ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

środa, 21 marca 2012

WIOSENNE SŁOWO...

(3 LATA TEMU)

No i mamy już wiosnę. :)
A to znaczy, że właśnie stuknęło
pół roku jak od niego uciekłam. ;)
Znając go, dobrze wiedziałam,
że nie będzie łatwo, ale jakoś
podświadomie wierzyłam,
że przy tak dużym wsparciu
mojej rodziny, a zwłaszcza,
hmm, fachowej pomocy ;) mojej
najlepszej przyjaciółki Magdy
oraz cioci Krysi, pójdzie to
wszystko o wiele szybciej,
jakoś sprawniej...
Jednocześnie mam świadomość,
że bez tej pomocy nie miałabym
szans zrobić cokolwiek,
aby zrealizować moje marzenia...
No bo jak? Sama...?
Dlatego choć często brakuje mi
cierpliwości, wiem że muszę czekać.
Może już niedługo... Mam nadzieję.
Atmosfera staje się bowiem... gęsta.
Jeszcze w tym miesiącu pierwsza rozprawa
w związku z jego znęcaniem się nad nami... ;)
Myślę, że chyba wezmę sobie adwokata.
Poza tym, niedawno dostał z Sądu
wyrok nakazowy i ma zapłacić grzywnę.
To w sprawie tych jego SMS-ów... ;)
Mimo to, dalej mi je wysyła...
Może nie tak często, jak wcześniej,
ale jednak..., a to mnie wkurza!
Wypisuje mi jakieś głupoty o miłości,
próbuje mnie, che che,
nawracać na dobrą drogę... ;)
A dziś to mi nawet wiersz przysłał,
takie wiosenne słowo: ;)

Odeszlas
bez slowa
Jak mgla
w pierwszy
jesieni
poranek

Na prozno
Cie szukam
choc jestes
tak blisko
W sercu
inny gosci

Pozostaly
wspomnienia
Dobre i zle
Marzenia
niespelnione
i...

Wiara
Nadzieja
i Milosc
w pierwszy
dzien
wiosny.

Poeta się nagle znalazł...,
che che... ;)

Moja mama też poddenerwowana.
Czeka na własną rozprawę...
Chodzi o eksmisję z mieszkania.
Niedawno przysłali jej z Sądu
odpowiedź tego świra na pozew.
Z pewnością nie poprawił jej humoru
głupotami, które tam powypisywał...   >>>

Tak więc, robi się nerwowo...,
a dzieciom chyba też się to udziela.
Zrobiły się jakieś niespokojne...
Zwłaszcza Janek świruje...
Szczególnie przy grach komputerowych,
które mu Szymon i Tomek podsuwają,
żeby go czymś skutecznie zająć.
Denerwuje się, płacze, histeryzuje...
Krzyczy, że go nie kochamy...
Chyba również ma jakiś kryzys...
i to spowodowany rozłąką z ojcem.
Lenka czasem też marudna
i wspomina wtedy o tacie...
Pewnie za ostra jestem...,
no ale jak mam inaczej
wybić im ojca z głowy...
Zwłaszcza szybko.
Sama już nie wiem...
Może powinnam popuścić nieco
i pozwolić im czasem zobaczyć się
z tym cholernym oszołomem...
Tak, tylko że tak bardzo
jest mi to nie na rękę... ;)
No i przez to, wszystko
będzie trwało jeszcze dłużej...
A przecież, nie o to mi chodzi...