psychologami, che che,
a zarzuty pozwanego - jakżeby inaczej - jedynie... całkiem zbędną
polemiką... laika z fachowcami i autorytetami w swej dziedzinie... ;)
Poza tym, obowiązuje tutaj sądowa zasada: gadać, gadać, gadać...
Nieważne czy z sensem i na temat - byle dużo i daleko od konkretu.
Wówczas niemal pewne, że pozostanie tylko... ogólne wrażenie,
bez logicznego związku tego co było mówione na początku, z tym
co w środku i co na końcu, nawet dla czytającego protokół. ;)
Dotyczy to z powodzeniem świadków, ale biegli sądowi mają tutaj
zdecydowanie większe pole do popisu, zważywszy że Sąd zwykle
nie ma pojęcia o czym oni gadają; czy mówią do rzeczy, zgodnie
z prawdą i jak się to ma do innych ich twierdzeń i wniosków... ;)
Więc z równym... powodzeniem mogliby opowiadać na sali rozpraw
na przykład, che che, o rozwoju... dorożkarstwa w... Hondurasie. ;)
No ale, wracając do naszych... milusińskich biegłych..., che che,
to pani Grażynka, w przeciwieństwie do wyraźnie rozluźnionego
kolegi Wojtka, wykazywała pewne..., hmm, chyba zdenerwowanie.
Chociaż na tym etapie czuła się jeszcze w miarę pewnie, widząc
wsparcie Sądu i budując... swój autorytet na ogólnikach oraz...
deprecjonowaniu ustaleń pozwanego w oderwaniu

od jakichkolwiek faktów, konkretnych danych, czegokolwiek. ;)
Dlatego pani psycholog z pewnym zdziwieniem i zaniepokojeniem
przysłuchiwała się lekarzowi psychiatrze, który swoją wypowiedź,
zupełnie nieoczekiwanie, zaczął od wyrażenia głębokiego podziwu
dla pozwanego, który - jak się raczył wyrazić - posiada... niezwykłą
wiedzę na temat terminologii psychiatrycznej, rozpoznania choroby
psychicznej i zaburzeń psychicznych (co... czujne ucho pani Sędzi,
na szczęście... pominęło w protokole ;) a różnice pojawiają się
jedynie w... jego odmiennej interpretacji i rozumieniu niektórych
pojęć, jak chociażby: chłód, pustka, czy magiczne myślenie... ;)
Cóż, pan Wojtek w żaden sposób nie wyjawił Sądowi na czym...
owe różnice miałyby polegać, mimo... zainteresowania pozwanego,
tym niemniej, tego rodzaju stwierdzenie Sąd bez wahania uznał...
(całe szczęście ;) za warte uwiecznienia na kartach protokołu... ;)
Swoją drogą... to może i dobrze, iż pan psychiatra nie rozwinął
tego wątku, aczkolwiek mogłoby być ciekawie ;) zwłaszcza z tym...
magicznym myśleniem, które to pojęcie  psychiatria swego czasu,
po prostu zapożyczyła z... etnologii, tudzież antropologii... ;)
Tym bardziej, że pan Wojtek bardzo szczerze wyznał też, iż...
nie jest ekspertem z zakresu kulturoznawstwa, itp., więc i tak
nie był w stanie ocenić pewnych materiałów, np. mojej tfurczości. ;)
No, ale przynajmniej stanowczo stwierdził, iż po... kilkuminutowej
rozmowie ze mną nie zauważył... objawów psychotycznych.
A że nigdy wcześniej... nie leczyłam się psychiatrycznie, to i on
nie miał podstaw, by rozpoznać u mnie schizofrenii, ani innej...
ciężkiej choroby psychicznej i... niedorozwoju umysłowego,
którymi przez jakiś czas wszystkich obecnych na sali... straszył. ;)
W tych okolicznościach Sędzia uznała, że w zasadzie to istotne
jest tylko to, czy nie ma jakichś przeciwskazań, aby powierzyć mi
opiekę nad dziećmi, czy może należałoby je umieścić w placówce
opiekuńczej, wyraźnie zapominając, że mają jeszcze ojca. ;)
Wtenczas znów włączyła się psycholog, która tak jak jej kolega
stwierdziła, że bez problemu mogę opiekować się dziećmi...
Ponadto oznajmiła, iż z... przeprowadzonych testów, che che...,
nie da się wysnuć wniosku, że dzieci są negatywnie nastawiane
przeciwko ojcu i widzi szansę, że kiedy... emocje opadną,
to dzieci będą miały zapewniony kontakt z ojcem, che che...
(pobożne życzenie ;), gdyż wyraźnie go... potrzebują... ;)


