ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

niedziela, 17 marca 2013

RAJ UTRACONY...












Dzień św. Patryka to święto Irlandii. :) Tak...
Nie ma chyba drugiego takiego miejsca, które by tak
kumulowało różne... moje treści... Naprawdę..! :)
Kiedyś, kiedyś...  dawno temu... była... Jamna.
Ale już nie jest, bo w pewnym momencie...
przestała... być sobą i przestała mi... wystarczać. :)
W świadomości i rzeczywistości mitycznej jest więc...
Irlandia, taka, jakiej nigdy prawdopodobnie... nie było,
jak mi kiedyś mówił... mój mąż; a ja i chcę i... nie chcę
tam jechać, bo jej tam nie znajdę...; ponieważ, jak kiedyś
napisałam w wierszu - nie wystarczy mi kufel piwa w pubie
i jeden rzut oka na zielone wzgórza i święte kamienie
dzielony z przygodnymi towarzyszami podróży...
Ale w związku z Irlandią mam przeczucie jakiejś...
przestrzeni, wolności, choć niekoniecznie spokoju... ;)
A może każdy ma poczucie nieskończoności w miejscu,
gdzie... schodzi się morze i góry..? :) Tak więc...
Śni mi się ona po nocach, ale umiem trzymać to w ryzach.
Chyba... Tak mi się przynajmniej wydaje... ;) Raczej... :)
Myślę też, że jest to... najpiękniejsze miejsce na ziemi.
Ale na razie to tylko przeczucie... ;) Tak właśnie... :)


Irlandia jest czymś, co kocham - tak trochę platonicznie,
bo przecież nigdy tam nie byłam, i trochę beznadziejnie,
bo wiem, że nawet gdybym tam była, to może to... nie być to.
Swego czasu Irlandia po prostu śniła mi się po nocach
(tym dziwniejsze, że przecież... nigdy tam nie byłam. ;)
Dosłownie nurzałam się w baśniach, języku, imionach,
tradycjach celtyckich, a zwłaszcza irlandzkich
i ta fascynacja może się tylko równać z... Tolkienem. :)
To jedna z tych obsesji, które są wczepione w duszę... ;)
Dlatego też język irlandzki sprawia, że aż... boli mnie
coś w środku z... tęsknoty. Wiem, że to zabrzmi głupio,
ale mam wrażenie, jakbym go... znała, tylko zapomniała.
Dla mnie jego brzemienie to najpiękniejsza mowa świata.
Jak słyszę jakąś piosenkę po irlandzku, to nie mogę się
długo uspokoić, żeby nie myśleć o... Irlandii... :)
W filmie "Władca Pierścieni", część pierwsza, jest taka scena,
jak Aragorn całuje Arwenę na moście w Rivendell,
do tej sceny Enya śpiewa po irlandzku, piękna aranżacja,
ale ktokolwiek by śpiewał, nawet jakiś stary dziad przy piwie,
to dla mnie brzmi przejmująco (inni sławni wykonanwcy
w tym języku to zespół Clannad na przykład).
Z polskich zespołów, które śpiewają w tym pięknym języku
to Carrantouhill i Open Folk, na których koncerty chodziłam
- chyba na wszystkie jakie były w Krakowie -  wraz z mężem,
dawno, dawno temu, kiedy byłam jeszcze na studiach. :)
Dla mnie język irlandzki w wielu sprawach przypominał
język elficki (a może odwrotnie ;) i nawet próbowałam
się go nauczyć, ale samemu to jest niewykonalne,
np. gramatyka jest szalenie trudna...
Później "zamknęłam Irlandię w sercu", bo to jest
ten rodzaj obsesji, że... wypuszczona na wolność...
przybiera... gigantyczne rozmiary, ale ona tam jest... ;)
Były jednak takie lata, gdy Irlandia po prostu prześladowała
mnie... we śnie i na jawie, tylko że..., tak jak wspomniałam,
nawet wyprawa tam niekoniecznie... by mi coś dała, bo to by

musiała być jeszcze wyprawa... w czasie i przestrzeni... :)
Nawet nie wiecie, jak dużo kosztuje, by ta moja obsesja...
siedziała cicho we mnie... w środku... Nawet nie wiecie... ;)


Dało mi to wszystko do myślenia. I to bardzo.
W tym sensie, że choć programowo nie wierzę...
w reinkarnację w sensie przyszłego życia, to jednak wierzę...
w przeszłe istnienie... Wiem, odrobina niekonsekwencji... ;)
Ostatecznie nie wszystko można w życiu wyjaśnić na drodze
racjonalnej, nawet jak się jest raczej sceptykiem
i raczej realistą, jak ja (ale tylko raczej:)
Wiele razy zastanawiałam się też, czy pewne upodobania,
albo słabości, do określonych rzeczy lub osób, biorą się
właśnie z jakichś wspomnień typu "przeszłe życie"
czy raczej z jakieś zbiorowej pamięci w stylu "archetypy".
Te rzeczy do mnie przemawiają... I to jak... ;)
Być może nosimy w sobie jakieś okruchy czegoś innego,
skąd by inaczej czasem wziąć odpowiedź na różne pytania
(dlaczego ludzie tak różnią się w sensie...
świadomości istnienia ? dlaczego geny i wychowanie to...
jeszcze nie wszystko ? dlaczego mamy słabość do...
określonych rzeczy ? dlaczego można czasem znaleźć...
"bratnią duszę" już po... spojrzeniu ?)
To są oczywiście pytania czysto teoretyczne. Wręcz retoryczne.
Więc może... zostawmy je w spokoju... :)  I dlatego...
już kończę, zanim dojdziecie do wniosku, że macie

tego dość (tak, wiem, to wszystko wydaje się być dosyć...
egzaltowane, na co dzień może nie sprawiam takiego wrażenia. ;)
Dawniej rozmawiałam o wielu z tych spraw,
tylko z...
moimi przyjaciółmi, chyba wyłącznie... z mężem i Magdą,
do której później o tym wszystkim pisałam w mailach... ;)
Zresztą do Mrocznych Braci - Wojtka i... Piotra też... :)
Zwłaszcza do nich - przyznać muszę - bardzo obficie... ;)
Chyba już starczy na dziś tych... głębokich zwierzeń. :)   >>>