ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

POZYTYWNIE ZALICZONY...

(3 LATA TEMU)

Wczoraj mieliśmy drugą, a zarazem ostatnią
rozprawę sądową w sprawie o nękanie nas
przez tego oszołoma jego żałosnymi SMS-ami.
I muszę tu od razu, bez zbędnej zwłoki pochwalić się,
iż zakończyła się ona naszym pełnym sukcesem,
bo zapadł już wyrok, oczywiście skazujący... ;)   >>>
Z tego powodu nie posiadałam się ze szczęścia
i zaraz po wyjściu z sali rozpraw sama wysłałam
parę SMS-ów, aby podzielić się tą
nadspodziewanie radosną wiadomością.
Na korytarzu towarzyszył mi jak zawsze,
mój szwagier Tom, który od jakiegoś czasu
stał się moim osobistym bodyguardem... ;)
Bardzo sumiennie i z pełnym poświęceniem
zasłania mnie swoim, hmm..., tyłkiem,
tak aby na korytarzu sądowym oskarżony
nie widział mnie i nie przyglądał się mi...
Podobno zdarza mi się rozkojarzać,
a wtedy robię dziwne miny, grymasy jakieś...
Nie wiem, ale na wszelki wypadek nie zaszkodzi,
zwłaszcza że oficjalnie bardzo się go boję... ;)

Czekając na rozprawę miałam też niezły ubaw.
Otóż razem z nami oczekiwał na nią także policjant,
który występował w charakterze oskarżyciela publicznego,
podobnie jak prokurator w sprawie o przestępstwo znęcania,
z tą tylko różnicą, iż tu chodziło tylko o wykroczenie.
Ale do czego zmierzam - rozbawił mnie widok tego
funkcjonariusza, który siedział grzecznie na jednej
z ławeczek i intensywnie, z wypiekami na twarzy,
studiował pokaźne tomisko - Kodeks karny i wykroczeń. ;)
Doprawdy, było wyraźnie widać, iż był bardzo przejęty,
co najmniej jak student przed ciężkim egzaminem... ;)
No i muszę przyznać, że jak dla mnie, to go zdał,
bo później, już na sali, z miną prymusa optował
za ukaraniem naszego świra, uznając wedle świeżo
zdobytej wiedzy i ku naszej uciesze, iż takie
zachowanie można z całkowitą pewnością uznać
za wykroczenie spełniające znamiona nękania. :)
Poza tym nic ciekawego się tam już nie działo,
- mowa oskarżonego i krótkie oczekiwanie
na końcowy werdykt oraz jego ogłoszenie.
Wygląda więc na to, że jeden egzamin
mamy już pozytywnie zaliczony... ;)

Zdecydowanie więcej wrażeń
było kilka dni temu na rozprawie
odnośnie znęcania, wszak to wtedy
razem z Magdą brylowałyśmy na sali.
No i muszę tu nieskromnie przyznać,
że pewnie nikt nas już... nie pobije...
Chodzi o objętość i szczegółowość zeznań... ;)
Poza całą tą moją małżeńską gehenną i terrorem
- strasznymi awanturami o błahe sprawy,
położyłyśmy szczególny nacisk na jego
chorobliwą zazdrość i ciągłe podejrzenia
o zdrady; prawie z każdym i na każdym kroku
oraz wynikającą z tego kontrolą... ;)   >>>
Wychodzi więc na to, że choć biedak w istocie
nie wiedział o tym - miał za żonę kobietę-wampa... ;)