ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

wtorek, 14 sierpnia 2012

NIESPODZIEWANY ZGRZYT...

(3 LATA TEMU)

Cholera mnie bierze i szlag mnie trafia.
Naprawdę, tego się nie spodziewałam...
A tak pięknie się już wszystko układało.
Nawet usłużny szwagier Tom zawiózł mnie
dzisiaj do Tarnowa na... rozprawę apelacyjną;
chodzi o sprawę nękania nas przez tego oszołoma
za pośrednictwem SMS-ów. Byłam dobrej myśli...
Co prawda przed samą rozprawą musiałam
hmm, będę niedyskretna, biegać co rusz...
do kibelka, bo mimo wszystko stres robił swoje,
ale poza tym czułam się dobrze i raczej byłam
optymistycznie nastawiona do mającego
nastąpić za niedługo upragnionego werdyktu...
Zwłaszcza, że kilka dni wcześniej podziałałam
i wniosłam dodatkowe..., mocne dowody. ;)
Przede wszystkim odpis nieprawomocnego wyroku,
skazującego tego świra za znęcanie się nad nami,
w uzasadnieniu którego najbardziej obiektywnym
- zdaniem Sądu - dowodem winy były te SMS-y.
Do tego dorzuciłam jeszcze parę SMS-ów
z ostatniego czasu, bo zdarzyło mu się
niekiedy coś mi przysłać, różne głupoty,
w tym fragmenty jakichś piosenek...
Przy okazji, za pośrednictwem adwokata,
złożyłam też do sprawy rozwodowej
wydruki mojej korespondencji e-mail
z jego siostrami, jako dowód...,
że... je informowałam o tym dlaczego...
od niego uciekłam, więc muszą wiedzieć,
a nie opowiadać takie herezje,
jak na ostatniej rozprawie...
Że nadal nie znają powodu... ;)
Tak więc wszystko szło jak najlepiej - pomyślnie.
A tutaj, dziś, takie zaskoczenie, taki afront...
Sąd uznał jego apelację za zasadną
i uniewinnił go od wszystkich zarzucanych
mu czynów, uznając że nie stanowią one
żadnego wykroczenia ani przestępstwa...
Jak to usłyszałam, to prawie się poryczałam,
choć w normalnych warunkach emocjonalnych,
to najchętniej rozszarpałabym tego sędziego.
Próbowałam więc protestować, że mój mąż
to przecież bardzo inteligentny człowiek
i sam umie sobie napisać apelację...
Co nie zmienia faktu, że czuję się
przez niego nękana i zagrożona...
Poza tym - został niedawno skazany
za znęcanie się nade mną i synem...
Na niewiele się jednak zdały te wszystkie
moje protesty..., bo wyrok już zapadł.
Uniewinniony zaś, po prostu, bezczelnie
wyszedł z sali... w połowie moich gorzkich żali...
Wcale nie czekał aż skończę..., a sędzia
nie dał rady przerwać mojego monologu...
Dlatego też jestem strasznie dziś wściekła,
tym bardziej, że w tej sytuacji sprawa jego znęcania
także już nie jest taka... oczywista, zwłaszcza,
że uzasadnienie w tamtym wyroku jest... jakie jest,
a ten świr się od niego również odwołał...
Jakby tego było mało, to dzieci wróciły wczoraj
z kilkudniowego wyjazdu z ojcem bardzo zadowolone.
Opowiadały o jakimś skansenie, zoo, basenie itd.
Wcale mi się to nie podoba i myślę, że za dobra jestem.
Dość tego! Muszę to chyba zacząć zmieniać.
Zwłaszcza po tym dzisiejszym wyroku...   >>>