ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

sobota, 22 czerwca 2013

KTO SIEJE KŁAMSTWA...

(3 LATA TEMU)

To znowu ja... Grzeczna... dziewczynka. ;)
Wiem... Nie odzywałam się już chwilę...
Musicie mi wybaczyć... Jak zwykle zresztą. ;)
Przygotowywałam się do ważnej rozprawy,
co kosztowało mnie trochę sił i nerwów,
ale teraz nie mam co narzekać - nie było źle! :)


KTO SIEJE KLAMSTWA,
TEN W KONCU ZAWSZE
DOCZEKA SIE ICH PLONOW...
        (J. R. R. Tolkien)

KAZDY CZLOWIEK PODAZA DROGA PRZEZ SIEBIE WYBRANA
- DROGA ZYCIA LUB SMIERCI, DOBRA LUB ZLA...


Dostałam to w SMS-ie przedwczoraj wieczorem,
czyli dokładnie... dzień przed wspomnianą rozprawą
w brzeskim sądzie, na której miałam zeznawać.
I to... na mój nowy, tajny i zastrzeżony numer...
Nie wiem do cholery, skąd ten oszołom go zdobył
i bardzo, ale to bardzo mi się to nie podoba...
Magda, która oczywiście przyjechała mnie wesprzeć...
fizycznie, psychicznie, intelektualnie i... moralnie,
również dostała w tym czasie podobną wiadomość,
to znaczy powyższy cytat naszego mistrza Tolkiena. :)
Gdyby nie to, że chce nam się z tego wszystkiego śmiać,
to mogłbyśmy potraktować to nawet jako... groźbę...
Oczywiście groźbę... karalną, jak wiadomo... ;)


Następnego ranka Magda udała się ze mną do Sądu.
Co prawda był tam i mój krakowski adwokat, a Magda
nie weszła na salę rozpraw, tym niemniej świadomość,
że ona będzie na korytarzu, tuż obok, tak blisko mnie...
uspokajała mnie, dodawała mi siły i otuchy, bym mogła
jakoś przetrwać podczas tego całego przesłuchania.
Jeszcze przed rozprawą biegała biedna po mieście,
aby skserować mi (bo zapomniałam ;) decyzję Kierownika
Urzędu Stanu Cywilnego o zmianie mojego nazwiska,
którą to przedłożyłam Sądowi na... dzień dobry. ;)
Adwokat zaś, ponownie chciał złożyć na jego ręce...
moje pracochłonne, nowe... dowody, ale znów się to

- choć doprawdy nie wiem czemu - nie udało...
Po rozprawie powiedziałam mu, aby się już z tym
nie certolił i po prostu... przesłał to wszystko pocztą.


Ale wracając do samej rozprawy, to przyznać muszę,
że całkiem nieźle mi poszło, bo jak się rozkręciłam,
to gadałam chyba przez bite cztery godziny...
Ma się to gadane... Radio "Wał" się kłania... ;)
Tak więc gadałam i gadałam, i nawet obecność...
pani Ewy - biegłej psycholog z Instytutu Ekspertyz
Sądowych w Krakowie wcale mi nie przeszkadzała,
nie wspominając o tym oszołomie, na którego
nie spojrzałam ani razu, skutecznie odwracając
głowę w drugą stronę; choć przyznać muszę,
iż momentami było to szalenie niewygodne,
bo nie tylko nogi mi cierpły, ale i... szyja. ;)
Ale co tam..., czego się nie robi... dla sprawy. ;)
Myślę, że nie tyle jestem w stanie znieść,
o czym wszyscy na sali rozpraw mogli się przekonać,
kiedy opowiadałam im o moim... strasznym życiu. ;)
O całej tej kilkunastoletniej gehennie oraz...
koszmarze ostatnich dwóch lat, kiedy ja i...
moja rodzina nigdy nie wiemy do czego ten świr
może się jeszcze posunąć..., itp., itd. Che che... ;)
Po tej mojej... jakże bogatej, owocnej prezentacji
(szczerze mówiąc - długo bym tak jeszcze mogła ;)
- przyszedł czas na pytania, i chociaż akurat
tej części rozpraw sądowych zwykle... nie lubię,
to i tak... było całkiem, całkiem... spoko... ;)
Nawet sędzia, który głównie był zainteresowany
moimi kasowanymi mailam do Piotra i Magdy...,
nie był w stanie wybić mnie z dobrego rytmu
i pozbawić tej... całkiem miłej pewności... siebie. ;)
Poza tym, to moje długie gadanie, najwyraźniej
tak już zmęczyło panią biegłą, która zaczęła
niecierpliwie wypatrywać... końca rozprawy...,
że nie miała do mnie... żadnych pytań, che che...
Może to i dobrze, chociaż z drugiej strony...
to mogłabym tak jeszcze długo opowiadać... ;)
Więc nie wiem, co jej się tak śpieszyło...,
wszak to był... najdłuższy dzień w roku. ;)
No, ale dość o tym, kto ciekaw szczegółów
może sobie poczytać protokół, choć ten zawsze
przefiltrowany jest przez mózg sędziego... ;) 
  >>>