ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

poniedziałek, 4 czerwca 2012

SWABODA I PARIADKI...

(3 LATA TEMU)

Yes! Yes! Yes! Pełny sukces!
Zwycięstwo! Ura! Ura! Ura!
Ciociu Krysiu! Magdo! Jesteście wielkie...! ;)
Tak, dzisiaj zapadł wyrok i doprawdy nie mogę
powstrzymać ogromu radości z tego powodu... :)
Mamy skazańca i już wkrótce się go pozbędziemy. :)
Choć byłam... dobrej myśli to do końca żyłam w napięciu.
Ale teraz już wiem, że wszystko poszło zgodnie z planem,
a nasz wielomiesięczny trud nie poszedł na marne... :)
Sąd uznał oskarżonego winnym zarzucanych mu czynów
i wymierzył mu karę 10 miesięcy pozbawienia wolności,
uznając, iż kara ta spełni cele wychowawcze i prewencyjne
wobec niego i powstrzyma go w przyszłości przed podobnym
zachowaniem i będzie miała wydźwięk... społeczny. ;)
Z uwagi, iż nie był dotychczas karany i po raz pierwszy
wszedł w konflikt... z prawem, Sąd uznał, że wina i stopień
społecznej szkodliwości popełnionego czynu nie jest znaczna,
i istnieje wobec niego pozytywna prognoza na przyszłość
- zastosował warunkowe zawieszenie tej kary na okres 3 lat. :)
Ponadto, chcąc przeciwdziałać kontynuowaniu przez oskarżonego
przestępstwa, Sąd zobowiązał go do opuszczenia zajmowanego
dotychczas lokalu w terminie 2 tygodni od uprawomocnienia wyroku.
Ponadto, zdaniem Sądu taki środek będzie wystarczający
dla zlikwidowania źródła konfliktu i nie jest konieczne
stosowanie zakazu kontaktowania się, Sąd bowiem stwierdził,
że z akt sprawy wynika, że oskarżony ma obecnie dobry kontakt
z synem, o czym świadczą jego wspólne wyjazdy z dzieckiem...
No i, do cholery, to mi się jedynie w tym wyroku nie podoba!
Ale widocznie nie można mieć od razu wszystkiego... ;)
Aaa..., i jeszcze obciążył go kosztami procesu..., che che... :)

No i to by była kwintesencja dzisiejszego dnia... :)
W Sądzie wsparcia moralnego udzielał mi brat Szymon,
ale nie wchodził na salę rozpraw i czekał na korytarzu.
Wszystko trwało zaledwie parę minut w obecności: mojej,
oskarżonego i Prokuratora, tego co ostatnio...,
który sprawiał wrażenie wyraźnie zadowolonego... ;)
Sędziemu bardzo się chyba spieszyło, bo zaczął szybko
i niewyraźnie odczytywać wyrok, zanim zdążyliśmy
wejść na salę sądową w celu jego ogłoszenia.
Ale co tam powaga i etykieta..., po paru rozprawach,
a zwłaszcza przedwczorajszej... przywykliśmy już
do nieco... swobodnych obyczajów tam panujących... ;)
Ustne uzasadnienie wyroku było... bardzo oszczędne. :)
Sędzia stwierdził, iż wina oskarżonego nie budzi jego...
żadnych wątpliwości..., za czym przemawiają...
przede wszystkim... moje zeznania..., które znalazły
całkowite potwierdzenie w relacjach innych świadków,
w szczególności... moich krewnych i... przyjaciółki... ;)
Ale jednym z najistotniejszych i to całkowicie
obiektywnym dowodem obciążającym oskarżonego,
były, zdaniem Sądu, wydruki SMS-ów wysyłanych
do żony od października 2008 r., o których
dołączenie do akt sprawy, paradoksalnie, sam wnosił... ;)
Albowiem ich ilość i treść jest najlepszym opisem
skrajnie despotycznego charakteru oskarżnego... :)
I tu położył nacisk na SMS wysłany... 23 listopada 2008 r.
z odnośnikiem do biblijnej Księgi Ezechiela... ;)

Tak więc, cieszę się niezmiernie i mam cichą nadzieję,
że ten oszołom może od tego wyroku nie będzie się
już odwoływał..., tak jak w przypadku tych SMS-ów.
Skoro Sędzia uznał dziś, że te SMS-y są koronnym
dowodem jego winy, jeśli idzie o znęcanie się nad nami,
to myślę, że to dobrze wróży w sprawie nękania...
I że ta jego cholerna apelacja w tamtej sprawie
nic mu nie da... Tak to widzę, że damy radę...
Póki co, dwie sprawy mamy już... posprzątane... ;)

>>>