ecce monstrum biforme vorat omnes quos labirinthus implicat: infernum hic notat

niedziela, 15 lipca 2012

O TO CHODZI...

(3 LATA TEMU)

Początek wakacji za nami...
Wrażeń sporo, że sama nie wiem
od czego by tu zacząć... ;)
Może od tego, że wczoraj mieliśmy
kolejną rozprawę rozwodową. :)
Zeznawało tylko dwóch świadków:
szefowa tego świra, no i mój
najważniejszy świadek - Magda. ;)
Spisała się, po prostu, na medal... :)
No, bo kto mógł znać więcej szczegółów
z mojego pożycia małżeńskiego, jak nie ona... ;)
Szkoda byłoby jej zeznania streszczać,
najlepiej samemu przeczytać protokół...   >>>


Dobrze, że są wakacje, miałyśmy dzięki temu
sposobność, aby sobie wszystko ładnie poukładać. :)
Najpierw, pod koniec czerwca, zabrałam dzieciaki
i razem z Magdą pojechałyśmy na kilka dni do Sanoka
- z dala od wszystkich świętować jej urodziny... ;)
W kolejny weekend wybrałyśmy się na Jamną.
Ale widocznie zbyt blisko, bo w czasie spaceru
natknęliśmy się na niego, a kiedy zbliżył się do dzieci
Magda stanęła na wysokości zadania i wyjechała
z wiązanką na niego, że się znęca nad nami, śledzi nas... ;)
Che che, jeszcze nigdy nie widziałam jej w takiej akcji. :)
Ciekawa tylko jestem, jak przejrzał nasze plany...
A może to dlatego, że sam niedawno obiecywał dzieciom
przyjazd w to miejsce i to chyba w ten właśnie weekend... ;)
Zresztą, nieważne Magda przynajmniej na rozprawie
mogła zrobić z tego odpowiedni użytek... ;)
Ostatni weekend także spędziłam razem

z Magdą i moimi dziećmi... :)
Byliśmy z noclegiem w Ciężkowicach.

Planowaliśmy jeszcze rok temu, będąc u Magdy,
taki wspólny wyjazd jesienią 2008 r. :)
Ale sprawy potoczyły się w nieco innym... kierunku,
więc postanowiłyśmy z Magdą teraz same, bez niego,

zrealizować ten jego świetny pomysł... ;)

Przedwczoraj wysłałam do tego oszołoma SMS-a,
że w najbliższy weekend może dzieciom coś zorganizować.
Poinformowałam go też, że ostatni tydzień lipca
spędzę z dziećmi u Magdy w Zawierciu... :)
Będziemy tam świętować moje i Lenki urodziny. ;)
Mam nadzieję, że dzięki mojej ogromnej dobroci,
nie będzie mi robił przeszkód w tym wyjeździe.
Chociaż właściwie, to może mi... skoczyć,

jestem wolna i mogę robić co tylko zechcę. ;)
Pisać do niego SMS-ów również nie mam ochoty,
ale poradzono mi, że tak będzie dla mnie korzystniej
- zawsze będę miała dowód w Sądzie, że go informuję
o wyjazdach dzieci i... nie utrudniam mu kontaktów
z nimi, a wręcz przeciwnie - pozwalam, sprytne, prawda? ;)
Oczywiście proponując mu spędzenie czasu z dziećmi
zawsze podkreślam, że "jak będą chciały..."
No bo przecież mogą nie chcieć..., prawda? ;)
Zwłaszcza kiedy, ja ostatecznie nie zechcę... ;)
Ale od maja chcą... ;)

Sprawy idą w dobrym dla mnie kierunku,
więc stać mnie na taki gest dobroci... ;)
Toteż, w ostatnich miesiącach zabierał je

na różne wycieczki, festyny i inne atrakcje,
o których mi później opowiadały.
Tak naprawdę, wcale mi się to nie podoba,
ale pocieszam się myślą, że ta chwila...
nie potrwa przecież wiecznie... ;)
A każdy Sąd to kupi... ;)
I o to chodzi... ;)


Jeśli idzie o..., hmm..., biurokrację,
to w zeszłym tygodniu przyszło uzasadnienie
wyroku o znęcanie się tego świra nad nami.
Oj, opisał się biedny sędzia i okombinował,
aby to orzeczenie jakoś uzasadnić... ;)
Co prawda, ustawowo miał na to 14 dni
od ogłoszenia wyroku, ale to przecież
tylko instrukcja i zawsze można poprosić
Prezesa Sądu o przedłużenie terminu
z uwagi na... zawiłość sprawy. :)
A, że sprawa zawiła, to przecież już wcześniej
było wiadomo, gdy sędzia odroczył ogłoszenie wyroku
o 2 dni, wspominałam już chyba o tym... :)


Cóż, z treści wspomnianego uzasadnienia wynika,
iż zawiłość całej tej sprawy wyjaśniły sędziemu
wydruki SMS-ów wysyłanych do mnie przez oszołoma,
które - co ciekawe - sam wniósł jako dowód do akt. :)
Zdaniem sędziego, były to obiektywne i niepodważalne
dowody jego winy, a wyjaśnienia oskarżonego...,
cóż...,  to tylko..., che che..., ściema... ;)
Jak na prawdziwego profesjonalistę przystało,
sędzia pisząc uzasadnienie wyroku zadbał także o to,
aby Sądowi odwoławczemu - gdyby ten świr jednak
złożył apelację - ułatwić pracę i sugestywnie
przekonać do słuszności wydanego
w pierwszej instancji orzeczenia. :)
A jak to zrobił? Che che..., bardzo zmyślnie. :)
Wziął i zakreślaczem (tego samego koloru,
co oskarżony zaznaczał fragmenty wydruków moich
e-maili do Magdy i Piotra) jaskrawo wyróżnił te SMS-y,
stosunkowo nieliczne, w których mąż miał do mnie żal,
albo nawiązywał coś do mojej zdrady i Piotra... ;)
Wychodzi z tego, że ten świr, nie tylko wniósł
do sprawy najbardziej obciążające go dowody,
ale i... sam pozakreślał w nich SMS-y,
które świadczą o jego winie..., piękne. ;)
Wśród nich ten jeden - z Księgi Ezechiela... ;)
Tak więc, patrząc teraz na te 10 kartek
z wydrukowanymi SMS-ami - ma się wrażenie,
że widać tylko te laserkowe, a reszta...
Cała reszta, jest po prostu nieważna... ;)
I oto chodzi... ;)