ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

piątek, 21 marca 2014

WIOSENNE PORZĄDKI...

(3 LATA TEMU)

Dziś równonoc i początek... wiosny, a z nim...
Nowy Czas, Nowe Światło, Nowy... Człowiek.
Taka... prawdziwie... magiczna chwila... ;)
Zwłaszcza teraz, kiedy to, od paru już dni,
jestem... wolna, tak..., tak prawdziwie... ;)
Wszak, pozbyłam się wreszcie tego oszołoma.
Tak prawomocnie i ostatecznie, mam nadzieję. ;)
Teraz czas pozbyć się i tych wszystkich gratów,
które wciąż zalegają w naszym byłym mieszkaniu,
jak w... magazynie, którego, che che, dozorcą,
jak kiedyś już wspominałam, jest moja mamusia... ;)
No bo, chciałabym wreszcie... przenieść się tam...
Z moimi dziećmi. I w końcu... zacząć Nowe... Życie. ;)
Zrobiłabym to już dawno, gdyby nie ten wredny świr,
przez którego, do tej pory, jestem... zmuszona
gnieździć się z nimi u mamy, w jednym pokoju.
Zamierzamy zdemontować wszystkie znajdujące się
tam meble i wynieść je... w cholerę skoro sam ich
dotąd nie zabrał; zostawię sobie tylko łóżko dzieci
- piętrowe, z którego można zrobić dwa wolnostojące)
i kupię sobie nowe meble - jasne, drewniane, z Ikei.
Tylko wpierw musimy przeprowadzić tam niezbędny
(teraz już naprawdę konieczny, che che... ;) remont...
Nie zamierzamy natomiast przejmować się takimi...
głupstwami, że bez zgody Sądu czy też oszołoma,
nie wolno stamtąd niczego wynosić samowolnie... ;)
Przecież tak naprawdę, to wiele już razy..., che che,
wiele jest rzeczy, które... robimy (choć nie wolno)
i jakoś... żyjemy, i jak dotąd nikomu z tego powodu
włos z głowy nie spadł, więc myślę, że nie ma co 
przejmować się tym na zapas. ;) To mojej mamy dom. ;)
Jak ten świr tylko zacznie z tego powodu coś fikać,
to wtedy... zobaczy się, co da się z tym zrobić... ;)
Do tej pory nie mogę w tym zakresie narzekać... ;)
Może nie wszystko idzie jak po maśle, ale w każdym
razie - jak widać -  w... dobrym kierunku, che che,
a to jest przecież... najważniejsze, prawda? ;)
Nawet moja niedawna interwencja w Urzędzie Skarbowym
okazała się nadspodziewanie owocna, bo mimo moich
obaw, że znów będzie długotrwała batalia, tym razem
o tych parę złotych, ten oszołom, tak po prostu...,
zwyczajnie odpuścił, oddał wszystko bez walki...
Podobno, kiedy stawił się wezwany i na miejscu już...
dowiedział się, jaki był tego powód..., stwierdził, che che,
iż nie zamierza dochodzić swoich praw z tego tytułu,
i natychmiast skorygował swoje zeznanie podatkowe,
rezygnując ze swojej części ulgi na dzieci, che che...
Trochę czuję się przez to... zdezorientowana, ale...,
ważne że wyszło na moje, bo nawet i te parę złotych,
samo przecież piechotą nie chodzi, a teraz przyjdzie...
Tak jak ta wiosna, a z nią moje..., nasze porządki... ;)
I nawet ten głupi SMS, który wczoraj wieczorem dostała
moja siostra Kornelia od tego... skończonego świra,
nie jest w stanie wytrącić mnie... z równowagi:

DOPRAWDY POWIADAM WAM, BLISKA JEST GODZINA,
GDY ZASLONA WASZEGO KLAMSTWA OPADNIE,
A O TYM KIM JESTESCIE I CO UCZYNILISCIE,
NAWET PTAKI NA NIEBIE I KAMIENIE NA ZIEMI
WOLAC BEDA...


SMS ten otrzymała ona z bramki internetowej i chociaż był
podpisany "Od Banshee", to i tak wiemy, że to od niego...
Bo któż inny mógłby wpaść na tak... zwariowany pomysł
i wygrażać nam w tym, jakże charakterystycznym, che che,
biblijnym stylu? Tylko "nasz" oszołom - nikt inny, tylko on... ;)
Z drugiej jednak strony, hmm..., samo słowo "Banshee"
odnosi się do zwiastującej śmierć istoty z... mitologii celtyckiej.
Więc sama już nie wiem, co mam o tym wszystkich sądzić...,
gdyż nie wiem..., do jakich zachowań wobec mnie, moich...
dzieci i członków mojej rodziny może się on jeszcze posunąć....
Wobec tego..., może jednak... czuję się zagrożona...?