I w ten oto, dosyć spokojny sposób dobiegła pierwsza część,
tego jakże uroczego spektaklu przed Sądem Okręgowym. ;)
Po niej zaś, nastąpiła część druga - nieco odmienna w charakterze,
a wszystko przez tego świra - pozwanego, który zaczął dręczyć
biegłych pytaniami, przez co zrobiło się trochę... nerwowo. ;)
Przede wszystkim, pani Grażynka z każdym kolejnym pytaniem
tego świra, zaczęła szybko tracić głos i pamięć, nie wiedząc...
co powinna powiedzieć, zaś odpowiadając, raz po raz łypała
na niego z boku okiem, obawiając się, co będzie dalej... ;)
Z tego wszystkiego... wyraźnie gubiła zasadniczy wątek,
próbując odzyskać kontrolę nad sytuacją poprzez zmianę tematu,
albo powoływanie się na jakieś skomplikowane... korelacje
(to chyba jej ulubione słówko ;), których nie da się
przedstawić w opinii, ani wyjaśnić przed Sądem...
To zaś wymachiwała... grubą ksiażką ze wskaźnikami testu,
albo prezentowała rysunek rodziny, na którym dziecko...
kuli się przed ojcem, ktory unosi... rękę z pasem... ;)
W każdym razie... robiła wszystko, aby nie odpowiedzieć
wprost na zadane jej przez tego oszołoma niektóre pytania,
zaś Sędzia, która raczej bezskutecznie usiłowała poskromić
jego... ciekawość, protokowała tylko piąte przez dziesiąte,
dosyć często ratując biegłą, będącą w wyraźnej opresji,
poprzez jakieś własne wtrącenia lub wyręczające odpowiedzi. ;)
Niestety nie zawsze to skutkowało i było zsynchronizowane,
gdyż zdarzało się, że nieco... wytrącona z równowagi biegła,
mówiła rzeczy, których Sędzia wyraźnie nie miała ochoty
zaprotokołować i odwrotnie - niekiedy zaprotokołowała to,
czego biedna pani psycholog pewnie wolałaby nie utrwalać. ;)
Z tego wszystkiego pani Grażyna zaczęła coraz bardziej się
plątać i popadać w sprzeczności, bo na przykład, po tym jak
(po zapytaniu Sądu o analizy pozwanego w jego tzw. aneksie),
przyznała iż interpretacje te istotnie zawierają... bardzo
dużą wiedzę psychologiczną, stwierdziła jednocześnie, iż...
nie dotyczą one... tego przypadku(?!); więc kiedy ten świr
zaczął ją o to dopytywać, bo przecież analizy te dotyczyły...
konkretnie i tylko moich i jego wyników testowych, biegła...
chciała zmienić nieco temat, a że ten nie dał za wygraną
i przy  kolejnej okazji zadał jej ponownie pytanie, tym razem
oczekując odpowiedzi tak lub nie - przyciśnięta do muru...
oznajmiła, że interpretacje te są... niezgodne ze sztuką.
W przeciwieństwie do poprzedniego stwierdzenia, che che...,
tej odpowiedzi Sędzia nie mogła... pominąć w protokole. ;)
Niestety, niepotrzebnie... zaprotokołowała też twierdzenia
pani psycholog odnośnie kodu wysokopunktowego..., che che. ;)
Dosyć zabawna była sytuacja, kiedy ten oszołom pytał ją,
czy analizując moje wyniki z testu MMPI dokonała oceny
stopnia integracji mojej osobowości - rzecz w tym, iż pani
psycholog kompletnie nie rozumiała tego pytania i kazała mu
po trzykroć tłumaczyć je sobie, co na niewiele się zdało,
a kiedy ostatecznie zapytał ją wprost - czy nie dowodzą one
braku takowej integracji, a zatem rozszczepienia - zwyczajnie,
lecz..., che che, stanowczo temu zaprzeczyła, no i dobrze. ;)
W każdym razie, po kilku takich... niechcących wpadkach,
pani Grażynka znów próbowała odbudować swój... autorytet,
tym razem jako psychodynamiczna terapeutka, która wie...
co to jest... borderline i co to są zaburzenia schizotypowe.
Więc, kiedy ten oszołom znów zaczął ją pogrążać przy próbie
weryfikacji tych jej... ślicznych oświadczeń i deklaracji...,
pani Sędzia już nie wytrzymała i... pouczyła pozwanego,
iż sprawa nie dotyczy... oceny zaburzeń, lecz..., che che,
ewentualnego wpływu... stwierdzonych zaburzeń na...
funkcjonowanie stron, jako rodziców - jasne, prawda? ;)
Przecież wystarczy stwierdzić... brak takich zaburzeń,
nie trzeba zaraz wiedzieć, co to właściwie jest... ;)
Tak czy siak - poskutkowało i świr zmienił pytania...
Teraz skupił się na dzieciach, co biegła przyjęła z ulgą,
mówiąc... swoje, niezależnie od treści zadnego pytania... ;)
Musiało go to... zniechęcić, bo szybko jej... podziękował. ;)
Niestety, okazało się że ma jednak ochotę na... dyskusję
z panem Wojtkiem i nie pomogły tu żadne kolejne, coś jakby
egzaminacyjne próby Sędzi zakwestionowania wiedzy oszołoma. ;)
A pan Wojtek, jako człowiek... pogodnie usposobiony,
bezstresowo podchodził do zadawanych mu pytań, twardo
obstając przy swoim, niezależnie od tego czy przyznawał się
do własnej... niewiedzy, czy gdy sprytnie omijał sens pytania
lub tylko znacząco ograniczał jego zakres swoją odpowiedzią. :)
Może dlatego poszło mu szybciej i sprawniej niż koleżance... ;)
Tak więc, było... wesoło i działo się naprawdę sporo,
i chyba rzeczywiście... nie sposób wszystko spamiętać,
a później opisać; może dlatego protokół w porównaniu
do realu jest taki, hmm... oszczędny w treści... ;)


>>>