ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

piątek, 14 czerwca 2013

OFICJALNY WYMYK...

(3 LATA TEMU)

Szkolna... niespodzianka, o której wspominałam
poprzednim razem, chyba podziałała studząco
na naszego oszołoma, bo mieliśmy przez chwilę
spokój od niego - nie pojawiał się... jakiś czas... ;)
A dokładniej... do zeszłej soboty, do popołudnia...
No więc kiedy w końcu przyjechał i przez chwilę pukał
do drzwi, po krótkiej konsultacji z córką, dla che che...
świętego spokoju, wypuściłam ją na chwilkę do niego,
przykazując jej, aby w razie jego namowy na jakikolwiek
spacer czy wyjazd powiedziała, iż czuje się zmęczona,
bo właśnie wróciła z wycieczki ze mną i ciocią Kornelią... ;)
I przyznam szczerze, iż poskutkowało, bo już na przywitanie
powiedziała mu, że... nie chce się z nim widzieć, bo...
jest zmęczona, ponieważ właśnie... wróciła z wycieczki... ;)
A kiedy zapytał ją, gdzie była, powiedziała mu wprost,
że... nie powie, więc dał jej już z tym spokój..., che che...
Coś jej tam proponował..., basen czy inne takie tam...,
ale w tych.... okolicznościach... też szybko odpuścił... ;)
Mała naprawdę jest pojętna i szybko uczy się... asertywności,
bo kiedy z kolei zapytał ją o Janka, jak się czuje i... czy
- tak jak i ona - wyjdzie do niego choć na chwilkę...,
usłyszał tylko... zdecydowane: Tak... Nie! Janek nie..! ;)
Przyznacie sami, że to było... po prostu... urocze... ;)
Tak więc, w sumie, tylko chwilę pogadali i poprzytulali się
na pożegnanie, a ja starałam się mieć... dyskretne oko
na wszystko, bo nigdy nie jestem pewna co on wymyśli...
Później jeszcze wypytałam Lenkę... o szczegóły... ;)
Tak... Myślę że jeszcze trochę..., a i córeczka będzie...
bała się swego... tatusia i oczywiście... unikała go... ;)
Widzę, że... dorasta i coraz bardziej wie... o co mi chodzi... ;)

Teraz z zupełnie innej beczki... Okazało się, że ten świr
po niedawnych badaniach u pani Grażynki z Tarnowa,
znów wyjechał z jakimś... parszywym pismem procesowym.
Czyżby mu na tych całych badaniach coś... nie spasowało? ;)
Uczepił się... oszołom jeden... jednego słówka w treści
postanowienia Sądu, w którym zostaly sformułowane
liczne zapytania do biegłych mających wydać opinię...
Tyle tam było różnych słów, a ten pieprzony świr...
musiał doczepić się akurat tego..., tego jedynego...   >>>
Wszystko musi zaraz wyniuchać, wywęszyć i widzieć...,
jak ten... Czarny Jeździec, albo nawet jeszcze gorzej
- jak to Oko Saurona... z Władcy pierścieni Tolkiena...
Albo, po prostu... skurczybyk i tyle... Wielka... szuja...
Ale niech sobie nie myśli, że może dalej nam mieszać... ;)
Rzecz jasna, Sąd powiadomił strony o przesłaniu pisma
pozwanego biegłym, u których to obecnie znajdują się
akta naszej sprawy rozwodowej, ale - jak widać... ;)   >>>
- nie wydał żadnego postanowienia, które skorygowałoby,
wystosowane do nich pytanie, a o co ten oszołom wnosił...
Niby drobiazg... Co za różnica? - ktoś może powie... ;)
Ano szkopuł w tym, iż pismo pismu nierówne, tak samo,
jak i kryjąca się za nimi czynność procesowa może mieć
różną wagę, w zależności... co, kiedy i jak... Ot, prawo... ;)
Podejrzewam, iż każdy, co bardziej rozgarnięty prawnik
o tym wie i doskonale zna potencjalne skutki tego faktu...
A zatem, pismo oszołoma zostało wprawdzie przekazane
biegłym, ale od strony prawnej... niczego to nie zmienia,
bowiem pozostają oni nadal związani tylko pierwotnym
postanowieniem Sądu, które "szczęśliwym trafem",
niejako pozwala im... przeoczyć te jakże aktualnie
niewygodne dla mnie (choć kiedyś takie słodkie ;) listy
do Piotra i Magdy, które ten cholerny świr - ku mojemu
utrapieniu - odkrył parę miesięcy temu, choć nie wiem jak...
Ale i tak... jest dobrze i to... oficjalną drogą, che che... ;)
Zobaczymy jak będzie dalej..., wszak jeszcze czekają
nas badania...; nie tylko mnie, ale również dzieci, więc... ;)
A jeśli, mimo to, tarnowscy biegli będą potrzebowali...
jakiejś pomocy, jakiegoś wsparcia, to zawsze mogę im
podrzucić moje... nowe dowody, które... rozwieją ich...
ewentualne, zupełnie niepotrzebne wątpliwości... ;)