ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

wtorek, 15 kwietnia 2014

SZLABANOWA ROCZNICA...



















(3 LATA TEMU)

Mój syn dorasta... ;)
Cóż, fakt ten przyprawia mnie
o... mieszane uczucia, niestety...
No, bo to jest tak... Z jednej strony...
chciałoby się zatrzymać ten cholerny czas,
żeby Janek wciąż był... dla mnie małym chłopcem,
któremu mogłabym pokazywać... cały mój świat,
i... przytulać go wciąż do piersi... bezkarnie... ;)
Tak bardzo... blisko mieć go przy sobie...
Z drugiej zaś - miło jest patrzyć, jak staje się
coraz większy i rozumniejszy, jak... mężnieje... ;)
Podoba mi się, że ma coraz... dłuższe włoski...
Jeszcze trochę, a będzie jak... moi kumple...
Jeszcze trochę..., a będzie, jak... mój Piotr. ;)
Myślę, że będzie miał już wtedy, hmm, ho ho ho...,
że będzie miał już całkiem niezłe... pióra, che che... ;)
No chyba, że je zetnie w... międzyczasie - wtedy trudno.
Bo chciałabym... i zrobię wszystko, żeby... był mój... ;)
Ale dość tych tęsknych rozważań i... pięknych marzeń...
Jak będzie - zobaczymy. Czas wracać do tu i teraz... ;)

Tegoroczne urodziny mojego syna upłynęły... bezboleśnie.
Wprawdzie jego ojciec pojawił się tego dnia, przez chwilę
bezskutecznie dzwoniąc i pukając do zamkniętych drzwi,
czyli... dobijając się do mieszkania mojej mamusi, che che,
aż Lenka zaciekawiona wyskoczyła na chwilę do korytarzyka,
skąd na szczęście błyskawicznie udało nam się ją zabrać,
ale Janka nie zobaczył - zero kontaktów, che che... ;)
Może będę nieskromna, ale przyznać muszę, że przez
ostatni rok udało mi się, i to dosyć..., bardzo skutecznie,
wyplewić u moich dzieci wszelką... potrzebę kontaktu
z tym oszołomem i w zasadzie Janek od zeszłorocznych
urodzin nie spotkał się z nim ani razu, oczywiście nie licząc
wszystkich tych przypadkowych... najść tego świra... ;)
Zresztą z Lenką sytuacja wygląda już, che che...,
podobnie... od ostatnich wakacji, chociaż czasem
wymaga ona jeszcze pewnej, hmm..., stymulacji... ;)
Ale generalnie..., pod tym względem, naprawdę...
nie mam co narzekać..., słuchają mnie grzecznie. ;)
Wprowadzony szlaban staje się... naturalną częścią
ich życia i mam nadzieję, że będzie tak już... zawsze. ;)
Nie wiem tylko, czemu ten oszołom, skoro tak bardzo
zależy mu na kontaktach z... moimi dziećmi, dotąd...
nie złożył wniosku o ich uregulowanie, che che... ;)
Zwłaszcza, że przecież tak bardzo... lubi pisać...
te swoje durne pisma do sądów, więc w czym rzecz...?
Przecież to takie... proste, jasne i... przejrzyste... ;)
Przypuszczam jednak, że nie jest aż tak... głupi, by wierzyć,
że mu to wiele..., że mu to cokolwiek w tym pomoże,
zwłaszcza że..., hmm, zwłaszcza że..., ehhh..., nieważne. ;)
Tak więc, nie martwię się tym ani trochę i nie zamierzam... :)

Ostatnio, kiedy w urodziny Janka ten oszołom stał tak
przed... zamkniętymi drzwiami i pojawił się tam na chwilę
mój szwagier Tom (by upewnić się, czy faktycznie drzwi
są zamknięte), ten świr zaczął coś mamrotać, że, che che,
nie mieliśmy prawa potraktować tych wszystkich rzeczy
z naszego byłego mieszkania w ten sposób..., i że...
chce się koniecznie widzieć z Jankiem, z dziećmi... ;)
W odpowiedzi... nasz dzielny i bohaterski Tomek...
zza zamkniętych drzwi puścił mu, klasyczną już wiązankę
(bo ten żałosny, stęskniony, cholerny tatulek pojawia się tutaj
czasem znienacka , a pod koniec marca był tu ze dwa razy),
że go to nic nie obchodzi, i żeby, che... wypier..... za bramę.
Tak właśnie... za bramę, dobrze mówił..., tak, tak, bo oto...
postanowiliśmy, że odtąd brama i bramka będą zamknięte.
Kłódka czy zapięcie rowerowe - to nieważne! Ważne, aby...,
aby ten świr nie przekraczał już więcej... naszej granicy!
W końcu... szlaban to... szlaban! Prawda...? ;)
Mamy więc kamery i mamy pozamykane bramki...
Brakuje nam jeszcze tylko jakiegoś groźnego pieska
biegającego po podwórku, by poczuć się... bezpiecznie
i skutecznie zniechęcić wszystkich... ciekawskich intruzów,
a zwłaszcza tego jednego, największego z nich... ;)