ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

piątek, 16 marca 2012

MARZEŃ ROCZNICA...

Jutro dzień św. Patryka,
patrona krainy moich marzeń - Irlandii.
Powinnam chyba uczcić go tradycyjnym
"zielonym", ale pewnie, jak co roku,
poprzestanę tylko na stosownej garderobie.
Wszak jestem zdeklarowaną abstynentką... ;)
Mam nadzieję, że pobłogosławi moją nową drogę... :)
Wprawdzie nadzieja jest matką głupich i to wyrodną,
no ale zawsze to matka, jaka by nie była... ;)

Tak naprawdę, to ja już dzisiaj świętuję... :)
Okazja bowiem jest nie byle jaka. :)
To pierwsza rocznica mojej wolności. ;)
Dokładnie rok temu Sąd oddalił apelację,
którą ten oszołom złożył od wyroku rozwodowego.
Tym samym orzeczenie stało się prawomocne. :)
Wówczas, kiedy dostałam kopię jego pisma,
nie byłam pewna, jak to się wszystko
jeszcze potoczy, no bo i argumentów
do uchylenia mu nie brakowało...
Przecież wyrok był..., jaki był... ;)
Na szczęście, nie byłam jedyną osobą,
której zależało, aby zamknąć tę sprawę... ;)
Za bardzo zaczął węszyć i robiło się
naprawdę nieciekawie, że wspomnę
tylko o opiniach biegłych...

Sprawę zdecydowanie ułatwił mi fakt,
że od paru lat nie obowiązuje już kasacja
od wyroków rozwodowych... ;)
A co to znaczy...?
Ni mniej, ni więcej, tylko tyle,
że sędziów rozpatrujących taką apelację
nikt już... nie kontroluje...
Pełna dowolność... ;)
Przepraszam..., hmm, miało być
pełna... swoboda... ;)
Dlatego nie musieli nawet specjalnie udawać,
że ustosunkowują się - zgodnie z prawem
- do postawionych w apelacji zarzutów... ;)
Na nic mu się więc zdała ta cała
jego śliczna argumentacja... :)

Prawdę mówiąc, to uprawomocnienie rozwodu
miało dla mnie znaczenie jedynie symboliczne,
ponieważ wolna to ja już czułam się wtedy,
kiedy od niego uciekłam, a zwłaszcza odkąd mu
"pomogliśmy" wyprowadzić się z mieszkania... ;)
Nawet powrót do dawnego nazwiska załatwiłam sobie
dużo wcześniej, drogą administracyjną, powołując się
na jego naganny stosunek do mojej osoby i rodziny... ;)
Od jakiegoś zaś czasu intensywnie pracuję nad dziećmi,
przede wszystkim nad synem, bo to już duży chłopak,
aby zmienili sobie nazwisko na moje... ;)
Janek zeznając ostatnio przeciwko ojcu, wspomniał
w Sądzie, że właśnie nosi się z takim zamiarem... ;)
Myślę więc, że powolutku uda mi się dzieci,
nie tylko zniechęcic do ojca, ale może nawet
na zawsze wymazać jego osobę z ich pamięci... ;)
Na razie dobrze mi idzie. Niech ma za swoje...!

>>>