ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

wtorek, 6 sierpnia 2013

PÓŁMETKOWE ROZGRYWKI...

(3 LATA TEMU)

Niestety, półmetek... wakacji już za nami...
Ale na razie nie zamierzam się tym przejmować,
ani myśleć o tej cholernej szkole. Oj, co to, to nie... ;)
Postanowiłam natomiast tę przerwę między moimi...
wakacyjnymi planami wykorzystać... konstruktywnie

i dopilnować wszystkich moich... spraw sądowych.
Biegałam więc, od jednego sądowego sekretariatu...
do drugiego, zaglądałam do akt, czy aby przypadkiem
ten oszołom znów czegoś tam nie złożył, przeglądałam

także protokoły rozpraw, na ktorych mnie... nie było... ;)
No i w ogóle... Przecież muszę mieć jakąś... kontrolę. ;)

I w sumie dobrze się stało, bo faktycznie ten świr wniósł
do obydwu spraw kilka kolejnych pism procesowych,
naiwnie myśląc, że cokolwiek mu to pomoże, che che... ;)
Opisze się sirota jedna, jakby... sądził, że coś mu to da

i ktoś to... przeczyta, i co więcej... zrozumie te dzieła... ;)
Na szczęście, to co ja powiem... lub napiszę... ;) 
jest,
jak dotąd..., che che, całkowicie zrozumiałe i... oczywiste...
Powiedziałabym nawet, że jest... święte, che che... ;)
Wprawdzie niektórzy... wymagają przy tym..., hmm...
(chyba nie wypada o tym... zbyt głośno mówić, ale niech
tam..., skoro już jestem tą gadułą ;), pewnej dodatkowej,

powszechnej... i zwyczajowo już przyjętej... motywacji... ;)
Tym niemniej, osobiście jestem zdania, iż z kolei biorąc...

pod uwagę tylko ich poziom intelektualny, niejednokrotnie
przecież... prezentowany, czasami obyłoby się i bez... niej.
Z drugiej jednak strony... Tak dla pewności i spokoju duszy,
nigdy nie zaszkodzi, prawda..? ;)  Ale dość już o tym...
A tak przy okazji... ;)  Moja operatywna ciocia Krysia
mówiła mi ostatnio, żebym już przestała martwić się
tymi nowymi... opiniami biegłych psychologów,
a zwłaszcza... dodatkowymi zapytaniami Sądu... ;)
No i dobrze... Wcale nie mam zamiaru, ani ochoty
zamartwiać się tym... Naprawdę. Mam zamiar walczyć..!
Dlatego też właśnie co przygotowałam sobie pisemko,
które dzisiaj ładnie, wraz z moimi nowymi, ślicznymi...
dowodami zawiozlam do Tarnowa do sprawy rozwodowej...
Już czas... Najwyższy. Zwłaszcza, że kiedy zajrzałam tam

dziś do akt, znajdowały się w nich już trzy sądowe, pisemne
ponaglenia tarowskich biegłych, którzy zapewne nie będą

mogli dalej zwlekać ze złożeniem swojej opinii, zwłaszcza
że akta sprawy karnej nie zostały jeszcze wysłane
do Krakowa (choć miały jechać zaraz po ostatniej

rozprawie, kiedy to zeznawał mój ukochany Piotr),
a opinia tamtejszego Instytutu Ekspertyz Sądowych
została zapowiedziana dopiero na grudzień... Niestety.
Więc pewnie w Tarnowie wydadzą ją jednak wcześniej
niż w Krakowie i będzie trzeba wszystko inaczej rozegrać...

Trochę to komplikuje nam sprawę i miesza nam szyki,
ale mówi się trudno i trzeba się z tym jakoś zmierzyć...
Stąd dobrze byłoby, aby jeszcze przed złożeniem opinii
w Sądzie, również i oni zapoznali się z moimi dowodami,
które dziś przedłożyłam wraz z pisemnym wnioskiem,

gdzie krótko i zwięźle oświadczyłam..., i... stwierdziłam,
jak się w... rzeczywistości... ważne sprawy mają... ;)


>>>