ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

środa, 28 sierpnia 2013

UPRAGNIONY EFEKT...

(3 LATA TEMU)

Końcówka sierpnia, a więc i wakacji.
Nie lubię tego czasu, bo to oznacza
koniec byczenia się i trzeba znów myśleć
o tej cholernej szkole, a i dzień staje się teraz
jakoś wyraźnie krótszy, co zdecydowanie wzmaga
u mnie stany... depresyjne i tym podobne...
Chociaż szczerze powiedziawszy to trochę dziwne,
zważywszy że przecież tak bardzo lubię... noc. ;)
Cóż, z konsekwencją... tak to właśnie u mnie bywa. ;)
Ale dziś, chciałam o czymś innym... Che che... :)
Zaszczycił nas bowiem swoją obecnością świrus... ;)
Ktoś pewnie zapyta skąd nagle taki entuzjazm u mnie
z tego powodu, przecież to raczej niespotykane... ;)
Ano niby tak, ale dzisiaj... Lenka zdała egzamin. :)
To z kolei utwierdziło mnie w głębokim przekonaniu,
iż jestem dobrym... pedagogiem i dobrą... matką...,
i że moja intensywna praca w ostatnich tygodniach
nad dziećmi, zwłaszcza córką, nie poszła na marne,
a wręcz przeciwnie, przyniosła bardzo zadawalający,
i od dawna już tak bardzo... upragniony efekt... ;)
Ale może wyjaśnię w czym cała rzecz. Otóż... Che che...
Przyjechał dziś popołudniem, kiedy właśnie gościliśmy
znajomych Kornelii, krewnych Tomka, i było kilkoro
dzieci na podwórku, bawiących się w niedawno zrobionej
piaskownicy za studnią; a wśród nich była też i Lenka.
Kiedy ten oszołom pojawił się nieopodal, Lenka wyszła
z tejże piaskownicy i zaczęla biec w jego kierunku,
na co on przykucnął i rozpostarł ramiona, aby ją objąć.
Jakież było jego zdziwienie, kiedy... che che... kiedy
zorientował się, że ona wcale nie biegnie do niego,
lecz do nas do domu, aby się przed nim schować... ;)
Wprawdzie kiedy tak biegła obok niego udało mu się
ją pochwycić, a nawet podnieść do góry, aby przytulić,
ale wtedy jeszcze bardziej zbaraniał, bo Lenka zaczęła
wyrywać się i krzyczeć, aby ją puścił... che che... ;)
No, i niech teraz tylko ktoś spróbuje powiedzieć,
że dzieci się go nie boją i nie unikają go... ;) Che che.
Skuteczna jestem, prawda? ;) Ma się te... sposoby. :)
W tym stanie rzeczy, bez żadnych już obaw, che che...,
że zechcą się z nim widzieć, mogę posłać ich do szkoły
i do przedszkola; takie osobiste poczucie bezpieczeństwa. ;)